Szukaj
Close this search box.

Tetovo i Popova Sapka, czyli u podnóża gór Szar Planina

Naszą podróż po Macedonii kontynuujemy wzdłuż północnej granicy kraju. Z niesamowitego Kokino wyruszamy na zachód w stronę naszych dwóch celów, jakimi są Tetovo oraz położona nad nim Popova Sapka. Obie miejscowości znajdują się w sąsiedztwie pięknego masywu gór Szar Planina.

Ślady powodzi na autostradzie

Zanim jednak dotrzemy do Tetova i Popovej Sapki, czeka nas przejazd autostradą z Kumanova przez Skopje. Na początku sierpnia stolicę Macedonii nawiedziły bardzo silne opady deszczu. W ciągu dwóch godzin spadło tyle wody, ile wynoszą średnie opady dla całego sierpnia. Dodatkowo wiał bardzo porywisty wiatr, któremu towarzyszył liczne wyładowania atmosferyczne. Wody było tak dużo, że w niektórych miejscach sięgała półtora metra. Zginęło 21 osób, zniszczonych zostało wiele domów, samochody były zmywane z dróg i przenoszone w inne miejsca, północny fragment obwodnicy Skopje został podmyty, a na całą trasę został naniesiony muł oraz śmieci. Na ringu macedońskiej stolicy znaleźliśmy się mniej więcej tydzień po tych wydarzeniach. To co zobaczyliśmy, robiło dość przerażające wrażenie. Asfalt prawie został zerwany, a częściowo droga podniosła się o parę metrów. Kilkadziesiąt metrów od pobocza, na polach stały wraki aut, a wszędzie walało się mnóstwo śmieci, głównie połamanych gałęzi czy fragmentów domów. Nad całością czuwało wojsko, policja oraz drogowcy, którzy wspólnymi siłami starali się opanować sytuację i uprzątnąć bałagan zrobiony przez Matkę Naturę.

powódź skopje 2016

powódź skopje 2016

Tetovo – prawie jak w Albanii

Mające 70 000 mieszkańców Tetovo, jest swoistą stolicą dla albańskiej mniejszości żyjącej na terenie Macedonii. To też przekłada się na klimat panujący w mieście, który można by ogólnie nazwać dość chaotycznym. W szczególności odczuć to można na tamtejszych drogach, gdzie kierowcy jeżdżą z typowym dla Albanii polotem i fantazją. Wracając jednak do samego Tetova i jego historii, to kiedy upadek Jugosławii był blisko, miasto było świadkiem protestów zorganizowanych przez 2000 etnicznych Albańczyków, którzy domagali się odłączenia od  Socjalistycznej Republiki Macedonii i przyłączenia do ich pierwotnej ojczyzny. Problem polegał jednak na tym, że ówczesna konstytucja nie zakładała żadnych, odrębnych praw dla mniejszości etnicznych czy narodowościowych. I choć Albańczycy usilnie bojkotowali proces dążenia Macedonii do niepodległości, to nie wiele wskórali. Ba! Nawet sobie zaszkodzili, bo ich reprezentanci zostali wykluczeni z nowoutworzonego rządu. Podsumowując nie za dobrze na tym wyszli. W tym czasie Tetovo zostało siedzibą albańskich partii politycznych, co oczywiście zostało uznane za niezgodne z konstytucją Republiki Macedonii. Później miasto odegrało znaczącą rolę w czasie konfliktu w Kosowie. W czasie gdy doszło do bombardowań NATO na oddziały serbskie, Tetovo stanowiło punkt zaopatrzenia dla Armii Wyzwolenia Kosowa, a później schronieniem dla tysięcy uchodźców z Kosowa. Obecnie Tetovo to dość prężnie rozwijające się miasto, na terenie którego znajduje się trzeci co do wielkości uniwersytet w Macedonii. Od 2003 roku studenci mogą się w nim uczyć po albańsku, co było jednym z większych osiągnięć albańskiej mniejszości.

