Szukaj
Close this search box.

Tatuaż za granicą, czyli dlaczego zdecydowałam się na zrobienie tatuażu w Skopje

Po tym, jak w naszych social mediach zamieściłam informację, że zrobiłam tatuaż podczas pobytu w Skopje, zalało nas morze komentarzy. 99% z nich była niesamowicie pozytywna (za co gorąco dziękuję). Wśród nich pojawiło się parę pytań lub wątpliwości dotyczących tego, czy tatuaż za granicą, to dobry pomysł. Postanowiłam więc spisać moje doświadczenia w tym temacie. Bo jak pewnie możecie się domyślić, decyzji nie podjęłam w 100% spontanicznie.

9 lat temu…

…w sierpniu 2010 roku miałam okazję pierwszy i jak na razie ostatni raz uczestniczyć w Festiwalu Woodstock (obecnie Pol’and’Rock). Był to szalony, ale równocześnie piękny czas. Z przyjaciółmi, wśród świetnych ludzi i w obłędnej atmosferze. Podczas przechadzki po terenie festiwalowym zobaczyłam dziewczynę z tatuażem. Generalnie na Woodstocku jest mnóstwo wytatuowanych ludzi. Ale ona miała na ramieniu przepięknego, ogromnego słonecznika. Nie wiem, czy z powodu ilości wypitych procentów, czy w wyniku lekkiego udaru słonecznego (w tym czasie w Kostrzynie nad Odrą słońce świeciło jak wściekłe i było gorąco jak w piekarniku), ale z miejsca się zakochałam. W tatuażu, oczywiście. I od tamtego czasu marzyłam o wytatuowaniu słonecznika.

3 tatuaże później

Jeszcze w tym samym roku zrobiłam swój pierwszy tatuaż. Ale nie był to słonecznik. Na moich plecach, nieco powyżej lędźwi znalazły się Tatry, a dokładnie panorama szczytów z Doliny Złomisk. Historia powstania tego tatuażu jest dość skomplikowana i zachowam ją dla siebie. Ale sądzę, że spokojnie nadawałaby się do Muzeum Nieudanych Związków w Zagrzebiu. Dwa lata później na karku wytatuowałam sobie czarnego kota. Niestety ten tatuaż nie jest zbyt udany, dlatego nie często go pokazuję. Ostatnio usłyszałam, że kot wygląda jak mały smok i od tej pory zaczęłam pałać do niego większą sympatią. W efekcie pewnie go zachowam. Natomiast w marcu 2019 r. na moim przedramieniu pojawił się kolejny, górski motyw, inspirowany Doliną Grebaje w Czarnogórze. Góry, kotosmok, a gdzie słonecznik? Już wyjaśniam.

Tatuaż za granicą, czyli dlaczego Skopje?

Ze spełnianiem marzeń jest tak, że czasami trzeba do nich dojrzeć. Kiedy byliśmy pewni, że na jakiś czas przenosimy się do Skopje, zdecydowałam, że w końcu chcę zrobić słonecznikowy tatuaż. Dodatkowo, uznałam, że będzie on pamiątką zmian, jakie wraz z pobytem w Macedonii miały dla mnie/nas nastąpić. Będąc jeszcze w Polsce, rozpoczęłam poszukiwania studia tatuażu w Skopje. W wyszukiwarkę Google wpisałam mało odkrywczą frazę „the best tattoo studio in Skopje” i w ten sposób trafiłam na Nameless Tatto. Kiedy zobaczyłam prace Iriny, od razu wiedziałam, że jestem w tatuażowym domu. Natychmiast skontaktowałam się z nią za pomocą Instagrama. Ustaliłyśmy, że gdy tylko będę w Skopje, mam wpaść do studia, by omówić szczegóły. Tak też zrobiłam. Dzięki temu mogłam sprawdzić, jakie warunki panują w studiu, jak pracują artyści, a także poznać samą Irinę. Podczas drugiego spotkania ustaliłyśmy datę (7 listopada 2019), wpłaciłam zadatek (1000 MKD) oraz otrzymałam wstępną wycenę projektu (ok. 12 000 MKD).

