Szukaj
Close this search box.

Jezioro Prespa, trekking w górach Baba, Brajcino i Ljubojno

Po opuszczeniu Albanii wyruszyliśmy do Macedonii. Z Korczy pojechaliśmy wzdłuż malowniczego Jeziora Prespa. Granicę przekroczyliśmy w Goricë – Stenjë, gdzie wesoły pogranicznik zaczął na nasz widok radośnie wołać „Poloooneeez, Poloooneez!” Po szybkim sprawdzeniu naszych paszportów wjechaliśmy do Macedonii i tym samym rozpoczęliśmy kolejny, ekscytujący etap naszej sierpniowej podróży. Na początku czekała nas wizyta w górach Baba oraz dwóch uroczych miejscowościach – Brajcino i Ljubojno.

Jezioro Prespa i Camp Krani

Po szybkiej analizie mapy i skonfrontowania jej z naszymi trekkingowymi planami w masywie gór Baba, zdecydowaliśmy się na nocleg na campingu Krani, znajdującym się po przeciwnej stronie jeziora niż przejście graniczne Goricë – Stenjë. Jedziemy zatem wzdłuż brzegu akwenu do Resen, by znaleźć tam jakiś bankomat oraz zrobić niewielki zakupy. Wieczorem niewielkie centrum miasta tętni życiem. Sporo osób spaceruje deptakiem, czynne są wszystkie sklepy oraz stragany warzywne. Bankomatów jest tam pod dostatkiem, a i zakupy spożywcze mamy gdzie zrobić. Jednak po całym dniu jazdy pragniemy odpocząć, więc po krótkim pobycie w Resen jedziemy na camping Krani. Gdy ostatecznie tam docieramy, jest już ciemno. Nocleg pod własnym namiotem kosztuje nas całe 430 denarów. W internecie wyczytaliśmy, że camping przeszedł niedawno remont. Szybko miało się okazać, że wyremontowano jedynie jego fragment, zapominając np. o odnowieniu łazienek. Kible są w tak koszmarnym stanie, że Marek, który jako pierwszy się do nich udał, już do końca wyjazdu nosił w sobie traumę tego, co tam zobaczył. Pomijając ten drobny szczegół, to camping jest nie najgorszy. Na jego terenie znajdują się liczne przyczepy campingowe, małe, nowo wybudowane domki letniskowe, restauracja oraz duży i nieźle zaopatrzony sklep. Jest też plaża, ale na noc zamykana. Dopiero rano mogliśmy się przekonać, jak się prezentuje. Są tu darmowe leżaki i parasole, beach bar oraz pomost wchodzący wgłąb Jeziora Prespa, gdyż dno opada w nim wolno, w efekcie na długim odcinku jest bardzo płytkie.

camp krani

prespa

camp krani

Z wizytą w Brajcino

Żegnamy się z pewną dozą ulgi z  Camp Krani i wyruszamy w stronę miejscowości Brajcino (Brajčino), którą przewodniki opisują jako pierwszą miejscowość w Macedonii, w której powstała inicjatywa ekoturystyki. Wioska znajduje się u podnóża masywu Baba, przy granicy Parku Narodowego Pelister. Posiada kilka połączeń autobusowych z Resen, a także łatwo dojechać tu własnym autem. Wystarczy trzymać się drogi wzdłuż wschodniego brzegu Jeziora Prespa i za Shtrbovo skręcić w lewo. Najpierw przejeżdża się przez urokliwą wieś Ljubojno, by po chwili trafić do Brajcino. W sumie obie miejscowości posiadają dość jednolitą zabudowę. Domy są kamienne, wiele z nich pochodzi z XIX wieku, kiedy to rejon ten przeżywał swój największy rozkwit. W połowie XX wieku sporo osób wyprowadziło się z tych okolic, ze względu na problemy ze znalezieniem pracy oraz prześladowania władz komunistycznych. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na zastopowanie rozwoju był rozpad Jugosławii i zmniejszenie się eksportu jabłek, które to uprawiali mieszkańcy Brajcino i Ljubojno. Obecnie, dzięki pozyskaniu środków pochodzących ze Szwajcarii, od organizacji ProNatura, w Brajcino rozwinęła się ekoturystyka. We wsi można zakosztować lokalnych, tradycyjnych potraw, przenocować w wiekowych budynkach, wynająć przewodnika górskiego. Procent z dochodów wygenerowanych przez mieszkańców wioski, przeznaczany jest dla całej społeczności. W efekcie rzeczywiście Brajcino jest bardzo zadbane i schludne, natomiast żeby zachwycało od pierwszego wejrzenia, to już niekoniecznie. Jednolita zabudowa nie jest aż tak bardzo jednolita, gdyż tradycyjne, stare domu mieszają się z tymi pseudo nowoczesnymi. W szczycie sezonu (byliśmy tam w sierpniu), Brajcino sprawiało wrażenie wymarłego. Oprócz nas praktycznie nikt się tam nie kręcił. Ale może właśnie w tym tkwi siła tej miejscowości – pozwala się w pełni zrelaksować.

