Szukaj
Close this search box.

Urocza Radovljica i widokowe Begunje na Gorenjskem

Po pobycie w Lublanie udaliśmy się bezpośrednio do Radovljicy, gdzie mieliśmy się spotkać z naszym przewodnikiem – Saso. Szybko okazało się, że dzięki niemu nie tylko jeszcze mocniej zgłębimy historię Słowenii, ale także odwiedzimy miejsca, których absolutnie nie mieliśmy w planach. Pochodzący z Begunje na Gorenjskem Saso okazał się chodzącą skarbnicą wiedzy, a także doskonałym kompanem do zwiedzania.

Słowenia. W krainie winnic

Radovljica – magiczny Lectar

Radovljica znajduje się tylko kilka minuta jazdy od Bledu, a jednak nie spotka się tu takich tłumów jak w okolicach tego najsłynniejszego, słoweńskiego jeziora. Centrum miasteczka skupia się wokół Linhartov trg, przy którym przycupnęły urocze, niskie kamieniczki ze spadzistymi dachami. W jednej z nich, a dokładniej w Pensjonacie Lectar (KLIK) mieliśmy zaplanowany nocleg. Lectar nie tylko oferuje pokoje, ale również posiada całkiem niezłą restaurację oraz Muzeum Piernika. Wieczorem spotykamy się tam z Saso na wspólną kolację, podczas której planujemy nasz kolejny dzień w Słowenii, a także poznajemy lokalne piosenki i melodie, dzięki właścicielowi i jego zięciowi, którzy przygrywają na kontrabasie i akordeonie gościom zebranym w restauracji. Po obfitej, przepysznej kolacji idziemy na zasłużony odpoczynek. Pokoje w Lectarze są wyjątkowo urocze i przytulne, a widok na główny plac jest naprawdę przyjemny. Następnego dnia, po przepysznym śniadaniu zbieramy nasze graty i udajemy się na spotkanie z Saso.

Zwiedzanie Radovljicy

Zwiedzanie zaczynamy od krótkiego spaceru poniżej głównego placu, by odkryć pozostałości dawnych murów miejskich, jakimi kiedyś otoczona była Radovljica. Obecnie wpasowane są w ściany nowszych budynków. Przy końcu  Linhartov trg zaglądamy na punkt widokowy, z którego rozciąga się przyjemny widok na dolinę Sawy oraz dominujący nad okolicą Triglav. Wiecie, dla mnie Triglav jest świętą górą. I z racji tej świętości, nigdy go nie zdobędę. Jest tyle wspaniałych gór w Słowenii, że nie czuję presji zdobycia Triglavu. – stwierdza Saso. Rzeczywiście Triglav ma dla Słoweńców ogromne znaczenie – jest na słoweńskiej fladze, czy w godle tego kraju. Co roku zdobywają go ogromne rzesze turystów. Jednak jak widać, dla niektórych ma on tak ogromne znaczenie, że na swój sposób otaczają go czcią.

Radovljica

Radovljica

Radovljica

Widok na Triglav z Radovljicy

Radovljica

Następnie udajemy się do Muzeum Pszczelarstwa. Generalnie Słowenia ma bardzo bogatą tradycję związaną z pszczołami i produkcją miodu. Słoweńscy pszczelarze dość znacząco przyczynili się do rozwoju technik pozyskiwania miodu. Muzeum przybliża historię lokalnego pszczelarstwa, ale przede wszystkim gromadzi dość pokaźną ilość pięknie zdobionych paneli stanowiących część uli. Głównie malowano na nich motywy religijne, ale mnie najbardziej zachwyca ten z dwoma kotami (nie da się ukryć – jestem kociarą), a także z motywami roślinnymi. Po wizycie w muzeum wracamy do Pensjonatu Lectar, gdzie spędzamy dłuższą chwilę w Muzeum Piernika, które tak de facto stanowi małą linię produkcyjną. Powstające tu charakterystyczne pierniki w kształcie serca są cudownie zdobione. Gdy obserwowaliśmy pracę jednej z pań, która tworzyła na nich wzory z kwiatów, wydawało się, że jest to dziecinnie proste. Nawet miałam propozycję, by stworzyć mój osobisty pierniczek, ale doszłam do wniosku, że byłby wyjątkowo szkaradny, bo moje umiejętności plastyczne są gorzej niż złe. Dlatego jednak poprosiliśmy mistrzynię piernikowych dekoracji, aby przygotowała jeden egzemplarz specjalnie dla nas.