Zwiedzając Tetovo

Zacznijmy od tego, jak zaparkować w Tetovie. Generalnie nie jest to sprawa prosta, gdyż miasto jest zatłoczone, a my trafiamy tam w trakcie popołudniowych godzin szczytu. Dodatkowo całe objęte jest płatną strefą parkowania, oczywiście za pomocą smsa. Wiemy już po doświadczeniach w Skopje, że z polskiego numeru telefonu nie da się uiścić opłaty (a w każdym razie nam się to nie udało). Dlatego usilnie rozglądamy się za parkingiem bezpłatnym lub płatnym gotówką. Przy głównej ulicy Ilindenskiej znaleźć można liczne sklepy, w tym centrum handlowe ze sporym, podziemnym parkingiem. Tam też zostawiamy Kiankę i wyruszamy w miasto. Oczywiście na dzień dobry nas gubię, bo tak inteligentnie korzystam z mapy, że Kolorowego Meczetu (Šarena Džamija), szukamy owszem, nad rzeką, ale w okolicach szpitala. W efekcie zwiedzamy tereny przyszpitalne oraz tereny uczelni. A generalnie od parkingu do meczetu mieliśmy dosłownie 300 metrów. No ale jak już doskonale wiecie, jestem mistrzynią gubienia się. Dobrze, że jest Marek, który później prostuje moje nawigacyjne błędy. Kiedy już się odnajdujemy, zaglądamy najpierw w okolice tureckich łaźni, które znajdują się tuż nad rzeką Peną, a następnie udajemy się do Kolorowego Meczetu. Rzeczywiście robi ogromne wrażenie, bo nie dość, że rzeczywiście pomalowany jest w intensywnych barwach, to zastosowany na jego fasadzie wzór, przypomina tył od kart do gry. Do środka nie decydujemy się zajrzeć i wyruszamy w górę rzeki, w stronę nieco starszych zabudowań Tetowa. Oglądamy barwne wystawy sklepów z ubraniami dla pań, które chcą ubierać się w chusty lub burki i przy tym wyglądać modnie. W wąskich uliczkach panuje spory ruch, a chętnych na zakupy nie brakuje.

tetovo

tetovo

tetovo

kolorowy meczet tetovo

kolorowy meczet tetovo

W drodze do Popovej Sapki

Koło godziny 17 opuszczamy Tetovo i wyruszamy w góry, a dokładniej do położonej wśród zboczy Szar Planiny Popovej Sapki. Na blogu znajdziecie już wpis z tej górskiej miejscowości, gdyż dotarliśmy tam kilka miesięcy później, w grudniu, wraz z ekipą Enjoy Balkans. Tak się złożyło, że zimowy wpis powstał szybciej od tego wakacyjnego, niemniej dzięki temu możecie porównać jak Popova Sapka wygląda zarówno zimą, jak i latem. Z Tetova wiedzie do niej asfaltowa, pełna zakrętów szosa, z której rozciągają się fenomenalne widoki. Zaczyna się w okolicach dolnej stacji kolei linowej, która niegdyś łączyła położone w dole, tętniące życie miastem z ośrodkiem narciarskim. Gdyż Popova Sapka oprócz tego, że jest pięknie położona, stanowi jeden z ważniejszych centrów zimowej turystyki w Macedonii. Znaleźć tu można liczne wyciągi narciarskie oraz trasy zjazdowe, istnieje również możliwość freeride’u dzięki firmie Eskimo Freeride, która wwozi narciarzy i snowboardzistów specjalnie przystosowanym ratrakiem w mniej dostępne rejony masywu Szar Planiny. A wracając do kolei linowej, to niestety popadła w ruinę po tym, jak region ten zaangażowany został w konflikt w Kosowie. Dziwnym trafem lokalne, jak i krajowe władze, nie widzą potencjału w jej odbudowie. A oboje z Markiem stwierdzamy, że kiedyś była to genialna atrakcja turystyczna. Podczas 40-minutowej jazdy z jedną przesiadką można było się przenieść z centrum Tetova wprost w wysokie góry. Podczas naszej podróży do Popovej Sapki możemy podziwiać pozostałości tej górskiej kolejki, czyli wiszące nad szosą liny (często bardzo nisko), podpory, stację przesiadkową, a ostatecznie górną stację, która znajduje się w centrum Popovej Sapki, u zbiegu kilku wyciągów narciarskich.

tetovo

tetovo

Popova Sapka i Hotel Konak

Kiedy docieramy do Popovej Sapki stwierdzamy, że miejscowość ta jest strasznie opustoszała. Nie widać innych turystów, w ogóle nie widać ludzi. Oznaką, że toczy się tu jakieś życie, są stada krów i owiec przetaczające się pomiędzy wyciągami narciarskimi. Początkowo planowaliśmy nocleg na dziko, jednak spodobał nam się położony na uboczu Hotel Konak i do niego postanowiliśmy się udać. Znajduje się na prawo od górnej stacji dawnej kolei linowej z Tetova i łatwo go rozpoznać, gdyż tuż obok niego znajduje się niewielka cerkiew.  Kiedy zaglądamy do hotelu okazuje się, że jest tu równie pusto, jak w całej miejscowości. Dopiero po kilku minutach poszukiwań udaje nam się znaleźć prowadzącą go ekipę, która po prostu jadła obiad pod jedną z wiat znajdujących się na tyłach budynków. Gdy kończą posiłek, pokazują nam hotel oraz oferują pokój wieloosobowy, tylko do naszej dyspozycji z łazienką na korytarzu. Cena to 5 EUR od osoby (w sezonie zimowym 10 EUR ze względu na wysoki koszt ogrzewania). Warunki są naprawdę w porządku, a ekipa z We have snow, Popova Sapka (bo tak brzmi rozszerzona nazwa Hotelu Konak), jest naprawdę świetna i bardzo pozytywna.