Brajcino

Brajcino

Brajcino

Trekking w stronę Golemo Ezero

Naszym głównym celem w trakcie wizyty w tych okolicach był przede wszystkim trekking w górach Baba i dotarcie do Golemo Ezero, będącego najbardziej na południe wysuniętym jeziorem polodowcowym w Europie. Wyjeżdżamy z Brajcino w stronę północną, podążając za oznaczeniami szlaku. Początkowo droga jest całkiem niezła i przejezdna dla Kianki, ale kilkaset metrów od cerkwi św. Ilii postawiamy zaparkować auto i dalej wyruszyć na piechotę. Tak czy inaczej udało nam się zaoszczędzić 2 km marszu po płaskim. Najpierw zaglądamy na chwilę do cerkwi, a następnie wyruszamy w stronę Golemo Ezero. Początkowo szlak wiedzie bitą drogą, nieznacznie piąć się ku górze. Następnie, przy sporym zakręcie odbija w prawo, wzdłuż niewielkiego potoku, wgłąb lasu, co nam na chwilę umyka i musimy zawracać ze źle obranej trasy. Gdy szlak żegna się z doliną potoku, zaczyna stromo wspinać się po stoku porośniętym buczynowym lasem. Później, łagodniejszymi zakosami pokonuje zbocze, aż wyprowadza poza linię lasu. A tam robi się zabawnie, gdyż musimy przedzierać się przez wysokie paprocie. Ścieżka jest słabo wydeptana, a co za tym idzie kiepsko widoczna, więc mozolnie poruszamy się na przód.

góry Baba

Kiedy kończą się paprocie, zaczynają się gęste krzaki, pełne kujących i drapiących roślin. W takim terenie nie idzie się zbyt przyjemnie, w szczególności w krótkich spodenkach. Szlak ostatecznie wyprowadza nas na odsłonięty grzbiet, gdzie zaczynają się nieco rozleglejsze widoki. Ścieżka początkowo wiedzie wzdłuż niego, po czym zaczyna schodzić nieco bardziej na prawo, w teren porośnięty malinami. Plus jest taki, że można pożywić się słodkimi owocami, minus związany jest natomiast z całą masą podrapań, jakie fundują nam krzaki.

Baba Mountains

Ponieważ nie przekonuje nas wędrówka w ich towarzystwie, wspinamy się z powrotem na grzbiet. Podążając nim dalej ku górze, postanawiamy wdrapać się na trawiasty szczyt ze skałą, który górował nad okolicą. Wędrówka jest dość żmudna, ale ostatecznie udaje nam się zdobyć szczyt Marusnicy (2091 m n.p.m.), którą Marek przechrzcił na Marudnicę. Spędzamy na niej dłuższą chwilę, obserwując, jak wały chmur przetaczają się przez górskie grzbiety. Podejmujemy także decyzję o niekontynuowaniu dalszej wędrówki do Golemo Ezero. Było w okolicach godziny 15, a my przeszliśmy mniej niż połowę trasy z Brajcino do jeziora. Schodzimy zatem z powrotem do wioski, przyglądając się dużej grupie, która podążała szlakiem w stronę Golemo Ezero.

Marusnica

W gościnnym Ljubojno

Po powrocie do Brajcino zaczynamy rozważać, jak spędzić resztę późnego popołudnia. Decydujemy się zjeść w tych okolicach obiad, by przekonać się o tym, jak smakuje tradycyjna, lokalna kuchnia. W samym Brajcino jakoś nie udaje nam się wybrać miejsca na posiłek, stąd też jedziemy do pobliskiego Ljubojno. Sklepikarz prowadzący przy głównym placu małą kawiarnię połączoną ze sklepikiem doradza nam, abyśmy zajrzeli do restauracji Stara Czeszna, znajdującej się nieopodal drogi łączącej Ljubojno z Brajcino. Tam też się udajemy, ale trafiamy tylko dzięki drogowskazom, gdyż lokal jest dość mocno ukryty. Restauracja ulokowana jest w pięknym, fantazyjnym ogrodzie, pełnym szemrzących potoczków, klatek z ptakami oraz pięknych roślin. Nad głową, zamiast baldachimu z winorośli, pięło się kiwi, którego owoce były już dość mocno dorodne. Młody kelner stwierdza: We don’t have menu, I’m menu. (Nie mamy menu, ja nim jestem.) W ten sposób Marek zamawia dania z grilla, ja tradycyjne naleśniki ze słonym serem. Mimo, że miejsce to jest dość schowane, to wieczorem zjeżdża się tu sporo gości.