tatuaż za granicą

Słonecznik ze Skopje

Projekt stworzony przez Irinę zobaczyłam dopiero w dniu, w którym miałam mieć robiony tatuaż. Oczywiście wcześniej przesłałam jej tatuaże wygrzebane w sieci, które miały posłużyć jako bardzo ogólna inspiracja. Prawda jest jednak taka, że to, co stworzyła Irina, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W szczególności, że poprosiłam ją, aby do słonecznika dołączyła inne rośliny, jakie można znaleźć np. w Macedonii. W efekcie zaprojektowała przepiękny, naturalny i pełen kolorów tatuaż, w którym absolutnie nic nie chciałam zmieniać. Irina jest 100% profesjonalistką. Tatuowanie trwało ok. 4 godzin. W tym czasie mogłam też zobaczyć, jak pracuje mąż Iriny, który również jest tatuatorem. Jedno jest pewne – zdolna z niego bestia. Mimo tego, że robione pod koniec wypełnienia trochę mnie bolały, to dzięki atmosferze panującej w studiu, szybko zapominałam o dyskomforcie.

tatuaż za granicą

Tatuaż za granicą – moje rady

Tatuaże to temat rzeka. Nie będę nikogo namawiać do ich zrobienia, ani tym bardziej odradzać. Wiem, że dla wielu osób są dość kontrowersyjne (Kochani, Rudzi Rodzice – serdecznie Was pozdrawiam, teściu – Ciebie również), ale myślę, że ich postrzeganie dość mocno zmieniło się na przestrzeni lat. Kojarzą się ze sposobem na wyrażanie siebie oraz ze sztuką. Coraz mniej stają się symbolem bycia z marginesu społecznego. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze. Dobry tatuaż kosztuje. I to czasami sporo. Jeśli podobnie jak ja postanowicie zrobić sobie tatuaż podczas zagranicznej wycieczki, to poniżej znajdziecie kilka moich porad.

Poszukiwania artysty/studia zacznijcie z dużym wyprzedzeniem

W moim przypadku poszukiwania zajęły 15 min. Albo nawet krócej. Miałam po prostu sporo szczęścia, że od razu trafiłam na artystkę, której prace idealnie wpisywały się w moją wizję tatuażu. Oczywiście to, że ją znalazłam jeszcze niczego nie oznaczało. Przede wszystkim dlatego, że mogła np. nie mieć terminów na ten rok. W Polsce, na zrobienie drugiego, górskiego tatuażu czekałam prawie pół roku! Na szczęście okazało się, że do Iriny mogę się zapisać w miesięcznym wyprzedzeniem. I natychmiast po przyjeździe udałam się do studia. Jednak z powodu jego remontu, planowanego pod koniec października, mogłam się zapisać dopiero na 7 listopada. Tak czy inaczej, jeśli planujecie wpaść do jakiegoś kraju na krótko i w tym czasie zrobić tatuaż, to musicie z dużym wyprzedzeniem wszystko zaplanować. Nie bardzo bowiem da się wejść do dobrego studia z ulicy i zrobić tatuaż od ręki.

Ustalcie, czy dogadacie się z tatuatorem

Jeśli planujecie zrobić tatuaż za granicą, to musicie mieć pewność, że dogadacie się z tatuatorem. W moim przypadku nie było z tym najmniejszego problemu, gdyż wszyscy w Nameless Tattoo mówią po angielsku. Robienie tatuażu wiąże się z omawianiem sporej ilości szczegółów. Więc możliwość porozumienia się, w jakimkolwiek języku, jest dość kluczowa. Dodatkowo, znalazłam w sieci trochę opinii na temat studia, które napisane były przez osoby z zagranicy. To dodatkowo dało mi pewność, że Nameless Tattoo jest otwarte na gości spoza Macedonii.

