Szukaj
Close this search box.

Kanioning w Kanionie Kozjak – czy warto?

Kanioning chodził nam po głowie już od jakiegoś czasu. Początkowo chcieliśmy spróbować tego sportu w Bośni i Hercegowinie, a ostatecznie Markowi udało się to w Słowenii. Ja z powodów zdrowotnych musiałam odpuścić. Czy kanioning w Kanionie Kozjak powyżej Kobaridu rzeczywiście jest czymś, co warto zaplanować podczas wakacji w Dolinie Soczy? Przekonajcie się sami.

Słowenia. W krainie winnic

Z Magozdu do Kanionu Kozjak

Zanim Marek przejdzie do opisywania Wam kanioningu, kilka słów o tym, jak wygląda proces przygotowania do tej aktywności. Razem udaliśmy się do Magozdu – malowniczej wsi położonej ponad Kobaridem i Doliną Soczy. Tam swoją bazę ma Soca Valley Freeride – firma outdoorowa prowadzona przez charyzmatycznego Nejca. Oprócz kanioningu specjalizuje się również w wycieczkach rowerowych (głównie enduro) po okolicach Doliny Soczy. W Magoździe Nejc ma też swój pensjonat, w którym dzień później mieliśmy okazję przenocować. Apartmaji pri Jakobu gorąco Wam polecamy. Miejsce jest naprawdę super!

Przed kanioningiem

Około godziny 9 wszyscy uczestnicy kanioningu zbierają się przed pensjonatem, gdzie Nejc robi briefing przed ekspedycją. Przede wszystkim dobiera wszystkim piankowe kombinezony, buty, kaski i uprzęże. Opowiada również o tym, jak mniej więcej wygląda trasa oraz co na niej czeka. Uczestnicy mają też czas na przebranie się w kostiumy kąpielowe, w których następnie maszerują spod pensjonatu bezpośrednio do wejścia do kanionu. Śmiejemy się, że pensjonat Nejca ma idealne położenie – tuż przy szlaku wiodącym do Kobaridu oraz tuż obok samego kanionu. No dobra, może nie aż tak blisko, bo trzeba do niego iść jakieś 10 min, cały czas w dół. Ale nadal bliżej, niż gdyby chcieć maszerować bezpośrednio z Kobaridu. Aby wejść do Kanionu Kozjak trzeba w pewnym momencie odbić ze szlaku i przejść przez zagrodzony teren (dostępny dla kanioningowych grup – nie ma opcji, by pokonać kanion samodzielnie). Następnie stromym, zalesionym zboczem schodzi się bezpośrednio do rzeki. Tam następuje kolejny briefing, w trakcie którego Nejc opowiada o technikach pokonywania kanionu, rodzajach skoków itd. Informuje również, że przy skokach z większej wysokości może również opuścić uczestników na linie, jeśli ktoś uzna, że za bardzo się boi. W tym miejscu żegnam się z Markiem i resztą ekipy, a następnie schodzę szlakiem do Kobaridu.

Kanioning według Marka

Kanioning, jak wspomniała wcześniej Olka, chodził nam po głowach już od jakiegoś czasu. Mniej więcej wiedzieliśmy, jak to może wyglądać, ale sami nie mieliśmy do tej pory okazji spróbować. Mówiąc szczerze, to przygotowując się na wyjazd do Słowenii, nie mieliśmy pojęcia o tym, że dane nam będzie przekonać się o tym na własnej skórze. O planie tej konkretnej aktywności dowiedzieliśmy się na dzień przed. Olka niestety nie mogła skorzystać z tej aktywności, ale ja lubię takie dość niespodziewane akcje. Na start udałem się bez wcześniejszej lektury opisów trasy czy recenzje. Wiedziałem tylko tyle, że czeka mnie pokonanie kanionu rzeki Kozjak.

Kanioning – wstęp

Po odpowiednim dobraniu pianki, butów, kasku i specjalnej kanioningowej uprzęży, lądujemy w środku lasu. Tam znajduje się wejście do krótkiego odcinka testowego. Wchodzimy do koryta rzeki i idziemy grupą, zgodnie z nurtem wody. Spacer po skałkach nie jest jakiś wymagający, ale już po chwili zaczyna się pierwsze przeciskanie oraz oczywiście skoki. Przed każdą większą przeszkodą dostajemy informację, jak prawidłowo ją. Powoli odkrywam, czym właściwie jest kanioning i na czym to polega. Woda ma może z 14 stopni, ale pianka oraz lekka dawka adrenaliny skutecznie ogrzewają organizm, nawet po pełnym zanurzeniu. Na krótkim odcinku testowym przewodnik ocenia naszą sprawność w terenie. Głównie chodzi o to, że gdy wejdziemy do głównego kanionu, to wtedy nie ma już odwrotu. Co by się nie działo, po prostu trzeba iść dalej. Koniec fragmentu testowego, to ostatni moment, w którym można się bezpiecznie wycofać.