Ljubojno Stara Czeszna

Ljubojno Stara Czeszna

Ljubojno Stara Czeszna

Ljubojno Stara Czeszna

Przy okazji pytamy o możliwość noclegu. Kelner stwierdza, że cena waha się między 500-800 denatów. Zapomniał jednak dodać, że od osoby. Niemniej po posiłku, za który zapłaciliśmy 450 denarów, decydujemy się tu zostać na noc (koszt 20 €). Nasz pokój jest dość specyficzny – cała łazienka wyłożona jest czymś, co imituje kamień, a na ścianie nad łóżkiem wisi ludowy, kobiecy strój. Jest schludnie i przytulnie, ale przede wszystkim jest tam normalne, zwykłe łóżko oraz łazienka tylko do naszej dyspozycji. Nic więcej nam do szczęścia nie było potrzebne.

Ljubojno

Polsko-macedońskie spotkanie na ganku

Rano zbieramy się niespiesznie. Bo i nie musimy się spieszyć. Gdy wychodzę na ganek, by zebrać suszące się tam rzeczy, poznaję sąsiadkę z pokoju obok, która zagaduje mnie… po polsku. Okazało się, że rodzice mojej rozmówczyni przez 20 lat mieszkali we Wrocławiu, dzięki czemu doskonale poznała nasz język. Moja mama pochodziła z niewielkiej miejscowości, kilka kilometrów stąd. Świetnie znam te okolice, bo wszędzie tu mieszkał ktoś z naszej rodziny. Ojciec pochodził z greckiej części Macedonii. Ja Grecję pierwszy raz w życiu odwiedziłam dopiero w tym roku. Pojechałam tam z córką. Wszyscy z mojej rodziny już tam byli przede mną, nawet nieżyjący rodzice. A ja nie chciałam. Oni nas tam nie akceptują, dlatego nie mogłam się jakoś zdecydować, by się tam wcześniej wybrać. Rozmawiamy jeszcze chwilę o Polsce, o tym, że prowadzimy bloga i o naszych podróżach. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego spotkania i takiej rozmowy w malutkim Ljubojno u stóp masywu Baba. Bałkany i Macedonia potrafią zaskakiwać.

Góry Baba, Brajcino i Ljubojno praktycznie

  • Park Narodowy Pelister, który swym zasięgiem obejmuje pasmo gór Baba, jest najmniejszym i najstarszym parkiem narodowym w Macedonii. Słynie ze względu na występowanie tam antycznej sosny Molika. Mieszkają tu również najrozmaitsze gatunki zwierząt, w tym rysie czy orły.
  • Brajcino leży 30 km od Resen, ok. 60 km od Bitoli, a 66 km od Ochrydy. Znajduje się na wschodnim brzegu Jeziora Prespa, u podnóża gór Baba.
  • W Brajcino i Ljubojno znajdziecie kilka miejsc noclegowych oraz niewielkich lokali. My możemy z czystym sumieniem polecić Wam Starą Czesznę, która znajduje się w Ljubojno, przy drodze wiodącej do Brajcino. Wypatrujcie drogowskazów napisanych cyrylicą, gdyż restauracja i pensjonat znajdują się poniżej ulicy.
  • Innym słynnym miejscem noclegowym w Brajcino jest monaster sv. Petka. Położona jest w powyżej wioski, w odległości jakiś 800 metrów. Można tam podjechać autem (nieco bardziej terenowym) lub dojść pieszo (jakieś 20-25 min). Monaster oferuje 20 miejsc noclegowych we wspólnych dormitoriach. Niewątpliwie jest to ciekawa propozycja dla tych, którzy szukają nietuzinkowego i nietypowego noclegu.
  • Wszystkie najpotrzebniejsze informacje na temat tych okolic znajdziecie na oficjalnej stronie Brajcino – www.brajcino.mk
  • Okolice te są też całkiem niezłą bazą wypadową na trekking w górach Baba lub przejażdżkę rowerową. Z Brajcino można wyruszyć na trekking do Golemo Ezero. Szlak do jeziora ma długość ok. 17 km, a na przejście całej trasy należy mieć jakieś 10 godzin (6 w górę i 4 w dół). Mapę szlaku znajdziecie tu -> KLIK. Również wędrując po okolicach Brajcino znajdziecie liczne drogowskazy oraz tablice informacyjne, które prezentujemy na poniższych fotografiach.

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.