Szukaj
Close this search box.

Samochodem do Kosowa praktycznie

Kosowa jeszcze do niedawna turyści się bali. Teraz coraz więcej osób zaczyna rozważać odwiedzenie tego państwa w trakcie samochodowej objazdówki po Półwyspie Bałkańskim. Z tego też powodu dostajemy całkiem sporo pytań odnośnie udania się własnym samochodem do Kosowa. Stąd też postanowiliśmy zebrać w jednym miejscu informacje, które zdobyliśmy w trakcie odwiedzin w tym kraju, a które ułatwią Wam wybranie się tam autem.

Punkt 1 – wykupienie dodatkowego ubezpieczenia

Należy pamiętać, że na terenie Kosowa nie działa żadne ubezpieczenie, a co za tym idzie Zielona Karta, która znowuż obowiązuje w pozostałych krajach Półwyspu. Z tego też powodu kierowcy wjeżdżający do tego państwa muszą wykupić dodatkowe ubezpieczenie. Nabyć je można w specjalnych punktach dystrybucji, które znajdują się m.in. na przejściach granicznych. Należy szukać szyldu z napisem BKS lub po prostu zapytać się pograniczników, gdzie można wykupić ubezpieczenie. Na dwa tygodnie dla auta osobowego to koszt 15 €, na miesiąc 20 €. Aktualne stawki można sprawdzić na oficjalnej stronie BKS. W trakcie wypełniania formularza zostaniecie poproszeni o dowód rejestracyjny pojazdu, a także o podanie jego koloru (tu szczerze mówiąc mieliśmy z Markiem mały dylemat: żółty? kolor niedojrzałego banana? złoto-zielonkawy? Ostatecznie zostaliśmy przy opcji numer jeden, czyli żółtym.). Całość zajmuje jakieś 5 minut, po czym otrzymujecie dokument potwierdzający zakup ubezpieczenia i możecie jechać dalej. Na terenie całego kraju znajduje się 11 lokalizacji (wcześniej było ich 13, ale dwa punkty obecnie nie działają), w których możecie wykupić ubezpieczenie, a mianowicie w Prisztinie, Mitrovicy, Podujeva – Merdare, Glloboçica, Elez Han, Prizren – Vërmica, Peja – Kulla, Gjakovë – Qafe Morin i  Qafe Prush, Kamenica – Dheu i Bardhe, Gjilani – Muqibabe, Mutivode.

Punkt 2 – dokumenty/wypożyczone auto

Na terenie Kosowa można jeździć na polskim prawie jazdy. Jeśli jednak korzystacie z samochodu pożyczonego od rodziców/znajomych/babci/dziadka/rodzeństwa, to dobrze abyście posiadali dokument potwierdzający, iż właściciel użyczył Wam pojazd na czas podróży. Wystawia go PZMOT, w języku polskim, angielskim i… węgierskim. Teoretycznie na oficjalnej stronie związku nie ma w ogóle informacji o Kosowie, ale naszym zdaniem dokument poświadczający używanie auta pożyczonego warto mieć ze sobą podczas podróży do wszystkich krajów bałkańskich. Może Wam to ułatwić życie, gdy policjant lub pogranicznik zapyta się, kto jest właścicielem auta i czemu nie Wy. Koszt wystawienia upoważnienia waha się od 40 zł za dwa tygodnie do 260 za rok. Więcej na ten temat przeczytacie na stronie pzmtravel.com.pl. Inną opcją, na zdobycie upoważnienia, to po prostu poświadczenie notarialne. O tym, jak je wyrobić, znajdziecie na blogu roadtripbus.pl.Jeśli natomiast wybieracie się do Kosowa wypożyczonym w Albanii autem, to miejcie na uwadze, że „albańskie blachy” nie są mile widziane w serbskich częściach Kosowa. Miejscowi kierowcy radzą sobie z tym w ten sposób, że po prostu je zdejmują i dość powszechnym widokiem są auta bez tablic rejestracyjnych. Dzięki temu albańskie blachy nie rażą w serbskich częściach kraju, a serbskie w albańskich. Natomiast jeśli jedziecie samochodem jako turyści, autem z polski, raczej nikt nie będzie się Was „czepiał”.

Punkt 3 – wybór przejścia granicznego

Większość osób wybierających się do Kosowa zastanawia się, od strony którego kraju do niego wjechać. My wybraliśmy tzw. opcję bezpieczną, to znaczy wjeżdżaliśmy od strony Macedonii, a wyjeżdżaliśmy od strony Czarnogóry. W ten sposób ominęliśmy „problematyczną” Serbię. I tu ile ludzi, tyle doświadczeń i opinii. Spotkaliśmy się w sieci z opisami tych, którzy do Kosowa wjeżdżali od południa, a chcąc wjechać do Serbii mieli kłopot z powodu kosowskich pieczątek w paszporcie (a nawet jak ktoś nie używał paszportu, a jedynie dowodu osobistego, to pogranicznicy znajdowali jakiś inny powód do przyczepienia się. Tu UWAGA do Kosowa należy jechać z paszportem. To, że ktoś próbował wyjeżdżać tam na dowodzie osobistym, to jego ryzyko. Generalnie podróżnych obowiązują tam ważne paszporty.). Inni zaś w ogóle takich problemów nie mieli, przekraczali granicę kosowsko-serbską i jechali dalej. Generalnie brak jasności odnośnie podejścia serbskich pograniczników. Pewnie sporo zależy od ich nastroju, sytuacji politycznej między oboma krajami oraz od ilości i układu plam na słońcu. Jeśli natomiast do Kosowa planujecie dostać się od strony Serbii, to wtedy zazwyczaj nie pojawiają się żadne komplikacje i powrót tą samą trasą również powinien być ok. Trochę jest to skomplikowane, ale jeśli chcecie sobie ułatwić życie i nie spędzić na przejściu granicznym zbyt wiele czasu, to jeśli Wasza trasa przejazdu na to pozwala, omińcie Serbię.