Kanioning – skoki

Wejście do głównego kanionu zaczyna się od jednego z większych skoków. Do wyboru wersja 8- lub 10-metrowa. Oczywiście dostajemy konkretne instrukcje dotyczące wszystkich przeszkód na trasie. Jeśli chodzi o skoki, to są one podzielone na 2 różne typy. Przy wyższych lotach na głęboką wodę, tak jak w wypadku tego pierwszego, musimy wejść w wodę gładko. Czyli ręce przy ciele i nogi proste, tak aby zminimalizować efekt uderzenia o wodę, który przy tych wysokościach może być bolesny. Natomiast przy skokach do płytszej wody, gdzie najpewniej dobijemy do dna, zupełnie na odwrót. Rozkładamy ręce na boki i amortyzujemy lądowanie o taflę wody. W takim terenie nie ma mowy, o popisach w stylu skoki na główkę. Przy największych przeszkodach nie ma przymusu skakania i jeśli ktoś nie chce lecieć w dół, to zostaje opuszczony na linie. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i oczywiście dobra zabawa.

Jak to wyglądało w praktyce?

Z naszej grupy 6 osób zdecydowało się na lot z 8 metrów, pozostałe 3 zostały opuszczone na linie. Ja osobiście skoczyłem i muszę przyznać, że pomimo jestem w miarę przyzwyczajony do odrywania się od ziemi na rowerze, to ilość czasu w powietrzu nieco mnie zaskoczyła. Kolejnym zaskoczeniem były szelki od kamery GoPro, którymi dostałem w twarz po lądowaniu w wodzie. Wcześniej zostałem uprzedzony, żebym na większych przeszkodach chował kamerę, ponieważ uderzenie może być na tyle silne, że zerwie ją z mocowania. Kamerę schowałem, ale gumowe szelki zostały. Przy kolejnych wyższych skokach chowałem już całość. Na filmie nie zobaczycie więc niestety największych skoków.

Lądowanie

Kontynuując wątek skakania, którego na trasie jest naprawdę dużo, to kolejnym ważnym aspektem jest lądowanie w wyznaczonym do tego miejscu. Miejscami jest na tyle wąsko, że musimy trafić idealnie w środek. Czasem trzeba dosłownie spaść tuż za próg, ponieważ tylko tam jest głęboko, a czasem skoczyć mocno do przodu by przelecieć nad płytszym fragmentem. Ogólnie nie ma miejsca na nudę. Kanion momentami przybiera niesamowite kształty i jest bardzo zróżnicowany. Oczywiście przewodnicy mają w małym palcu wszystkie przeszkody, oraz aktualny stan wody. Wystarczy słuchać instrukcji i cała zabawa jest bezpieczna.

W knionie Kozjak

Przemierzając kanion natrafimy na dużo ciekawych formacji skalnych. Miejscami zamiast skoku, możemy po prostu zjechać z nurtem wody z naturalnie wyżłobionej zjeżdżalni. Czasem idziemy w wodzie po kostki przechodząc po różnych skałach, a czasem musimy przepłynąć kawałek bardzo głębokim kanionem o szerokości 1,5 metra. W jednym miejscu musieliśmy się przecisnąć przez szczelinę, prosto do krótkiej, w większości zalanej jaskini. Różnorodność to jest też słowo klucz w wypadku kanioningu. Nigdy nie wiecie, co Was czeka za 20 metrów. Czy będzie to kolejny, duży skok, czy krótki spacer, a może zjazd na linie wzdłuż wodospadu?

Kiedy korzysta się z liny?

W kilku miejscach teren jest tak ukształtowany, że każdy z uczestników musi być opuszczony na linie. Nie jest tu wymagane jakieś wielkie doświadczenie wspinaczkowe. Ja sam na ściance byłem może z 3 razy w życiu. Główna zasada jest taka, że podczas opuszczania nie możemy zachowywać się jak „martwa kiełbasa”, jak to obrazowo wytłumaczył nam Nejc. Chodzi o to, żeby nie ocierać się bezwładnie o wystające skały, tylko odpychać się od nich. Reszta jest w rękach przewodnika. W jednym miejscu musieliśmy sami przypiąć się do zabezpieczającej liny, trochę jak na Via Ferracie, ale znów nie jest to nic skomplikowanego.

