Szukaj
Close this search box.

Melnik – tu chce się wracać

Bałkany 2021 Bułgaria

Melnik był pierwszym miejscem, jakie zobaczyłam na Bałkanach. To właśnie tu dotarłam na początku trekkingowej wyprawy w 2010 roku. To z Melnika wraz z Tomaszem wyruszyliśmy na podbój gór Piryn. To tu wróciłam z Markiem 3 lata później. Co ciekawe, po czasie dowiedziałam się, że to tam planowane były nasze zaręczyny. Ale ostatecznie doszło do nich kilka dni później, w Albanii. Ponownie w Melniku pojawiliśmy się w 2021 roku. Była to dość spontaniczna decyzja, która jak zwykle okazała się strzałem w dziesiątkę. Bo tak – do Melnika chce się wracać!

Melnik 2010

Zacznijmy od małego powrotu do przeszłości. Był początek września 2010 roku. Z Tomaszem spotykamy się w Krakowie, gdzie wsiadamy do autobusu jadącego do Sofii. Po przejechaniu przez Słowację, Austrię, Węgry i Serbię… docieramy do Bułgarii. W Sofii prawie nie wyrabiamy się na autobus do Melnika, bo zapominamy o przesunięciu czasu. Mimo wszystko w ostatniej chwili udaje się nam zdążyć i późnym popołudniem wysiadamy w mieście słynącym z wina, miodów i niesamowitych formacji z piaskowca. To w Melniku po raz pierwszy próbuję szopskiej sałaty, omletu ze słonym serem czy piwa Zagorka. Wszystko jest nowe i ekscytujące. Bliżej wieczora ruszamy na szlak łączący Melnik z Rożeńskim Monasterem. Upał aż tak nie dokucza, a widoki zniewalają. Nocleg spędzony na polance poniżej monasteru był wstępem do urodzin, które świętowałam następnego dnia. A później… był Piryn, Riła, a dalszą historię już znacie.

Melnik 2013

Trzy lata później, po rocznej przerwie, znów jesteśmy z Markiem na Bałkanach. Jako para mamy dwuletni staż, ale przez cały ten czas mieszkamy ze sobą. Wszyscy wokół zaczynają suszyć nam głowy, że powinniśmy się zaręczyć. Ja czasami robię sobie z tego żarty, Marek tematu nie podejmuje lub podejmuje z rzadka. W okolice Melnika dojeżdżamy późno, po podróży z Trasy Transfogaraskiej. W efekcie od razu kierujemy się na nocleg na polankę poniżej Rożeńskiego Monasteru. I tu uwaga HIT! Nie mogłam jej znaleźć. Zapytacie się – jak nie można znaleźć polanki? Ano, nie można. Pamięć dobra ale ulotna. I zapamiętałam to miejsce trochę inaczej. Na szczęście po analizie sytuacji polanę znaleźliśmy i rozbiliśmy obozowisko. Następnego dnia spakowaliśmy plecaki i na piechotę wyruszyliśmy do Melnika. Całodzienny trekking w połączeniu z wizytą w miasteczku był wyjątkowo udany, choć, mocno doskwierał nam upał.

2013

Melnik 2021

Tradycyjnie może pojawić się pytanie – na cholerę wracać do jakiegoś miejsca praktycznie trzeci raz z rzędu? Cóż, mam do Melnika ogromny sentyment. I… uwielbiam wino stamtąd. Najbardziej to kupowane w plastikowych butelkach, albo od razu większych baniaczkach. Oczywiście butelkowane wina można kupić nawet w Polsce. Ale wybór nie jest tak duży. I jednak wina przywiezione stamtąd po prostu smakują inaczej. Melnik odwiedziliśmy w czerwcu 2021 z dwóch względów. Zawitaliśmy do pobliskich termalnych źródeł Rupite i spontanicznie zdecydowaliśmy zatrzymać się tam na noc. Ponieważ jednak byliśmy głodni, a mnie nie chciało się gotować na palniku to… pojechaliśmy do Melnika. Na obiad. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wybrali się na mały trekking.

Melnik

Nocleg w Melniku? Szukajcie go na Booking.com (afiliacja).

Trekking do monasterów

Ponad Melnikiem, pośród Melnickich Piramid, znajdują się doskonałe punkty widokowe oraz monastery. Jeden z wariantów szlaku zaczyna się nieopodal cerkwi Sv. Nikolaĭ Chudotvorets (Св. Николай Чудотворец, po przeciwnej stronie niż Muzeum Wina). Początkowo ścieżka wiedzie po zalesionym zboczu. Po jakiś 15 min dociera się do grzbietu. Skręcając w prawo dojść można do ruin kościoła św. Mikołaja. Kawałek dalej znajdują się ruiny twierdzy Despota Slavova (Despot Rimski). Tu należy zachować ostrożność, bo nie są w żaden sposób zabezpieczone. Ale rozciąga się z nich niesamowita panorama Melnika oraz doliny Mełniszkiej reki. Spędzamy tu dłuższą chwilę, jednak ciągnie nas do jeszcze lepszego punktu widokowego. Ścieżka doprowadza nas do Klasztoru Przenajświętszej Bogurodzicy Spileotisa. To właśnie stąd można podziwiać praktycznie cały Melnik, jak z lotu ptaka. Kiedy tam docieramy, wychodzi słońce, a majestatyczne góry Piryn spoglądają na nas zza pokrytych łąkami pagórków. Do miasta schodzimy ścieżką wiodąca bezpośrednio z klasztoru. Spotykamy na niej… żółwia, który dzielnie wdrapywał się ku świątyni. Zafascynowani przyglądamy się jego poczynaniom.