popova sapka

hotel konak

hotel konak

hotel konak

Wieczorna Szar Planina

Po rozpakowaniu gratów, udajemy się na krótki trekking po okolicy. Wychodzicie o tej porze na spacer? Ubierzcie się ciepło! Taką radę otrzymujemy przed wyjściem i jak to w górach zwykle bywa, temperatura wieczorem dość mocno spada, nawet latem. Ale o tym na szczęście wiemy, więc bierzemy ze sobą cieplejsze bluzy, a także małą butelkę wina oraz piwo. Wspinamy się na jedno ze wzniesień, na które docierają dwa wyciągi narciarskie. W trakcie wędrówki obserwujemy, jak pewna macedońska rodzina pokonuje okoliczny teren niezbyt terenowym autem. Jednak nas najbardziej irytuje fakt, że nie przyjechaliśmy tu z rowerami. Całe góry pokrywa sieć bitych, dość szerokich dróg, idealnych na rower właśnie. Inna sprawa, że Popova Sapka połączona jest szlakiem pieszym i rowerowym z Mavrovem. Idealny pomysł na wycieczkę! Niestety nie mamy czasu go zrealizować, ale jak nie teraz, to później. Wracamy do Hotelu Konak i wieczór spędzamy przy piwku z Kennedym (taką ksywkę ma jeden z pracowników hotelu, który również mieszka tu przez cały rok).

Nas trzeba odwiedzać zimą. Mamy dyskoteki, a w ciągu dnia kolejka po kawę sięga aż do drzwi wejściowych, a czasami na zewnątrz. Sezon narciarski trwa u nas krótko, bo od stycznia do początku kwietnia. Nawet jeśli później leży śnieg, to wyciągi nie działają. Firma energetyczna, która jest ich właścicielem, nie ogarnia, że ludzie chcieliby jeździć dłużej. Dodatkowym problemem jest to, że cały ośrodek bazuje tylko na naturalnym śniegu. W tym roku ma powstać nowe krzesełko*, więc na pewno ceny karnetów pójdą w górę. Do tej pory było 15 EUR za cały dzień jazdy, a jak będzie w kolejnym sezonie, kto wie? Na pewno drożej, w końcu trzeba spłacić nową inwestycję. A wiecie, że mamy bardzo dużo turystów z Polski? Jak ktoś do nas zagląda z zagranicy, to właśnie Polacy i Czesi.

* Ostatecznie wiemy, że nowe krzesełko w 2016 nie powstało, nie ruszyło również na początku 2017 roku. Za to są plany postawienia kolejnych dwóch wyciągów, które mają dość mocno poszerzyć teren, jaki obejmuje ośrodek narciarski w Popovej Sapce.

szar planina

szar planina

Poranej w Popovej Sapce

Całą noc potwornie marzłam, mimo tego, że poprzykrywałam się praktycznie wszystkimi kocami, jakie mieliśmy w pokoju. Z tego też powodu prawie w ogóle nie spałam, bo ciągle trzęsłam się z zimna. Marek oczywiście całą noc przespał i przechrapał, a później dziwił się mojemu nie najlepszemu nastrojowi o poranku. Dlatego hotel opuszczamy dość niespiesznie, dając sobie czas na dobudzenie, pogapienie się na widoki i polatanie dronem. Później żegnamy się z sympatyczną, hotelową ekipę i jedziemy na chwilę na drugą stronę Popovej Sapki, gdzie znajduje się znacznie więcej zabudowań – hoteli oraz prywatnych domków letniskowo-zimowych. Udajemy się nieco powyżej nich, gdyż chcieliśmy dojechać w okolice anten, które wypatrzyliśmy podczas poprzedniego wieczoru. Jednak po pewnym czasie droga stała się nieco słabiej przejezdna dla naszego auta, więc postanowiliśmy zatrzymać się na chwilę, wypuścić drona i pogapić się na widoki. Nasza latająca maszyna przyciąga do nas pasterza i jego stado. Chwilę z nim rozmawiamy i prosimy, by zostawił nam swojego maila, abyśmy mogli mu wysłać zdjęcia jego stada widzianego z lotu ptaka. Niestety po powrocie okazało się, że tak nam zapisał maila, iż nie dało się dostarczyć mu fotografii. Może uda się go jeszcze kiedyś spotkać? Tym dronowym akcentem kończymy nasz króciutki pobyt w Popovej Sapce i wyruszamy w dalszą drogę. Tym razem do Kosowa!

hotel konak

popova sapka

popova sapka

popova sapka

 

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.