Wodospad Kozjak

Ostatnim punktem kanioningu był słynny i bardzo malowniczy wodospad Kozjak. Woda spada tu z 15 metrów do dużej i głębokiej niecki, otoczonej potężnymi skałami. 15 metrów to jednak nieco za wysoko dla żółtodziobów, więc wyglądało to w ten sposób, że z miejsca powyżej zostaliśmy opuszczeni na linie na niedużą półkę skalną. Stamtąd mieliśmy ok. 8 metrów przyjemnego lotu, prosto do krystalicznej wody rzeki Kozjak. Osoby które nie decydowały się na skok zostały opuszczone na linie wprost do wody. W ten sposób, cała nasza grupa, zadowolona i naładowana pozytywną energią, dotarła do końca trasy.

Kanioning – Bezpieczeństwo

Za nasze bezpieczeństwo podczas wycieczki odpowiadają przewodnicy, ale też my sami. Trasa kanioningu jest na tyle ciekawa i zróżnicowana, że nie ma tu miejsca na dodatkowe wygłupy. Oczywiście wypadki się zdarzają, ale dużo mniej, niż można by się tego spodziewać. Podobno przez cały sezon roku 2021, dwa razy wzywany był śmigłowiec do miejsca pierwszego większego skoku. Urazy polegały na tym, że ludzie wymachując w powietrzu rękami nie układali się odpowiednio do wejścia w wodę. Przy większych wysokościach uderzenie o taflę wody może być bardzo bolesne. Podstawa bezpiecznego kanioningu to słuchanie przewodnika oraz zdrowy rozsądek.

Kanioning co trzeba umieć?

Kanioning to połączenie kilku aktywności w jedną całość. Podstawą jest sprawne poruszanie się w terenie. Chodzenie po kamieniach i skałach, zarówno mokrych, jak i schowanych całkowicie pod wodą. Momentami trzeba kawałek przepłynąć, nie sięgając nogami gruntu. Nie potrzebne są tu jednak jakieś wybitne umiejętności pływackie. Nurt w miejscach z głęboką wodą nie jest mocny, a pianka którą mamy na sobie zapewnia bardzo dobrą wyporność. Trzeba się mocno postarać, aby zanurkować, więc nie ma opcji, by nie utrzymać się na powierzchni wody. Uzupełnieniem tego wszystkiego są elementy wspinaczki, ale tak jak wspominałem wcześniej, nie jest wymagane doświadczenie w tym temacie. Podsumowując, trzeba być osobą sprawną, ale nie potrzebne są jakieś specjalne, dodatkowe umiejętności. Jeśli chodzi o sprzęt, to całość, zapewnia firma organizująca kanioning. Ja miałem tylko swoje kąpielówki i kamerę. Piankę, kask, uprząż, buty i cały okoliczny osprzęt zapewnił organizator.

Kanioning Kozjak – Podsumowanie

W samym kanionie spędziliśmy ok 2,5 godziny. Kanioning to ciekawe połączenie wymagającego trekkingu z elementami wspinaczkowymi oraz fajnymi skokami i zjazdami. Pomimo, że nasza grupa była wyjątkowo liczna, to wycieczka przebiegała płynnie. Chwilami trzeba było poczekać, aż przewodnik opuści wszystkich na linie. Wtedy jednak można było chwilę odpocząć i w końcu się przyjrzeć w jak niesamowitym miejscu się znajdujemy. Trasa kanionu Kozjak uznawana jest za średnio trudną i tak też ją osobiście odebrałem. Momentami nie było jakoś super łatwo, ale satysfakcja z pokonania całości była ogromna. W naszej grupie było kilka osób, które tak jak ja, z kanioningiem miały styczność pierwszy raz. Jeśli zdecydujecie się na kanioning, to jest to taka aktywność, o której warto na wstępie przeczytać i dowiedzieć się, jakiej trudności jest ten konkretny kanion. Tak jak wspomniałem wcześniej, podczas przejścia nie ma możliwości, żeby się wycofać. Jeśli umiecie sprawnie poruszać się w terenie, nie przerażają was wąskie i wysokie ściany kanionów, oraz szukacie atrakcji, która przyspieszy wam nieco bicie serca, to kanioning jest właśnie dla Was. Koszt takiej wycieczki plasuje się w okolicach 75 €. Ja w przyszłości bardzo chętnie zmierzę się jeszcze z jakimś kanionem!

Uważacie ten artykuł za pomocny? Chcecie wesprzeć naszą twórczość? Jeśli tak, to możecie nam postawić wirtualną kawę. Dziękujemy!

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.