Punkt 4 – stacje benzynowe

Podobno benzyna w Kosowie jest chrzczona, gorszej jakości, zatrze Wam silnik, rozwali układ paliwowy. Cóż, albo Kianka jest odporna na tamtejsze paliwo, albo wcale nie jest ono takie straszne, jak niektórzy to opisują. Generalnie na całym świecie można mieć pecha, zatankować gdzieś auto/motocykl, a następnie zorientować się, że dalej już nigdzie nie pojedziemy, gdyż benzyna okazała się być trefna. Nie trzeba po to jechać samochodem do Kosowa.  Oczywiście jak macie duży bak, to jest szansa, że wystarczy Wam paliwa na objechanie całego kraju oraz dojazd do stacji benzynowej w Czarnogórze, Albanii, Macedonii czy Serbii. Ale według nas raczej nie ma to sensu. My w Kosowie tankowaliśmy, nasze auto ma się dobrze, my również. W sierpniu 2016 ceny bezołowiowej benzyny oscylowały wokół 1,01 € za litr, natomiast ON 0,97 € za litr. Gaz również jest dostępny, niestety nie zapisałam jego dokładnej ceny, ale z tego co pamiętam była dość niska (tak jak wszędzie zresztą). Stacji benzynowych jest sporo, oczywiście najlepiej wybierać te większe i bardziej oblegane.

Drogi czasami się korkują, ale czy w Polsce tego nie robią?

Kosowo droga

Punkt 5 – drogi

O stanie dróg pisaliśmy już trochę w artykule Nie straszcie nas Kosowem. Przede wszystkim na wielu blogach i w wielu artykułach czytaliśmy o ich fatalnym stanie, tragicznym stylu jazdy kosowskich kierowców oraz ogólnym niebezpieczeństwie wynikającym z podróżowania samochodem po tym kraju. Podobne opinie wciąż krążą na temat Albanii, ale jakoś coraz więcej osób decyduje się odwiedzić ją własnym autem. Sami jesteśmy też żywym przykładem na to, że generalnie nie trzeba mieć pancernego auta terenowego, by przemierzać albańskie, kosowskie czy jakiekolwiek inne drogi i niekiedy bezdroża. Więc jak to jest z tym jeżdżeniem po Kosowie? Wcale nie tak źle. Owszem, nie zawsze drogi są równe jak stół, zdarzają się ubytki w nawierzchni, ale nie jest ich ani więcej, ani mniej w porównaniu do innych państw Półwyspu Bałkańskiego. Jeśli chodzi o kosowskich kierowców, to wolimy jeździć pośród nich, niż wśród tych z Polski. W trakcie podróżowania po Kosowie nie natrafiliśmy na żaden wypadek lub kolizję, sami nie znaleźliśmy się w zagrażającej nam sytuacji na trasie. Raz zostaliśmy zatrzymani przez patrol policyjny, ale chyba tylko dlatego, że kręciliśmy się po jakimś odludnym terenie, blisko granicy z Serbią. Ale poza zwykłą kontrolą, sprawdzeniem paszportów i pobieżnym przejrzeniem zawartości auta, nic więcej od nas nie chcieli. Także nie ma się czego bać, na polskich drogach jest dużo bardziej niebezpiecznie, więc śmiało jedźcie samochodem do Kosowa.

Zdarzyło nam się w Kosowie jechać drogą bez asfaltu. Ale była równa i przejezdna, więc nie narzekaliśmy.

Kosowo drogi

Samochodem do Kosowa – nasze wrażenia

Po ponad 5 latach jeżdżenia Kianką na Bałkany chyba nie wiele może nas zdziwić w temacie dróg i poruszania się po nich. Nauczyliśmy się też jednego – podchodzić sceptycznie do tego, co na temat dróg, ich jakości itd. piszą inni. Bo gdybyśmy wierzyli tym opiniom bezgranicznie, to nigdy byśmy nie pojechali własnym samochodem ani do Albanii, ani do Kosowa, bo balibyśmy się tego, że do Polski wrócimy na piechotę. Oczywiście każdy ma nieco inne doświadczenia, ktoś mógł mieć jakieś przykre zdarzenie w którymś z tych krajów, ale czy to oznacza, że przypadek jednostki należy przełożyć na ogół? Chyba nie. Szczerze mówiąc przez cały pobyt w Kosowie czekaliśmy na to, że trafimy na jakiś szalonych kierowców albo drogę, po której nawet Kianka nie przejedzie. I co? Nie doczekaliśmy się. Po tym wszystkim, czego się naczytaliśmy, naprawdę byliśmy zawiedzeni. Bo prawda jest taka, że po Kosowie jeździło nam się bardzo przyjemnie i bezproblemowo. Raz musieliśmy trochę odstać w korku wjazdowym do Prisztiny, ale mając nawigację działającą offline (Navigator), udało nam się jakimiś opłotkami go ominąć i dotrzeć do centrum. W miastach parkowaliśmy albo na płatnych parkingach, albo w miejscach, gdzie po prostu nie było płatnych stref. Wszędzie czuliśmy się tam tak, jak w pozostałych krajach bałkańskich, czyli trochę chaotycznie ale bez większych problemów. Dlatego naszym zdaniem jazda własnym samochodem do Kosowa jest jak najbardziej dobrym pomysłem!

Udanie się samochodem do Kosowa = takie widoki z trasy!

samochodem do Kosowa

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.