Szukaj
Close this search box.

Macedoński przegląd tygodnia. Część 5

Kolejny tydzień w Macedonii upłynął nam pod znakiem gór. A wszystko za sprawą Festiwalu Filmów Górski EHO, który od poniedziałku do piątku odbywał się w Skopje. Dzięki niemu mogliśmy się przenieść do różnych zakątków Bałkanów, jak i świata. Również sami mieliśmy okazję odwiedzić m.in. z rowerami jedno z pasm górskich w okolicy Skopje.

Festiwal filmów górskich EHO

Głównym wydarzeniem tego tygodnia był Festiwal Filmów Górskich EHO, który trwał od poniedziałku do piątku. Wielkie otwarcie odbyło się w kinie Millenium, w samym centrum miasta i przyciągnęło mnóstwo ludzi. Na szczęście wcześniej zostaliśmy uprzedzeni i godzinę przed rozpoczęciem przyszliśmy po darmowy bilet, pozwalający nam zająć dobre miejsca. Ostatecznie duża sala kinowa wypełniona była po brzegi, a miejsc siedzących nie wystarczyło dla wszystkich chętnych, więc Ci którzy przyszli na ostatnią chwilę musieli tłoczyć się podpierając ściany. Jako pierwszy został wyświetlony film pt. „Via Dinarica. The Macedonian Adventure”, promujący macedońską część szlaku Via Dinarica. Jakże wielkie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że jedna z głównych ról przypadła naszemu lokalnemu znajomemu Igorowi – biegaczowi, organizatorowi biegu górskiego „Krali Marko Trails„. Kolejne filmy na festiwalu były to produkcje z całego świata skupiające się na tematach outdoorowych.

Co obejrzeliśmy?

W kolejnych dniach festiwal przeniósł się do Młodzieżowego Domu Kultury (MKC – Mladinski Kulturen Centar). Tam nie było już aż takich tłumów, ale poza projekcjami filmów na dwóch różnych salach, pojawiły się też wystąpienia gości specjalnych, galeria konkursowa z najlepszymi fotografiami górskimi oraz promocja książki. Wybór filmów był naprawdę bogaty i obejmował różne tematy, nie tylko typowo sportowe, ale również ekologiczne. My poza lokalnym filmem o Via Dinarice wybraliśmy się m.in. na słoweński film „The Undamaged”, który opowiada aktywistach, którzy podróżują po Bałkanach z kajakami i starają się blokować budowy kolejnych zapór na tamtejszych rzekach. Przy okazji prowadzą programy edukacyjne oraz rozmawiają z lokalnymi władzami. Marek oczywiście nie mógł przegapić filmu „RJ Ripper” opowiadającego o historii rowerzysty górskiego z Nepalu oraz jego trudnościach ze startami w wyścigach poza granicami jego ojczyzny, a także filmu „Shelter” czyli nowej zimowej produkcji freeridowej.

EHO polskie akcenty

Nie sposób pominąć też polskich śladów, jakie mocno były widoczne na całym festiwalu. Przede wszystkim już od kilku lat imprezę wspiera Polska Ambasada w Skopje. Między innymi dzięki tej współpracy, w zeszłym roku jednym z prelegentów był Krzysztof Wielicki. W tym roku natomiast mieliśmy możliwość obejrzenia w Skopje, chwilę po premierze w Polsce, najnowszego filmu Dariusza Załuskiego pt. „Ostatnia góra” opowiadającego o podjętej w 2018 roku próbie zimowego zdobycia szczytu K2. Kolejnym polskim filmem był „RunCamino” jednak na niego nie udało nam się dotrzeć. Innym polskim akcentem była promocja książki „Wojciech Kurtyka. Sztuka Wolności” Bernadette McDonald, która właśnie ukazała się w macedońskim przekładzie.

Cały festiwal był naprawdę dużą imprezą i miło było widzieć tylu entuzjastów różnego rodzaju outdooru w Macedonii. Dla nas największym minusem było tylko to, że wszystkie wystąpienia i lokalne filmy były tylko po macedońsku, natomiast zagraniczne produkcje miały tylko macedońskie napisy. Jeśli były po angielsku, to no problem. Ale przy filmach z innych zakątków globu głównie oglądaliśmy ładne ujęcia. Oczywiście festiwal jest skierowany do lokalnej górskiej społeczności, która jak było widać jest duża i liczna. Ucieszył nas również fakt, że jury festiwalowe przyznawało nagrody poszczególnym filmom i za najlepszy film całego festiwalu uznała dzieło Dariusza Załuskiego.