Odwiedźcie wcześniej studio

Jeśli macie taką możliwość, to odwiedźcie wcześniej studio. Głównie po to, żeby zobaczyć, w jakich warunkach pracują artyści, czy dbają o czystość stanowiska i samego studia. Zarówno przed zrobieniem tatuażu w Polsce, jak i w Skopje, zawitałam wcześniej do salonu. Pewnie, gdyby cokolwiek wzbudziło moje wątpliwości, to bym nie zdecydowała się na dziaranie. Tyle w temacie.

tatuaż za granicą

Zbierzcie ze sobą rzeczy potrzebne do gojenia tatuażu

W szczególności, gdy wiecie, że dany preparat dobrze na Was działa. Jeśli nigdy nie robiliście tatuażu, to nie kombinujcie i nie próbujcie bazować na informacjach z internetu. Tatuator poinstruuje Was, jak macie postępować z tatuażem i co macie kupić. Do Macedonii zabrałam resztkę Bepanthenu Baby, którego używałam podczas leczenia marcowego tatuażu. A na miejscu dokupiłam antybakteryjny żel do mycia oraz maść Pantexol (za te dwie rzeczy zapłaciłam w aptece 250 MKD). Oprócz tego zaopatrzyłam się w folię spożywczą oraz plaster w rolce. Nie miałam pojęcia, jak w aptece poprosić o ten plaster, bo nie znalazłam jego macedońskiej nazwy. Na szczęście zdjęcie w telefonie było wystarczające, by farmaceutka wiedziała, o co mi chodzi.

Pamiętajcie, że po zrobieniu tatuażu zwykle nie da się zbyt intensywnie funkcjonować

Jeśli po zrobieniu tatuażu będziecie chcieli udać się w dalszą podróż, to musicie pamiętać o paru kwestiach. Gojenie tatuażu wymaga czasu. I jeśli Wam na nim zależy, to po jego wykonaniu nie możecie się opalać, pływać w żadnych akwenach ani długo go moczyć i musicie bardzo dbać o jego higienę. Odpada więc plażowanie, mieszkanie w namiocie (no chyba, że będziecie nocować na kempingu, gdzie łatwiej będzie Wam go porządnie umyć) czy intensywne uprawianie sportów (zaleca się przynajmniej 3-4 dni przerwy od większych aktywności). Oczywiście teraz bardziej na to zwracam uwagę. Bo np. dzień po drugiej sesji mojego pierwszego tatuażu spakowałam plecak i pojechałam na weekend w góry. Dodam, że robiłam go na plecach. Do tej pory nie wiem, jak doniosłam plecak z Kuźnic do Murowańca. Ale miałam chyba dużo samozaparcia. Tatuażowi nic się nie stało, mnie również, niemniej odradzam takie podejście do tematu. Dobę po zrobieniu tatuażu w Skopje założyłam w salonie „drugą skórę”. To takie specjalne plastry, które chronią wytatuowane miejsce. Nie można ich nosić zbyt długo (maksymalnie 3 dni), ale doszłam do wniosku, że ułatwią mi trochę funkcjonowanie. Później przeszłam na na zwykłą folię i smarowanie maścią.

Czy zrobię kolejny tatuaż/tatuaże?

Oczywiście! Mam przynajmniej jeszcze jeden pomysł na tatuaż. I coś czuję, że ponownie zrobię go w Skopje. Dlaczego? Przede wszystkim, ze względu na to, jak genialną artystką jest Irina. Jestem w 100% przekonana, że będzie w stanie przygotować dla mnie kolejne, świetne projekty. Po drugie, nie ukrywajmy, zrobienie tatuażu w Macedonii kosztowało mnie trochę mnie, niż w Polsce. Za słonecznika zapłaciłam 9000 MKD (ok. 150 €). Dla porównania, podobną kwotę zapłaciłam za ciut mniejszy i czarno-biały, górski tatuaż, który robiłam w Warszawie. Od razu dodam, że za słonecznika byłam gotowa zapłacić więcej. W szczególności, że wstępna wycena oscylowała wokół 200 €. Ale, żebym została dobrze zrozumiana. Nie jestem osobą, która uważa, że na tatuażach należy oszczędzać. Jeśli zależy Wam na dobrym projekcie, świetnym wykonaniu i jakości, to musicie za to zapłacić. Niemniej, mając porównanie, wiem, że po kolejny tatuaż wrócę do Skopje.

tatuaż za granicą

Zobacz również

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.