Muzeum Pszczelarstwa i malowane panele z uli

Radovljica

Radovljica

Piernikowe serduszka z Lectar

Radovljica

Radovljica

Brezje – słoweńska Częstochowa

Dla na Słoweńców Brezje jest tym, czym dla Was Częstochowa. – stwierdza Saso jadąc z nami w stronę tego najważniejszego w Słowenii sanktuarium i celu pielgrzymkowego. Samo Brezje jest tak naprawdę niewielką, niczym nie wyróżniającą się wsią. Oczywiście, jak wszystkie miejscowości w Słowenii jest urocza i pięknie położona, ale pewnie gdyby nie bazylika Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych nie za wiele osób by tam zaglądało. Sam kościół nie jest może aż tak imponujący, jak ten na Jasnej Górze, ale niewątpliwie wyróżnia się architekturą na tle innych świątyń w tym kraju. Wierni pielgrzymują tu ze względu na słynący z cudów obraz Matki Bożej. Akurat trafiamy na porę mszy świętej, więc oczywiście nie decydujemy się na zwiedzanie kościoła. Jedynie stajemy w głównym wejściu, by zajrzeć do środka. Nieco dłużej przyglądamy się pomnikowi Jana Pawła II, który stoi tuż obok kościoła. Generalnie dla Papieża-Polaka Słoweńcy mają ogromny szacunek. Jako jeden z pierwszych okazał im wsparcie na początku ich drogi jako niepodległego narodu i państwa.

Brezje

Begunje na Gorenjskem z góry

U podnóża masywu Karavanke, w dolinie potoku Begunjščicy, w niedużej odległości od Radovljicy czy Bledu leży niepozorne Begunje na Gorenjskem – rodzinna miejscowości Saso. W sezonie letnim urzęduje tam w punkcie informacji turystycznej w centrum miasteczka.

Saso

Saso

Zanim nieco lepiej poznamy Begunje na Gorenjskem udajemy się powyżej miejscowości, ku charakterystycznemu wzgórzu z kościółkiem. Z miasteczka prowadzi tam szlak pieszy, my jednak z racji ograniczonego czasu jedziemy samochodem. Można tam dotrzeć jeśli ma się auto z napędem 4×4, gdyż droga jest stroma i momentami dość wyboista. Najpierw wybieramy się do znajdującego się nieco dalej schroniska Sankaška koča. Trafiamy tam na dość sporą grupę dzieciaków. Wiecie, u nas raz w miesiącu dzieci w ramach lekcji idą na wycieczkę w góry. Dziś akurat mają wycieczkę razem ze swoimi dziadkami. Dzięki temu łączą się dwa pokolenia, mogą się od siebie uczyć i spędzić nieco więcej czasu razem, przy okazji korzystając z pięknej pogody i obcując z przyrodą. Mój syn też jest dziś na takiej wycieczce. W trakcie dalszej rozmowy okazuje się, że syn Saso ma na imię Rudi, ale wszyscy wołają na niego Ruda 😀

Widok na Bled z Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Ze schroniska zjeżdżamy do niżej położonego kościółka św. Piotra. Tuż obok niego znajduje się dom mieszkalny, którego gospodarze zajmują się całym terenem wokół. Mają tu mały ogródek oraz pastwisko dla zwierząt. Z okolic kościoła rozciągają się fenomenalne widoki na Triglav czy samo Begunje na Gorenjskem. Kiedy Marek lata dronem, ja wraz z Saso zaglądam do wnętrza świątyni. Msze odbywają się w niej raz do roku (na święto patrona), natomiast klucze do niej trzyma mieszkający tam gospodarz. Wnętrze kościoła wypełniają całkiem dobrze zachowane freski. Spójrz – są tu wyryte różne napisy. To nie są współczesne akty wandalizmu. Kiedyś wierzono, że pozostawienie po sobie śladu na ścianie świątyni przyniesie szczęście. Zaskakujące jest to, że wyryte daty wskazują na… XVII w.!

Begunje na Gorenjskem

Triglav

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Muzeum Narciarstwa Alpejskiego Elan

