Po tym, jak wyskoczyłam na pół dnia do Poreča, powróciłam do Rovinj, gdzie miałam zarezerwowany hostel. Mimo nieprzespanej w autobusie nocy i zwiedzaniu, po szybkim prysznicu i krótkim odpoczynku wyruszam na spacer po mieście. Na poznawanie Rovinj nie mam zbyt wiele czasu, gdyż już następnego dnia muszę się przenieść do Puli. Ale mimo wszystko szybko dochodzę do wniosku, że jest to naprawdę rewelacyjne miasto. Mimo, że w sezonie dość zatłoczone.
Starówka z artystyczną duszą
Oczywiście w pierwszej kolejności decyduję się na odwiedzenie starówki. Aby dotrzeć do niej z jedynego w Rovinj hostelu, czyli Roundabout Hostelu, muszę przejść wzdłuż ul. Istarskiej, minąć znany mi z poranka dworzec autobusowy, a następnie skręcić w ul. Carera, która doprowadza mnie do centralnej części miasta, czyli Trg na Mostu. Popołudniem kręci się tu mnóstwo turystów. Jest dużo bardziej tłoczno niż w Poreču, ale to zapewne zasługa pory dnia. Jednak kompletnie mi to nie przeszkadza, gdyż Rovinj od razu wzbudza mój zachwyt i ciekawość. Architektonicznie jest po prostu niesamowite. A położona na cyplu z niewielkim wzgórzem starówka to istny labirynt wąskich uliczek, wspinających się ku kościołowi św. Eufemii. Kiedy się tamtędy idzie, na każdym kroku trafia się na miejsca, które są po prostu urocze. Kolorowe kamienice, okiennice, wąskie zaułki, sklepy z biżuterią, rękodziełem czy obrazami. Myślę, że dla artystów może to być niewyczerpane źródło inspiracji. Po dotarciu na szczyt starówkowego wzgórza, gdzie wznosi się monumentalna świątynia św. Eufemii wraz z charakterystyczną, strzelistą wieżą, mogę podziwiać piękną, morską panoramę. Mój spacer kontynuuję wzdłuż uliczki wiodącej powyżej klifów. Znaleźć tam można niewielkie, betonowe bądź skaliste plaże, gdzie mimo późniejszego popołudnia wciąż wypoczywa sporo osób.
Pierwsze powitanie ze starówką
Zwiedzanie
Labirynt uliczek
Kościół św. Eufemii
W stronę wybrzeża
Po zrobieniu pętli wokół starówki docieram też do bazarku warzywno-owocowego. Feeria barw i zapachów zachwyca, niestety ponieważ zatrucie pokarmowe wciąż mi dokucza, to tylko przyglądam się z daleka tym wszystkim wspaniałościom. Siedzę też dłuższą chwilę przy charakterystycznym Spomeniku palim borcima i žrtvama fašističkog terora, w okolice którego przypływają statki wycieczkowe wracające z całodziennych rejsów. Z większości z nich dochodzi donośne dudnienie niezbyt przyjemnej dla ucha muzyki, dlatego dochodzę do wniosku, że czas wrócić do hostelu, by w końcu się wyspać.
Zlatni Rt czyli aktywna strona Rovinj
W bliskim sąsiedztwie starówki znajduje się park Zlatni Rt (Park šuma Zlatni Rt), który zajmuje niewielki półwysep na południe od centrum Rovinj. Był celem mojego drugiego dnia pobytu w tym mieście. Niestety wybierając się tam popełniłam (w ramach oszczędności) błąd taktyczny, to znaczy pomaszerowałam do parku z całym moim wyjazdowym dobytkiem, czyli plecakiem i wypełnioną po brzegi materiałową torbą. Początkowo wydawało mi się to dobrym pomysłem, ale szybko go pożałowałam. Objuczona jak wielbłąd dość szybko miałam dość dźwigania tego wszystkiego i przeklinałam samą siebie, że nie zostawiłam części rzeczy w jakiejś przechowalni. W każdym razie, z hostelu udałam się ul. Istarską, a następnie odbiłam w lewo, w mniejsze uliczki, które bezpośrednio doprowadziły mnie do parku. Na jego teren weszłam Cestą za Škarabu, a następnie trzymałam się ścieżki wiodącej mniej więcej dookoła półwyspu. Znaleźć tu można liczne zatoczki, niewielkie plaże, kilka zrujnowanych budynków, kilka działających restauracji, skałki wspinaczkowe itd. Im bliżej centrum miasta, tym więcej ludzi i różnych atrakcji. Tego dnia pogoda była dość słaba (zapowiadano burze), więc widoki na Rovinj nie były może aż tak zachwycające jak poprzedniego wieczoru. Niemniej Zlatni Rt zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Zanim całkiem pożegnałam się z Rovinj zajrzałam jeszcze na chwilę do centrum, pokonawszy wcześniej plac budowy ogromnego hotelu. Moim kolejnym celem podróży była Pula, gdzie planowałam spędzić dwa dni.
Opuszczony budynek w parku Zlatni Rt
Kajakarze w jednej z zatoczek w obrębie parku
Na trasie wzdłuż półwyspu
Drogi wspinaczkowe w parku Zlatni Rt
Widok na Rovinj
Im bliżej centrum, tym więcej ludzi
Ostatnie spojrzenia na Rovinj
PS. Patrząc na same zdjęcia można momentami odnieść wrażenie, że zwiedzałam miasto sama. Ale naprawdę Rovinj było w sierpniu dość zatłoczone 😉