Szukaj
Close this search box.

Bałkany 2013. Część 8 – romantyczna historia czterech liter po albańsku

18 sierpień 2013

Cóż „nasz dzika plaża” sprzyja błogiemu lenistwu. Po śniadaniu przenosimy się z gratami bliżej morza, by nie musieć ciągle biegać do obozowiska. Od rana panuje upał – słońce grzeje, na niebie nie ma ani jednej chmurki a morze ma rozkosznie przyjemną, chłodną temperaturę.

Ja po ok. 20minutach siedzenia na słońcu zaczynam stwierdzać, że jest mi za gorąco i z naszego przeciwdeszczowego parasola usiłuję zrobić parasol słoneczny. Udaje mi się to do momentu, w którym nie zaczyna wiać od morza, co wymusza na mnie sprint po plaży w pogoni za latającym, niebieskim, wściekłym drucianym uciekinierem. Ponieważ nie bardzo mam jak ukryć się przed słońcem, staram się jak najwięcej siedzieć w wodzie, lub odwracać uwagę od gorąca poprzez oddawanie się lekturze (akurat wtedy byłam na etapie kolejnego tomu „Pieśni lodu i ognia”). Marek w tym czasie zamienia się w Małą Syrenkę i w towarzystwie GoPro zapoznaje się z florą i fauną Morza Jońskiego.

Nasza dzika plaża o poranku

Albania plażaNasze obozowisko

nasza dzika plażaKąpiele wodne

AlbaniaPo południu orientuję się, jakie spustoszenie na mojej skórze zrobiło albańskie słońce. To, że miałam poparzony brzuch czy dekolt nie było aż takie straszne. Ale niestety nie marzyłam o krwistoczerwonej dupie jak u pawiana. Jeśli nie mieliście poparzonych czterech liter to uwierzcie mi na słowo – nie jest to absolutnie nic przyjemnego. Na klęczkach przygotowuję szopską sałatkę w ramach obiadu, a później padam na brzuch i leżę z tyłkiem w górze, mając nadzieję, że przestanie mnie choć na chwilę piec. Oczywiście zapomniałam o zabraniu ze sobą preparatu na poparzenia, a mimo stosowania kremu z filtrem moja skóra pokazała mi, co o tym wszystkim sądzi.

Gdy tak sobie leżałam i rozmyślałam o mym jakże radosnym stanie, Marek wypala z propozycją pójścia na spacer do Skalnego Okna. Była to ostatnia rzecz pod słońcem na jaką miałam ochotę. Ale kiedy Marek zaczął gorączkowe przygotowania do tego spaceru (wyrzucił połowę zawartości bagażnika w poszukiwaniu czegoś), to uznałam, że chyba nie mam wyjścia i muszę się ruszyć. Przywdziałam z tego tytułu spódniczkę, co by nie straszyć ludzi mymi pośladami i ruszyliśmy w drogę. Maszerowanie po kamienisto – piaskowej plaży nie sprawiła mi zbytniej przyjemności i zasadniczo marzyłam o tym, by nie musieć dalej iść.

