Bułgarskie wybrzeże kojarzone jest przede wszystkim ze Złotymi Piaskami i Słonecznym Brzegiem. Ogromne hotele, szerokie, zatłoczone w szczycie sezonu plaże, zorganizowane wycieczki i harmider. Jednak nadmorska część Bułgarii zmienia swoje oblicze przed sezonem i po nim. Nagle okazuje się, że zatłoczone w lipcu czy sierpniu miasteczka, w czerwcu czy wrześniu kuszą spokojną, niezobowiązującą atmosferą. Wtedy bez wątpienia warto odwiedzić Obzor, Nesebar i Sozopol. Przekonajcie się dlaczego!
Obzor – „morza szum, ptaków śpiew, złota plaża…”
W trakcie naszej wycieczki do Bułgarii z restauracją Ruza Roza, mieliśmy okazję zawitać w Obzorze. To nadmorskie miasteczko znajduje się mniej więcej w połowie drogi między Burgas a Warną. Głównym powodem, dla którego tam zawitaliśmy był fakt, że znajduje się tam rodzinna restauracja dwóch Borysów – kucharzy Ruzy. Mieliśmy tam zaplanowany obiad przygotowanych właśnie przez nich. Kiedy część ekipy poszła na bazarek zrobić zakupy, wraz z Edytą oraz Zosią zdecydowałyśmy się pójść na krótki spacer. I był to strzał w dziesiątkę. Samo miasteczko jest typowym, nadmorskim kurortem. Są stragany z wątpliwej jakości pamiątkami made in China, trochę hoteli i pensjonatów. Przede wszystkim jednak jest piękna, szeroka, piaszczysta plaża. Tego dnia Morze Czarne było dość wzburzone, tworząc piękne, spienione fale. Razem z dziewczynami relaksujemy się w jednym z beach barów, sącząc orzeźwiające drinki, ciesząc się cudowną pogodą i widokami. Później udajemy się do rodzinnej restauracji Borysów, która znajduje się przy nadmorskiej promenadzie. Dopiero szykowana była do otwarcia sezonu, jednak dla kucharzy oraz nas została otworzona. Panowie przygotowali przepyszne sałatki, ćevapy, wege szaszłyki oraz ryby i owoce morza. Wszystko pyszne, aromatyczne i pięknie podane. Obzor zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, bo sądzę, że nawet w szczycie sezonu nie jest tu tak tłoczno, jak w Słonecznym Brzegu.
Obzor
Plaża w Obzorze
Sesja zdjęciowa dań przygotowanych przez Borysów
Nesebar – podejście drugie
Część z Was na pewno pamięta, że Nesebar (Nesebyr – obie nazwy są poprawne) odwiedziliśmy z Markiem w trakcie naszej podróży poślubnej w 2015 roku. To wpisane na listę UNESCO miasto było moim ogromnym, podróżniczym marzeniem. Niestety w szczycie sezonu zrobiło na mnie dość przygnębiające wrażenie – tłumy, ścisk, harmider i niezbyt przyjemna atmosfera. Dlatego byłam ciekawa, czy przed sezonem Nesebar zrobi na mnie inne wrażenie. Tym razem dodatkowo w trakcie zwiedzania mogłam posłuchać ciekawych faktów na jego temat od naszej przewodniczki Albeny. I nagle się okazało, że Nesebar jest wprost cudowny. Wędrówka wśród wąskich uliczek starówki, oglądanie kolejnych cerkwi, spacer o zachodzie słońca wzdłuż biegnącej wzdłuż brzegu promenady, pyszne torty jedzone nieopodal ruin cerkwi św. Zofii, wieczorne widoki na rozświetlone wybrzeże – to wszystko sprawiło, że na to bułgarskie miasto spojrzałam inaczej. Dodam też, że brak tłumów oraz doborowe towarzystwo również miały na to znaczący wpływ. Dlatego jeśli planujecie odwiedzić Nesebar, to proponują zaplanować wizytę przed sezonem lub po nim. Wtedy na pewno się na nim nie zawiedziecie!
Jeden z bardziej charakterystycznych widoków w Nesebarze – wiatrak
Spacer po starówce Nesebaru
Ruiny cerkwi św. Zofii za dnia
Nesebar by night
Bułgarskie, smakowite pamiątki – przyprawy i miody
Sozopol – magiczny spacer wzdłuż wybrzeża
Sozopol miałam okazję zwiedzić po raz pierwszy. To nadmorskie miasteczko nie ma może aż tak ślicznej starówki jak Nesebar, ale posiada inny atuty. Np. przepiękną, nadmorską promenadę, która poprowadzona jest powyżej niewielkich klifów. Oferuje wspaniałą panoramę na zatokę oraz nieco bardziej nowoczesną zabudowę ciągnącą się na przeciwległym brzegu. Wzdłuż niej usytuowały się liczne restauracje, w których można zasiąść na widokowym posiłku. W szczycie sezonu pewnie jest tu dość tłoczno, jednak na początku czerwca nie było zbyt wielu spacerowiczów czy degustatorów kuchni bułgarskiej. Sozopol mnie zauroczył i sprawił, że chętnie bym tam jeszcze wróciła. Na pamiątkę przywiozłam sobie z tamtą gliniane naczynie, które obecnie służy jako wyjątkowo ładny pojemnik na malinowe pomidory, ale generalnie można w nim zapiekać warzywa pod serową pierzynką lub podawać inne dania. I trochę żałuję, że nie miałam większego bagażu, bo chętnie kupiłabym więcej glinianych mis czy talerzy, bo są one w Bułgarii śmiesznie tanie, a do tego naprawdę ładne!
Jakieś dziwne te bułgarskie rusałki…
2 odpowiedzi
Cieszę się, że to Sozopol skradł Twoje serce 🙂 bardzo lubię to miasteczko i jego atmosferę. Choć… w Nesebarze byłem 30 może 50 razy. Nie raz prowadząc tam swoje małe grupy turystów i opowiadając o tym mieście. I za każdym razem mając te 2-3 h czasu wolnego – odkrywałem w tym malutkim mimo wszystko miasteczku coś nowego. Robiąc zdjęcia – za każdym razem udawało się złapać coś innego. Tak więc to miasteczko też lubię – nawet mimo tłumów w sezonie 🙂
Co warto jednak zauważyć – Sozopol jest bardziej autentyczny, owszem są sklepiki z kiepskimi pamiątkami i „militariami z II wojny światowej” ale obejmują tylko kilkanaście budynków – reszta jest niewiele różniąca się od okresu tzw. „odrodzenia bułgarskiego”. Tu niestety Nesebar przegrywa, ponieważ większość świetnych zdobionych budynków jest przytłoczonych przez natłok reklam i straganów/sklepików na parterach…
Nesebar za pierwszym razem mnie zawiódł, za drugim na szczęście było znacznie lepiej. W szczególności, że odwiedziny w nim, były przed 2015 rokiem moim sporym marzeniem. 😉 Sozopol natomiast miał w sobie coś takiego, co chciałam chłonąć. Dodatkowo w czerwcu było tam dość pusto, w efekcie można było mieć to miasto tylko dla siebie. 🙂