Szukaj
Close this search box.

Zamek Kanina, Vlora oraz Laguna e Nartës

Po zakończeniu South Outdoor Festivalu zostaliśmy jeszcze na kilka dni w Albanii. Planów mieliśmy całkiem sporo, ale musieliśmy je dostosować do coraz bardziej dynamicznie zmieniającej się pogody. Nad Półwysep Bałkański zaczęły nadciągać burze, które już wkrótce miały dość mocno pokrzyżować nasze plany. Ale zanim to nastąpi opuściliśmy Albańską Riwierę i udaliśmy się do Vlory, a także odwiedziliśmy znajdujący się w jej bliski sąsiedztwie Zamek Kanina oraz Lagunę e Nartës obok monasteru Zvërnec.

Zanim Vlora, pechowe Orikum

Mamy wyjątkowo zezowate szczęście do Orikum. Za każdym razem, gdy tam zaglądamy, przydarzają nam się jakieś dziwne sytuacje. Podczas ostatniego pobytu oszukano nas na kasę w sklepie, a z powodu załamania pogody nocowaliśmy na jakimś wyjątkowo kiepskim kempingu, gdzie Polacy z dwóch kamperów nie respektowali istnienia czegoś takiego, jak cisza nocna. W tym roku na stacji benzynowej jej pracownik chciał nam wmówić, że podane tam ceny nie są w lekach, a w euro. Marek kłócił się z nim dość długo, że o ile go pamięć nie myli, Albania nie weszła nagle do strefy euro, a dodatkowo nawet dystrybutory miały informację, że ceny podane są w lekach. Ostatecznie udało się uiścić opłatę w lokalnej walucie, ale niesmak pozostał. Na domiar złego po pobycie na południu Marek zapomniał wyłączyć transferu danych, w efekcie po utracie łączności z siecią unijną jego telefon zaczął korzystać z albańskiego internetu. Mimo szybkiej reakcji i tak rachunek wzrósł do 300 zł.

Zamek Kanina

Zanim udamy się na spacer po odmienionej w ostatnim czasie Vlorze, decydujemy się odwiedzić zamek Kanina (Kaninë). Znajduje się on na wzgórzu powyżej miasta. Z szosy SH8 biegnącej wzdłuż nowych, nadmorskich bulwarów skręcamy w prawo w ul. Reshat Osmani. Z niej odbijamy w szosę prowadzącą bezpośrednio do zamku. W kwietniu 2018 była ona w remoncie, ale mimo trwających prac była ona przejezdna. Sądzę, że ukończyli ją przed szczytem sezonu.  Po krótkiej, acz widokowej jeździe docieramy w okolice zamku. Podjeżdżamy do niego od strony północnej. Auto zostawiamy nieopodal niedokończonego, betonowego budynku, skąd do warowni mamy kilka kroków. Dzięki temu, że zamek Kanina znajduje się na wzgórzu mającym 380 m n.p.m. stanowi doskonały punkt widokowy na Vlorę i jej okolice. Nawet mimo kiepskiej widoczności, jaką mieliśmy upalnego, kwietniowego dnia, pejzaże są naprawdę piękne. Jeśli chodzi o same ruiny, to głównie zachowały się mury oraz fragmenty wież. W trakcie zwiedzania spotykamy pasterza ze stadem owiec, jednego, nieco spłoszonego konia oraz trzech, albańskich turystów.

Widok w stronę Vlory ze ścieżki podejściowej do zamku Kanina

Zamek Kaninë

Na zamku Kanina

Zamek Kaninë

Zamek Kaninë

Zamek Kaninë

Zamek Kaninë

Zamek Kaninë

Widok na Vlorę

Vlora

Vlora

Nowa Vlora

Po wizycie w zamku Kanina zjechaliśmy z powrotem do Vlory. Parkujemy blisko bulwarów i udajemy się na krótki spacer. Miasto na przestrzeni ostatnich kilku lat bardzo mocno się zmieniło. Przede wszystkim stworzono bulwary, które ciągną się wzdłuż morza. Niestety trochę wyszła Albańczykom betonowa pustynia, ale może jak drzewa nieco urosną, to miejsce to stanie się nieco bardziej przyjazne. Architektonicznie naprawdę wygląda to dobrze. Dodatkowo wyznaczono ścieżki rowerowe, dzięki czemu rowerzyści nieco bardziej bezpiecznie mogą się tu poruszać. Generalnie mieliśmy nieco bardziej ambitne plany na zwiedzanie Vlory, ale panujący upał na tyle mocno mi doskwierał, że ostatecznie decydujemy się pojechać nieco bardziej za miasto.

Bar Poland we Vlorze

Vlora

Zmodernizowana, opustoszała w kwietniu Vlora

Vlora

Vlora

Vlora

Vlora

Vlora

Vlora

Laguna e Nartës – widokowa oaza

Rozgrzaną niczym piekarnik Vlorę opuszczamy z lekką ulgą (w szczególności ja, gdyż panujące, wysokie temperatury wyjątkowo źle na mnie wpływają) i kierujemy się w stronę Monasteru Zvërnec. Jednak nie on był naszym głównym celem, a znajdująca się tuż obok niego Laguna e Nartës, a dokładniej wąski cypel, odgradzający ją częściowo od otwartego morza, znajdujący się naprzeciwko wyspy Sazani. Dojechać tam można szutrową drogą, którą bez problemów pokonujemy Loganem. Widoki z cypla są piękne. Sama laguna oferuje też długą, piaszczystą plażę, z której skwapliwie korzystają Albańczycy. Woda jest tam płytka, więc to całkiem dobre miejsce dla rodzin z małymi dzieciakami. Udajemy się na sam kraniec cypla, gdzie sakramencko wieje, jednak nie przeszkadza nam to w skonsumowaniu tam drugiego śniadania. Oczywiście zastanawialiśmy się, czemu dopiero w tym roku udało nam się tam dotrzeć, w szczególności, że okolice Laguny e Nartës są idealnym miejscem na dziki nocleg. Początkowo planowaliśmy się tam zatrzymać, ale ponieważ mieliśmy przed sobą jeszcze prawie pół dnia uznaliśmy, że jedziemy dalej. A naszym kolejnym celem był Kanion rzeki Osumi.

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

Laguna e Nartës

 

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.