Melnickie piramidy
Melnik

Melnik – zakupy i obiad

Po powrocie do miasta zaczynamy powoli przypominać sobie, że warto byłoby coś zjeść. Zanim jednak zasiądziemy w restauracji, dopadam do sklepu, w którym kupuję zapas wina. Figowe, zimowe oraz klasyczne – białe i czerwone. Generalnie wychodzimy z kilkoma litrami, ale wiem, że to dobra inwestycja. Będzie przy czym wspominać bułgarskie i bałkańskie wojaże podczas spotkań z przyjaciółmi czy w trakcie jesiennych/zimowych wieczorów. Na obiad idziemy do Restorant Chinarite. Jadaliśmy tu już wcześniej, więc wiedzieliśmy, czego się spodziewać. A mianowicie – niskich cen i niezłego jedzenia. Ja dodatkowo wypijam lampkę białego wina. Przed powrotem do Rupite zaopatruję się jeszcze w miody oraz przetwory (polecam poziomki zalewane miodem – absolutne niebo w gębie).

Melnik
Melnik
Melnik

Melnik – tu czas płynie inaczej

Powyższe zdane można traktować jako przenośnię lub… dosłownie. Bo na przestrzeni tych lat w Melniku czas się praktycznie zatrzymał. Wiele się tam nie zmieniło. Żeby nie napisać, że zmiany w Melniku nie zachodzą. Trochę razi to, że część zabytkowych budynków się sypie, a na uliczkach można potknąć się o jakąś wystającą płytę, studzienkę czy cholera wie co. Niby jest to mocno turystyczne miejsce – w końcu znajduje się przy trasie do Grecji, tutejsze wina są znane itd. A jednak nie widać inwestowania czy jakiś zakrojonych na większą skalę renowacji. I z jednej strony – ma to swój urok. Bo Melnik pozwala przenieść lub zatrzymać się w czasie. Z drugiej, trochę szkoda, że potencjał tego uroczego miasta jest niewykorzystywany. Nie zmienia to faktu, że Melnik uwielbiam. Jeśli nadarzy się kolejna okazja, to wrócę tam po raz czwarty, piąty i tak dalej.

Melnik
Melnickie piramidy

Uważacie ten artykuł za pomocny? Chcecie wesprzeć naszą twórczość? Jeśli tak, to możecie nam postawić wirtualną kawę. Dziękujemy!

Zobacz również

9 odpowiedzi

  1. Z Melnikiem mam mieszane emocjonalnie wspomnienia. Za pierwszym trekkingiem po Pirynie w 2009 startowaliśmy z Dobryniszte a skończyliśmy w Delczewie. Delczewo polecam dla odmiany po obejrzeniu Melnika. Opuszczona niemal wieś, pełna autentyzmu w każdym sensie tego słowa. Kto lubi bardziej przygotowane dla turysty klimaty ten może odpocząć w Pawłowej Kyszcie. Kto lubi ruiny, podniszczone chałupy itd. ten może podjechać z Goce Delczewa, powłóczyć się i wrócić do cywilizacji. Skoro wtedy zeszliśmy na wschodnie stoki Pirynu, a jesteśmy niezmotoryzowani to Melnik pozostał nam na kolejny wypad, choć o tym mieście słyszałem już z 40 lat temu. Po latach w 2017 zaczynamy górską wyrypę od Melnika, bo plan był taki by na pewno go tym razem nie przegapić. Po obejrzeniu Kordopulowej Kyszty na koniec zwiedzania schodzimy do piwniczki i… degustujemy miejscowe wina ze słynnej Szirokiej Mełniszkiej Łozy czyli szerokiej mełnickiej winorośli. Pychota, musimy kupić po butelce co najmniej i… w góry. Tu nam miny zrzedły- do naszych klamotów niczego się już nie da dołożyć! Tak więc w planach dalej jest Melnik, tym razem do Melnika z tych gór zejdziemy, by na miejscu urządzić bachanalia! Ale to za parę lat- koledzy już marudzą: co ty tak ciągle do tej Bułgarii nas ciągasz, dawno w Rumunii nie byliśmy, a i Ukraina CZEKA…

    1. To fakt, wielu osobom Melnik się średnio podoba lub, tak jak u Ciebie, budzi on skrajne emocje. Tak czy inaczej warto go odwiedzić, by wyrobić sobie własną opinię na jego temat 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.