Szukaj
Close this search box.

Międzynarodowe Targi Turystyczne we Wrocławiu, Walim, Osówka, Góry Sowie

Ostatni weekend lutego spędziliśmy na Dolnym Śląsku, a dokładnie we Wrocławiu oraz Górach Sowich. Powoli odwiedziny w tym rejonie Polski, mniej więcej na początku roku, stają się naszą nową, świecką tradycją. W 2015 uczestniczyliśmy w Festiwalu Równoleżnik Zero, w 2016 mieliśmy prezentację podróżniczą podczas Międzynarodowych Targów Turystycznych. Przy okazji staramy się zawsze zobaczyć coś nowego, dlatego podczas drugiej wizyty zdecydowaliśmy się zajrzeć w Góry Sowie oraz do Podziemnego Miasta Osówka z czasów II wojny światowej.

Kameralne Międzynarodowe Targi Turystyczne we Wrocławiu

Od paru lat, odkąd prowadzę bloga, przynajmniej raz lub dwa razy do roku staram się uczestniczyć w targach turystycznych. Zazwyczaj są dobrą okazją, by spotkać się z przedstawicielami branży, z różnych części świata i Europy. Oczywiście w kręgu moich zainteresowań są przede wszystkim firmy i organizacje turystyczne pochodzące z Bałkanów, ale chętnie też inspiruję się ofertami, pomysłami i miejscami prezentowanymi przez inne regiony. Na Międzynarodowych Targach Turystycznych we Wrocławiu przede wszystkim mieliśmy z Markiem naszą prezentację podróżniczą. W sobotę o 10 rano, w Sali Cesarskiej Hali Stulecia, opowiedzieliśmy o „Zimowych Bałkanach… nie tylko dla koneserów”. Mimo wczesnej pory frekwencja dopisała, a ja mimo pewnej dozy niewyspania, jakoś dałam radę opowiadać składnie i na temat, o czym świadczą opinie osób uczestniczących w naszym pokazie. Była to też tak naprawdę premiera zimowej, bałkańskiej prezentacji i wiem już, co ewentualnie w niej zmienić, aby była jeszcze ciekawsza. Później mieliśmy czas na przespacerowanie się wśród targowych stoisk. Choć targi były międzynarodowe, to dominowali rodzimi wystawcy, dodatkowo głównie z Dolnego Śląska. Przedstawiciel Bałkanów zasadniczo był jeden, czyli David Trajkovski, ale z nim nagadaliśmy się za wszystkie czasy w kuluarach oraz podczas oficjalnego spotkania GoBlog (z założenia miało być to spotkanie blogerów z wystawcami, ale ci drudzy zasadniczo nie dopisali i chyba nie bardzo zrozumieli ideę całego przedsięwzięcia). David jest polskojęzycznym przewodnikiem po Skopje, jak i całej Macedonii, a także prowadzi swój hostel GetInn. Niewątpliwie spotkanie z nim było dla nas najważniejszym punktem dnia podczas całych targów.

Podczas prezentacji

Bałkany według Rudej prezentacja

Podczas targów

Targi Turystyczne Wrocław

W Walimiu

Na targach w sumie nie byliśmy bardzo długo, gdyż wraz z naszymi przyjaciółmi z Poznania, którzy specjalnie wpadli do Wrocławia, aby się z nami zobaczyć, uciekliśmy na Rynek, by wspólnie coś zjeść i na spokojnie pogadać. Dodatkowo zaplanowaliśmy sobie, że wieczorem przeniesiemy się do Walimia, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Tym razem doszliśmy do wniosku, że chcemy zobaczyć miejsca, których nie znamy, lub byliśmy w nich 100 lat temu. Ja Walim odwiedziłam bodajże w 2007 roku i jak przez mgłę pamiętałam to małe miasteczko u podnóża Gór Sowich. Generalnie kiedyś było to popularne letnisko, a także funkcjonowały tu jedne z największych w kraju Zakłady Przemysłu Lniarskiego. Produkowano w nich 12,5% wszystkich tkanin w Polsce, takich jak ręczniki, obrusy, ściereczki, które następnie sprzedawano do Stanów Zjednoczonych, Australii czy Japonii. Niestety w latach 80-tych branżę dotknął spory kryzys, w efekcie na początku lat 90-tych zakład został zlikwidowany. Obecnie w Walimiu można oglądać pozostałości po zakładowych budynkach – część jest wyburzana, część stoi, ale jest w ruinie. Stąd też sama miejscowość, jak i gmina dość mocno stawiają na turystykę. A wszystko za sprawą kompleksu Riese – czyli sześciu odkrytych podziemnych kompleksów, które Niemcy zbudowali na terenie Gór Sowich w trakcie II Wojny Światowej. Trzy z nich są udostępnione turystom, w tym sztolnie w Walimiu. My w samej miejscowości jedynie nocujemy w Zajeździe Hubert, który znajduje się w pięknym budynku pochodzącym z XIX wieku (40-70 zł za noc; my w lutym płacimy 50 zł od osoby bez śniadania), gdyż naszym głównym celem jest Podziemne Miasto Osówka.