Jak widać byłam wyjątkowo zachwycona pomysłem spaceru…

plaża albaniaWidoki na góry w zachodzącym słońcu

AlbaniaJak na zawołanie, obok przewróconego do góry dnem bunkra Marek wypala: „Może jednak nie idźmy do Skalnego Okna, tam jakoś dużo ludzi się kręci…może tu zostańmy?” Trochę się zdziwiłam, że nagle Markowi ludzie zaczęli przeszkadzać, w końcu na plaży jest ich całkiem sporo. Ale postanowiłam nie zgłębiać tematu, położyłam się na kocyku, oczywiście na brzuchu i odpłynęłam z lekka myślami. Nagle słyszę: „No mogłabyś się odwrócić, bo to co mam zamiar zrobić, wymaga tego, żebyś siedziała.” Co pomyślała sobie ruda? „No przecież mogę pić piwo na leżąco…” Ale kiedy się odwróciłam, musiałam mieć wyjątkowo durną minę, bo zobaczyłam klęczącego na piasku Marka, trzymającego w dłoniach małe, granatowe i trochę sfatygowane oraz mokre pudełeczko. Oczywiście w środku znajdował się pierścionek, a Marek zapytał się, czy chcę spędzić z nim resztę życia. Jeśli dodam, że akurat był zachód słońca, to romantica pełną gębą. Ja nie mogłam się nie zgodzić i tym sposobem 18 sierpnia 2013 zaręczyliśmy się. Później usłyszałam, że jakbym odrzuciła zaręczyny, to by mnie zostawił w Albanii i sam wrócił do Polski. „W sumie z racji twojego nazwiska powinienem ci się oświadczyć w górach. Ale w sumie na plaży mym i góry i morze i zachód słońca.” Szczerze mówiąc Marek nie mógł wybrać lepszego miejsca na zaręczyny. Muszę też dodać, że z wrażenia przestały mnie piec pośladki i byłam w stanie na nich siedzieć. Dopiero później przypomniałam sobie, że nadal od tyłu przypominam pawiana…

Tu pozwolę sobie jeszcze przytoczyć małą historię samego pierścionka. Jakoś pod koniec lipca 2013 siedziałam z Mamą Marka w ogródku przy kawie i debatowałyśmy na temat biżuterii. Ogólnie, ponieważ jestem gadułą, to paplałam, że nie lubię żółtego złota, że nie lubię dużych pierścionków itd. Takie tam babskie pogaduchy. Nagle moja Przyszła Teściowa stwierdziła, że niedawno znalazła swój pierścionek z komunii czy innego bierzmowania i czy nie chciałabym go przymierzyć. Nie uznałam tego za jakąś dziwną propozycję, pierścionek założyłam, stwierdziłam że ładny ale odrobinę za duży i tyle. Jak się okazało była to zaplanowana i opracowana w najdrobniejszych szczegółach akcja szpiegowska, mająca na celu wzięcie pierścionkowej miary. Marek rzeczywiście miał trudne zadanie, bo w ogóle pierścionków nie noszę, więc poprosił swoją Mamę o pomoc. W życiu bym nie wpadła, że niewinna rozmowa o biżuterii, jak i przymierzanie pierścionka może mieć drugie dno 😉

Tuż po zaręczynach..rudy burak

zaręczynyW ten oto sposób Albania stała się elementem naszej wspólnej historii. Oczywiście chyba każda osoba marząca o zaręczynach wyobraża sobie ten dzień jako idealny, romantyczny i wspaniały. U nas symbolem zaręczyn stał się mój poparzony tyłek. Przynajmniej jest oryginalnie 😉

Zobacz również

11 odpowiedzi

  1. Oj tam przestań. Bardzo ładnie wyszłaś na tym ostatnim zdjęciu 🙂 I prawdę powiedziawszy nie miałam pojęcia, że albańska plaża może wyglądać tak romantycznie. Wydawała mi się zawsze siermiężna i taka nieprzystępna, a tu proszę jak można zmienić czyjeś postrzeganie 🙂 Wystarczy właściwa perspektywa 🙂

    1. Dziękujemy 🙂
      Albania tak czy inaczej byłaby z nami, bo wspomnień mamy stamtąd sporo. Natomiast od zeszłego roku jest związana z nami jeszcze mocniej, w końcu to tam rozpoczął się nasz nowy etap w życiu, który nadal trwa, bo ślub dopiero za rok 😉

  2. Witam-wśród podróżujących jest taki zwyczaj pozdrawiania się i nie chodzi tylko o rodaków,to tak na przyszłość
    pozdrawiam

  3. oj zdecydowanie jest oryginalnie. 🙂 i do tego w takich przepięknych okolicznościach, że na pewno wszyscy Ci zazdroszczą. 🙂 a ja na pewno. 😉
    a akcja z mamą i pierścionkiem rewelacyjna, też pewnie bym nic nie podejrzewała. 😉
    pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.