Skopska Crna Gora

Będąc w Skopje, pierwszym pasmem górskim, który rzuca się w oczy jest oczywiście Vodno, wraz ze swym ogromnym krzyżem wyrastającym ponad miastem. Natomiast spoglądając w drugą stronę, czyli na północ, widać w oddali kolejne góry, czyli Skopską Crną Gorę. Z perspektywy Vodna, czy nawet miasta, nie wydają się one zbyt wielkie czy majestatyczne. Ale już wcześniej wcześniej o ciekawej drodze, która wije się pośród tamtejszych najwyższych szczytów. Zdecydowaliśmy się więc, na krótką wycieczkę rowerową aby zwiedzić te rejony. Już w trakcie przeglądania mapy zaintrygował nas fakt, że z naszej dzielnicy aż do przełęczy na wysokości 1500 m n.p.m. możemy dojechać asfaltową szosą. Gdy dojechaliśmy tam samochodem i wypakowaliśmy rowery, wiedzieliśmy już, że nie są to takie łagodne pagórki, o jakich pierwotnie myśleliśmy.

Droga, którą wybraliśmy okazała się nieco bardziej stroma, jeśli chodzi o podjazdy i zjazdy, niż zakładaliśmy, ale widoki, które nas otaczały przez cały czas zdecydowanie warte były wysiłku. Problemem były mapy, które nie pokazywały wszystkich dróg i ścieżek. Ale na miejscu okazało się, że jest ich sporo, ponieważ wszędzie znajdują się jakieś pojedynczo rozsiane domy. Dzięki temu udało nam się zrobić, krótką ale bardzo widokową pętlę i poznać choć trochę to zaskakujące pasmo. Jedynym minusem była przejrzystość powietrza, a raczej jej brak. Przez co nie udało nam się zobaczyć samego Skopje. Nie mamy więc widoku na stolicę od drugiej strony niż Vodno.

Polish Party

Na sobotę zaplanowaliśmy dla naszych macedońskich znajomych Polish Party. Zasadniczo chcieliśmy je zorganizować jeszcze w październiku, ale wtedy wszyscy marudzili, że nie mogą, nie mają czasu itd.. Ostatecznie padło na sobotę 2 listopada. No i co możemy napisać? Że Bałkany to stan umysłu. Z kilkunastu zaproszonych osób przyszły 3, z czego jedna, z powodu gorączki córki musiała szybko wracać do domu. Sześć innych osób jeszcze w sobotę powiadomiło nas, że nie mogą wpaść. Pozostałe nie raczyły nawet tego zrobić. Generalnie mnie (rudej) było po prostu przykro. Bo jednak trochę się napracowałam, przygotowałam różne przystawki. Wcześniej, jeszcze w Polsce kombinowaliśmy, co by tu przywieźć, żeby wszystkich poczęstować na imprezie. Efekt jest tego taki, że większość zakupionych, polskich produktów nawet nie została spróbowana i zasadniczo mogą z nami wracać z powrotem do kraju.

Rowerowy Pelister

Ja ( Marek) uczestnicząc jakiś czas temu w zawodach zjazdowych w Prilepie, poznałem lokalną grupę rowerzystów z niedalekiej Bitoli. Extreme BT to chyba największa zorganizowana grupa rowerzystów w Macedonii (ok, 40 zrzeszonych osób). Gdy tylko dowiedzieli się, że będę w ich kraju jeszcze przez jakiś czas, od razu zaproponowali mi wspólną wycieczkę rowerową w pasmo gór Pelister. Niestety do tej pory nie bardzo miałem czas, aby się tam wybrać. W związku z tym, że nasze sobotnie Polish Party nie było zbyt długie i intensywne, to w niedziele z samego rana wyruszyłem zobaczyć ponoć najlepszy teren na rower w całej Macedonii. Zbiórka miała miejsce w Bitoli, skąd busem wywieziono nas wraz z rowerami do hotelu Molika, położonego na 1400 m n.p.m. w Parku Narodowym Pelister. Stamtąd już na rowerach kontynuowaliśmy dalszą trasę. W planach mieliśmy wycieczkę w wyższe partie gór, ale niestety chmura, która wisiała na górach oraz bardzo mocny wiatr zmusił nas do pozostania na poziomie lasu. Tak czy inaczej zaliczyliśmy ciekawy zjazd nowo wytyczonym szlakiem rowerowym do miejscowości Rotino. Z racji, że zostało mi jeszcze trochę światła dziennego, to wykorzystałem je aby sprawdzić również trasę zjazdową, która znajduje się niedaleko hotelu Molika. Jest to chyba najlepsza, typowo zjazdowa trasa w całej Macedonii i zdecydowanie warto było się nią przejechać. Tak czy inaczej będę musiał tu wrócić, by przy lepszej pogodzie sprawdzić główną atrakcję regionu, czyli trasy w okolicy najwyższego szczytu Baba (2601 m n.p.m.).

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.