Tu nocowaliśmy – Zajazd Hubert

Zajazd Hubert Walim

Pozostałości po Zakładach Przemysłu Lniarskiego

Zakłady Przemysłu Lniarskiego Walim

Zakłady Przemysłu Lniarskiego Walim

Osówka –  jedna z większych tajemnic II wojny światowej

Planując wypad na Dolny Śląsk przypomniałam sobie, że nasi znajomi bardzo sobie chwalili wizytę w Podziemnym Mieście Osówka. A ponieważ na weekend prognozy pogody nie były zbyt obiecujące, doszliśmy do wniosku, że wizyta w podziemiach może być całkiem ciekawym pomysłem na spędzenie czasu. Przez internet zarezerwowałam nam na niedzielę, na godzinę 10:30 miejsca na Trasie Ekstremalnej. Nazwa brzmi kusząco, natomiast chodzi o to, że jest ona nieco bardziej urozmaicona względem Trasy Historycznej. Po prostu na zwiedzających czeka króciutki odcinek, który najpierw pokonuje się łodzią, a później idąc wzdłuż usytuowanych nad wodą drewnianych, niewielkich kładek. Pikanterii dodaje fakt, że jest ciemno, a nie wszyscy turyści mają ze sobą latarki. W pozostałych aspektach obie trasy się pokrywają i dają możliwość zobaczenia tego samego. Jeśli zaś chodzi o samą Osówkę, to jej budowa rozpoczęła się w drugiej połowie roku 1943 i była utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Na terenie Gór Sowich w tym czasie powstawały też kolejne obiekty, które włączone zostały w projekt Riese, czyli Olbrzym. Oczywiście Niemcy nie budowli ich pracą własnych rąk, ale przy wykorzystaniu najtańszej, możliwej siły roboczej, czyli jeńców wojennych oraz więźniów obozu Gross-Rosen. Podobno samą Osówkę budowało 30 000 osób (w tym wspomnieni więźniowie, specjaliści, wojskowi itd. ), a koszt budowy mógł wynieść między 96 a 150 milionów ówczesnych marek niemieckich. Po co Niemcy tworzyli olbrzyma? Tego historycy do końca nie wiedzą. Może miał to być kompleks podziemnych fabryk broni, a może kolejna, tajna kwatera Hitlera? Generalnie hipotezy są takie, że odkryte 6 podziemnych kompleksów korytarzy są tylko tymi, które Niemcy chcieli, abyśmy odkryli, a tak naprawdę większość z nich wciąż czeka na odnalezienie. Powiem szczerze, że choć nie jestem fanką historii II wojny światowej, to Osówka zaostrzyła mi apetyt na jej zgłębienie.

Przed wejściem do Podziemnego Miasta Osówka

Osówka

Osówka

Na początku trasy

Osówka

Fragment odcinka Trasy Ekstremalnej w Osówce

Osówka

W trakcie zwiedzania

Osówka

Osówka

Podziemne Miasto Osówka

Podziemne Miasto Osówka

Spacer w Górach Sowich

Po zakończeniu zwiedzania Osówki, udaliśmy się na Przełęcz Sokolą (znajdują się przy niej stoki narciarskie), skąd wyruszyliśmy na lekki trekking w Górach Sowich. Marek nigdy nie miał okazji odwiedzić tego pasma górskiego, więc teraz stanął przed szansą nadrobienia zaległości. Naszym pierwszym celem była oczywiście Wielka Sowa, na którą podeszliśmy czerwonym szlakiem. O ile wszędzie w dolinach praktycznie nie było śniegu, o tyle w całym paśmie Gór Sowich było go całkiem sporo. Momentami też szlak był nieco oblodzony, ale nie nastręczał jakiś większych trudności. Mimo takiej sobie pogody, na Wielkiej Sowie spotkaliśmy kilku turystów, w tym parę rowerzystów. Mnie jednak nie przekonuje jeżdżenie zimą na rowerze, ale jak widać innym to nie przeszkadza. Oczywiście wchodzimy na wieżę widokową, która zimą czynna jest od 9 do 15, a bilet wstępu dla osoby dorosłej to koszt 6 zł. Na jej szczycie strasznie wiało, ale widoki, może nie najrozleglejsze ze względu na zachmurzenie, rekompensowały pewne niedogodności.

