W trakcie naszego pobytu w Dolinie Jiu mieliśmy także zaplanowany trekking w górach Retezat. Jest to jedno z popularniejszych pasm w Rumunii, gdzie znaleźć można szlaki chyba o każdym poziomie trudności i o różnej długości. Dana, który tego dnia robił za naszego przewodnika, wybrał dla nas dość krótką, acz bardzo przyjemną trasę na przełęcz Scorota. Mimo nie do końca idealnej pogody, wycieczka okazała się strzałem w dziesiątkę. Bo góry, to gór, w nich zawsze jest świetnie!
Dojazd
Ze Straji, w której mieliśmy nocleg, zjechaliśmy do Lupeni, gdzie spotykaliśmy się z Daną i… Hanzim, czyli 9-letnim psiakiem należącym do naszego amerykańskiego znajomego. Po małych zakupach pakujemy się całą czwórką do Dustera i jedziemy w górę doliny Jiu. Parę kilometrów za Campu lui Neag odwiedzamy niedawno powstały Glamping. Wiecie, jego założyciel okradł mnie wiele lat temu ze sporej ilości pieniędzy. Ale powiem wam szczerze, że cieszę się, iż teraz mu się wiedzie. Mam wrażenie, że tylko Amerykanie mają tak pozytywne podejście do świata i ludzi. Polak by komuś takiemu ręki nie podał. A Dana nie dość, że nas przedstawił właścicielowi glampingu, to jeszcze uciął sobie z nim miłą pogawędkę. Ot, małe różnice kulturowe. Po opuszczeniu glampingu wracamy parę kilometrów w stronę Lupeni, gdzie parkujemy auto przy wejściu na szlak.
Na przełęcz Scorota
Początkowo nasz szlak wiedzie po zalesionym, dość skalistym terenie. Ścieżka łagodnie wspina się do góry, dzięki czemu szybko i sprawnie zdobywamy wysokość. Po kilkudziesięciu minutach marszu odsłaniają się pierwsze widoki na okoliczne szczyty. Po godzinie docieramy na niewielką polanę, na której stoi pasterska chata. Początkowo myślimy, że pasterze wyruszyli gdzieś w góry, gdyż nigdzie nie było widać owiec. Jednak szybko się okazało, że gospodarze są na miejscu. Zapraszają nas do środka i pokazują jak produkują ser. Postanawiamy zajrzeć do nich na dłużej podczas drogi powrotnej, gdyż planowaliśmy zejść do auta tą samą drogą.
Pierwsze widoki
Pasterska chata
Po krótkim odpoczynku wyruszamy ku przełęczy, którą dość dobrze widać spod pasterskiej chaty. Szlak poprowadzony jest dość stromym stokiem, który tuż przed samą przełęczą staje się jeszcze bardziej stromy i naprawdę cieszę się, gdy docieram do celu. Świetnie uchwycił to na zdjęciu Dana. Radość pełną gębą, w przenośni i dosłownie!
Podejście na przełęcz Scorota
100% górskiej radości
Na przełęczy Scorota
Na przełęczy spędzamy dłuższą chwilę rozkoszując się widokiem gór Retezat. Po kilku minutach dołącza do nas czteroosobowa ekipa (dwie dziewczyny i dwóch chłopaków), którzy dotarli tam szlakiem biegnącym z przeciwnego kierunku niż nasza trasa. Jedna z dziewczyn była z Norwegii i wraz z koleżanką zaczęły wspominać swoją wizytę w polskich Tatrach. Spędziłyśmy tam sporo czasu, wędrując po tamtejszych szlakach i… nocując na grani. Notabene myśleliśmy, że to wojsko lata dronem i nas śledzi. A to jednak byliście wy. Marek rzeczywiście polatał chwilę nad górami Retezat, by uchwycić kilka pięknych kadrów. Ekipa postanawia wyruszyć na pobliski szczyt. My z tego rezygnujemy, gdyż nad przełęcz nadciąga burza, a donośne dudnienie grzmotów staje się coraz bardziej intensywne.
Widok na Retezat
U pasterzy
Dość żwawym krokiem schodzimy z przełęczy i z powrotem lądujemy w pasterskiej chacie. Gdy tylko znajdujemy się w jej wnętrzu na zewnątrz zaczyna się intensywna ulewa. Pani pasterka częstuje nas serem i słoniną, a dla mnie szykuje wegetariańskie placki ziemniaczane z serem. W życiu nie jadłam tak dobrych placków! Serio! Jednak z wizyty u pasterzy najbardziej zadowolony jest Hanzi. Co chwilę w jego pysku lądują jakieś smaczne, mięsne kąski. I gdy pogoda pozwala nam wyruszyć w drogę powrotną, Hanzi nie chce wyjść. A nawet jak już zdecydował się opuścić chatę, to jeszcze kilka razy do niej wracał. Generalnie pasterze opowiadają nam o swoim stadzie,a także o lokalnych zawodach na największą ilość wyprodukowanego mleka. Kiedy chcemy im zapłacić za ser i resztę jedzenia, pani pasterka odmawia przyjęcia pieniędzy, dlatego w podziękowaniu za gościnę zostawiamy im polskie piwo, które nieśliśmy w plecaku.
Produkcja sera
I pyszny, lekko słodkawy ser we własnej osobie
Dana i miarka do mleka
Pożegnalne zdjęci z gospodarzami
Informacje praktyczne
- Trekking zajął nam nieco ponad 5 godz. (wraz z przerwami), a w jego trakcie pokonaliśmy 11 km.
- Przełęcz Scorota znajduje się na wysokości 1953 m n.p.m.
- Dokładną mapę naszej wędrówki znajdziecie na stronie Jiu Valley Adventures -> KLIK.
Mamy też filmową wersję naszego trekkingu. Podczas seansu czekają Was piękne widoki, również te z drona 🙂