Szukaj
Close this search box.

Nad pięknym, modrym… czyli Żelazna Brama z rumuńskiej perspektywy

O tym, że Żelazna Brama, czyli przełom Dunaju na granicy Rumunii i Serbii jest godna uwagi, wiedzieliśmy od dawna. Ale dopiero w 2018 roku nadarzyła się sposobność, by wybrać się na road trip wzdłuż tej charakterystycznej, europejskiej rzeki. Na przejazd rumuńskim wariantem trasy zdecydowaliśmy się podczas krótkiej wizyty w Rumunii w ramach testowania Dacii Duster. Co udało nam się zobaczyć? Czy nam się podobało? Oczywiście na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w kolejnych akapitach.


Czym jest Żelazna Brama?

Zacznijmy jednak od tego, co tak naprawdę kryje się pod nazwą Żelazna Brama. Otóż, jest to przełom Dunaju na granicy pomiędzy Rumunią a Serbią. W miejscu tym rzeka przeciska się między Karpatami a Górami Wschodnioserbskimi. Dodatkowo, w latach 1964-72 zbudowano tam zaporę wraz z hydroelektrownią, przez doszło do spiętrzenia wody. W kolejnych latach wysadzono część skał, które utrudniały żeglugę na tym odcinku. W efekcie obecnie Dunaj wygląda tam bardziej jak wielkie, spokojne jezioro, niż dostojnie płynąca rzeka. Nie zmienia to faktu, że skalne zbocza wyrastające po rumuńskiej i serbskiej stronie oraz znajdująca się pomiędzy nimi woda tworzą bardzo malowniczą scenerię. Dodatkowo, okolica obfituje w sporą ilość atrakcji.

zelazna brama

Băile Herculane – czar minionej epoki

Po dotarciu ze Straji nad Dunaj w pierwszej kolejności na chwilę opuszczamy rzekę, by udać się do Băile Herculane. Nazwę tego uzdrowiska można przetłumaczyć jako Łaźnie Herkulesa. Miejsce to słynie z kilku źródeł, z których wybija woda mineralna o leczniczych właściwościach. Za panowania Turków uzdrowisko niestety podupadło, jednak odżyło pod koniec XIX w., gdy zawitali tu Austriacy. Z tego okresu pochodzą piękne, mocno reprezentacyjne, secesyjne budynki. Niestety obecnie, szalenie zaniedbane. Jest sierpień, w miasteczku przebywa całkiem sporo kuracjuszy i turystów, a mimo to widać, że lokalne władze zmagają się z brakiem funduszy na jakiekolwiek remonty. A niektóre budynki, to istne perełki! Niestety nie udaje nam się zażyć kąpieli w leczniczych źródłach. Te darmowe, np. nad rzeką, zniechęciły nas swym wyglądem, a raczej brakiem czystości. Na tych płatnych były dzikie tłumy. Więc po krótkim spacerze wycofujemy się z powrotem ku Żelaznej Bramie.

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Baile Herculane

Żelazna Brama, Orszowa i Mânăstirea Sfânta Ana

Oczywiście naszym głównym celem wizyty w południowo-zachodniej części Rumunii była Żelazna Brama. Swoją przygodę z przełomem Dunaju zaczynamy w Orszowej. Sama tama znajduje się nieco bardziej na wschód, w połowie drogi do Drobeta Turnu-Severin. Ma wysokość 30 m i przebiega przez nią droga wiodąca do Serbii. Sama Orszowa jest największym miastem położonym na terenie Żelaznej Bramy. Z całego miasta tak naprawdę interesował nas Mânăstirea Sfânta Ana, z którego mieliśmy nadzieję podziwiać rozległe widoki. Zbyt rozległe to one nie były, ale sam monaster nas absolutnie zachwycił. Położony jest na zboczu gór Dealul Moșului. Klasztor został zbudowany w latach 1936-39, a za całym pomysłem stała dziennikarka Pamfil Șeicaru, która walczyła w 17. Pułku Piechoty w trakcie I wojnie światowej. Monaster został poświęcony św. Annie. Na kompleks składa się drewniany kościół z dzwonnicą i odchodzące po bokach budynki z celami. Całość układa się w kształt litery U. Po środku rozciąga się piękny, pełen kwiatów ogród. Miejsce jest niesamowicie klimatyczne.

Orszowa

Orszowa

Orszowa

Chipul lui Decebal

Żelazna Brama zafundowała nam nie tylko piękne widoki, ale przede wszystkim bardzo upalną atmosferę. Dodatkowo, od połowy dnia zaczynało zbierać się na burzę. Prawdopodobnie z tego powodu, po opuszczeniu monasteru, zaczęłam się tragicznie czuć. Było mi słabo, duszno i po prostu źle. Na szczęście byłam w stanie dowlec się do jednego bardziej charakterystycznych miejsc Żelaznej Bramy, czyli Chipul lui Decebal. To wykuta w ogromnej skale twarz przedstawiająca Decebala, ostatniego króla Daków. Rzeźba ma niecałe 43 m wysokości i 32 m szerokości. Z jej okolic można wybrać się w rejs po Dunaju. Panuje tam straszny tłok i harmider, nad którym próbuje zapanować policja, by tiry sunące drogą nr 57 mogły bezpiecznie tamtędy przejechać.

zelazna brama

zelazna brama

zelazna brama

Dubova – punkt widokowy

Z okolic Chipul lui Decebal kierujemy się ku punktu widokowego zlokalizowanego ponad Dunajem, obok miejscowości Dubova. Marek udaje się do nich sam, a ja w tym czasie dogorywam w samochodzie. W międzyczasie przychodzi burza, dzięki której temperatura nieco spada. Fakt faktem w wsłuchiwanie się w huk grzmotów, których echo odbijało się od skalnych ścian, przyprawiło mnie o gęsią skórkę. W szczególności, że od dziecka boję się burz. Marek w tym czasie zdołał dotrzeć do punktu widokowego, z którego rozciąga się fenomenalna panorama przełomu Dunaju. Szlak zaczyna się nieopodal głównej szosy i w dużej mierze wiedzie przez las.

zelazna brama

zelazna brama

zelazna brama

Do Pojejeny

Po powrocie Marka z krótkiego trekkingu wyruszamy w dalszą drogę. Tak naprawdę z każdym, pokonanym kilometrem, jaki oddalał nas od Orszowej i głównej tamy, trasa stawała się coraz bardziej opustoszała. Gdy znajdujemy się na wysokości położonego po serbskiej stronie zamku Golubac, mijamy sporadycznie jakiekolwiek auta. I choć ten odcinek trasy również jest całkiem malowniczy, to jednak nie aż tak spektakularny. W miejscowości Pojejena żegnamy się z Dunajem i rozpoczynamy naszą drogę powrotną do Polski.

Żelazna Brama

Golubac

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.