W drodze na Wielką Sowę

Gór Sowie

Góry Sowie

Na Wielkiej Sowie

wieża Wielka Sowa

Wielka Sowa

Wielka Sowa

Wielka Sowa

Po krótkim pobycie na Wielkiej Sowie schodzimy czerwonym szlakiem na Kozie Siodło. Tam natrafiamy na spore grupy narciarzy biegowych, gdyż w tym rejonie przebiega kilka przygotowanych dla nich tras. Zanim zaczniemy drogę powrotną, decydujemy się odwiedzić platformę widokową, która miała znajdować się jakieś 15 minut drogi od siodła, przy żółtym szlaku. Za namową sporej tablicy informacyjnej wyruszamy na jej poszukiwania. Po niespełna 10 minutach docieramy do platformy widokowej i od razu na jej widok wybuchamy śmiechem. Owszem, póki co rozciąga się z niej jakikolwiek widok, ale rosnące wokół niej choinki, za chwile całkiem ją przesłonią, gdyż nie należy do zbyt wysokich obiektów. Po dość rozczarowującej wizycie na punkcie widokowym, wracamy na Kozie Siodło i z niego podążamy najpierw szlakiem zielonym do Rozdroża pod Lisimi Skałami, a stamtąd szlakiem niebieskim do Rozdroża pod Sokolcem. Ostatni etap naszej wędrówki to podejście asfaltową szosą na przełęcz Sokolą, gdzie porzuciliśmy Kiankę. Nasza trasa miała jakieś 14 km i zajęła nam ok. 3 godzin.

Wieża widokowa

Widok z niewielkiej platformy widokowej

Góry Sowie trekking

Nawet na chwilę wyszło nam słońce

Góry Sowie zima

Ostatnie zdjęcie z trekkingu

Góry Sowie

Zanim całkiem pożegnamy się z Górami Sowimi, zaglądamy jeszcze nad niewielkie, acz bardzo malownicze Jezioro Bystrzyckie. Wchodzimy na chwilę na tamę, lecz wiejący przez cały dzień huraganowy wiatr, również stamtąd nas przegonił. Niemniej oboje stwierdziliśmy, że musimy w te strony wrócić z rowerami. Ilość oraz urozmaicenie tras rowerowych jest tak duże, że zarówno bardziej ambitny Marek, jak i mniej ogarnięta rowerowo ja, znajdziemy tam dla siebie odpowiednie szlaki, tak by każdy się wyszalał. Także Dolny Śląsku – jeszcze do Ciebie wrócimy!

Jezioro Bystrzyckie i restauracja Fregata

Widok z tamy

Osówka  praktykalia

  • Podziemne Miasto Osówka znajduje się na terenie Gór Sowich. Najlepszy dojazd wiedzie od strony drogi nr 381, albo przez Bartnice albo przez Kolce. Jeśli jedziecie od strony Walimia, to może się okazać, iż Google Maps będzie Was chciało poprowadzić… czerwonym szlakiem pieszym. I o ile planujecie trekking, to no problem. Ale zimą, samochodem, nie chcieliśmy tamtędy jechać, gdyż był sam lód. Może latem ta droga jest przyjemna na mały offroad, ale jednak radzimy trzymać się głównych szos.
  • Osówka czynna jest przez cały rok, przy czym jesienią i zimą jest nieco mniej godzin, w trakcie których można zwiedzać. Trasa Historyczna (niewymagana wcześniejsza rezerwacja; bilet normalny 16 zł, ulgowy 14 zł), Trasa Ekstremalna (wymagana wcześniejsza rezerwacja; bilet normalny 22 zł), Trasa Ekspedycja Riese (wymagana wcześniejsza rezerwacja, dla grup od 10 osób; cena biletu 70 zł).
  • Trasa Ekstremalna jest ekstremalna tylko z nazwy. Jej największą atrakcją jest trwające 30 sekund przepłynięcie łodzią jednego z zalanych korytarzy, a następnie przejście drewnianymi kładkami przerzuconymi nad wodą. Warto zabrać latarkę!
  • W zależności od trasy zwiedza się od ok. godziny do półtorej (wyjątkiem jest Trasa Ekspedycji Riese, która trwa ponad 3 godziny).
  • O każdej porze roku wart ubrać ciepłe ubrania, gdyż w środku panuje duża wilgoć oraz niska temperatura – ok. 6-7 stopni.

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.