Po zakosztowaniu w cudownych widokach przyszedł czas na zapoznanie się z samym miasteczkiem. Ciekawostką numer jeden jest to, że w Begunje na Gorenjskem znajduje się fabryka znanej, narciarskiej marki Elan. Tego pewnie o mnie nie wiecie, ale w swoim życiu miałam epizod z nartami. I uwaga, uwaga przez parę lat jeździłam na granatowo-szarych nartach marki Elan właśnie. Wam na pewno firma ta powinna być znana ze skoków narciarskich. W końcu na nartach Elan skakał przecież nasz mistrz – Adam Małysz. W 2018 r. w Begunje na Gorenjskem, przy fabryce tej marki powstało Muzeum Narciarstwa Alpejskiego Elan (Alpski smučarski muzej Elan). Przede wszystkim ukazuje ono, jak ogromnym wizjonerem był założyciel firmy, czyli Rudi Finžgar. Znacząco przyczynił się do rozwoju technologii stosowanych w narciarstwie, co można zobaczyć na przykładzie tego, jak narty marki Elan zmieniały się przez lata. Pewnie podobnie jak my nie mieliście pojęcia, że firma ta produkowała też sprzęt gimnastyczny (np. kozły do skakania), ma na swoim koncie stworzenie szybowca, który pobił rekord wysokości (jednak z racji sporej wypadkowości w tym sporcie, zrezygnowano z dalszej produkcji szybowców), wciąż produkuje komponenty do elektrowni wiatrowych czy buduje jachty. Zresztą podczas naszego późniejszego jachtingu w Chorwacji spędziliśmy 6 dni na pokładzie jachtu Elan! Przy muzeum i fabryce działa bardzo duży sklep, w którym podobno co jakiś czas są spore wyprzedaże i można się zaopatrzyć w narty czy ubrania sportowe w naprawdę korzystnych cenach.

Alpski smučarski muzej Elan

Alpski smučarski muzej Elan

Muzeum Avsenik

Innym, ważnym muzeum znajdującym się w Begunje na Gorenjskem, jest Muzeum Avsenik. Nam nazwa Avsenik początkowo nic nie mówiła, ale później coś zaczęło nam świtać. Generalnie z Begunje na Gorenjskem pochodzą bracia Vilko i Slavko, którzy założyli zespół Avsenik Brothers Ensemble (Ansambel bratov Avsenik). Skupiali się głównie na muzyce związanej z regionem Gorenjska. Skoczne rytmy wygrywane na tradycyjnych instrumentach, takich jak akordeon czy trąbka. Przed wizytą w muzeum nie byłabym w stanie podać ani jednego tytułu ich utworu. Ale szybko się zorientowałam, że znam przynajmniej jeden z nich. Zresztą, sami posłuchajcie i dajcie znać, czy już kiedyś się z nim nie spotkaliście:

Muzeum przybliża historię rodziny Avsenik oraz ogromnego sukcesu, jaki osiągnął zespół. W trakcie zwiedzania można zobaczyć m.in. 31 złotych, dwie platynowe i jedną diamentową płytę, jakimi został uhonorowany zespół przez lata swej twórczości. O tym, jak bardzo ważni byli dla całej Słowenii (i nie tylko), świadczy fakt, że gdy w 2015 r. zmarł Slavko Avsenik, to jego pogrzeb był transmitowany w telewizji.

Avsenik

Avsenik

Obiad w dolinie Begunjščicy i zamek Kamen

Po zwiedzaniu jedziemy w górę potoku Begunjščicy do restauracji Gostišče Draga, w której swoje wesele miał Saso. Położona jest w lesie, tuż obok potoku, w miejscu skąd zaczynają się szlaki w pasmo Karavanke. Latem, gdy temperatury są naprawdę wysokie, tu zawsze jest chłodniej i można odpocząć od upałów. Restauracja specjalizuje się w rybach i dziczyźnie. I mimo tego, że znajduje się na uboczu, to jest w niej sporo gości. Dania są naprawdę bardzo smaczne (Marek pałaszuje gulasz z jelenia, ja zaś kaiserschmarrn, które teoretycznie traktowane jest jako deser, ale dla mnie idealnie spełniło rolę dania obiadowego). Po posiłku wracamy w stronę Begunje na Gorenjskem, by zwiedzić ruiny zamku Kamen. Niegdyś była to naprawdę imponująca budowla. Cały czas zbieramy środki na rekonstrukcje zamku. Z racji tego, że wciąż ma kilku właścicieli, trudno jest zdobyć wszelkie zgody na zaadaptowanie go na potrzeby turystyczne. Ruiny są ogólnie dostępne i za ich zwiedzanie nie jest pobierana opłata. Dawna część mieszkalna została całkiem nieźle odbudowana, podobnie jak część murów. Na zamku spotykamy parę Niemców, którzy mieli ze sobą trzy, „malutkie”, kudłate pieski. Zaczęliśmy się śmiać, że aby się z nimi pomieścić, przyjechali do Słowenii tirem.

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Begunje na Gorenjskem

Po wizycie na zamku Saso odwozi nas do Radovljicy. Tu na chwilę nasze drogi się rozchodzą. My wyruszamy do Bledu, a Saso na chwilę jedzie do domu. Jednak planujemy ponownie się spotkać jeszcze tego samego dnia. Saso zaproponował bowiem, że zabierze nas na zwiedzanie wyspy na jeziorze Bled oraz do Villi Bled, które ma pokazywać grupie amerykańskich turystów.

A póki do zapraszamy Was na filmową wycieczkę po Radovljicy i Begunje na Gorenjskem:

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.