O ile Słowenia dość mocno kojarzy się z jaskiniami, o tyle Bułgaria niekoniecznie. Okazuje się jednak, że ten bałkański kraj ma na swoim terenie kilka wyjątkowych i niesamowitych jaskiń. Również i tu występują dość liczne zjawiska krasowe. Jednym z ciekawszych miejsc do ich podziwiania jest Park Geologiczny Iskar-Panega, rozciągający się nieopodal wsi Karlukovo. W jego skład wchodzi Jaskinia Prohodna. Znana jest przede wszystkim z dwóch, charakterystycznych otworów w jej sklepieniu, które przypominają… oczy. Przeglądając liczne zdjęcia stamtąd doszliśmy do jednego wniosku – musimy ją zobaczyć!
Dojazd… czyli jak nie zgubić zawieszenia na bułgarskich drogach?
Na powyższe pytanie można odpowiedzieć zwięźle i na temat: Należy jechać wolno. I tak wyglądała nasza podróż na trasie Wraca – Karlukovo. Droga na tym odcinku była albo pełna dziur, albo w trakcie remontu i obowiązywał ruch wahadłowy, albo ku naszej wielkiej uciesze prezentowała już fragmenty z nowiutkim asfaltem (niestety dość nieliczne). Krajobrazy były całkiem przyjemne. Niestety poziom wytrzęsienia działał na tyle deprymująco, że trudno nam było się z ich powodu cieszyć. Kiedy byliśmy już bardzo blisko parkingu obok Jaskini Prohodnej, doszliśmy do jednego, dość znaczącego wniosku. Wybraliśmy zły termin na wizytę w tej atrakcji turystycznej. 24 maja przypada święto Bułgarskiej Kultury i Piśmiennictwa Słowiańskiego, które jest też dniem wolnym od pracy. W efekcie do Jaskini Prohodnej ciągnęły tłumy.
Jaskinia Prohodna – garść faktów
Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle ktokolwiek (z nami na czele) chciał odwiedzić właśnie tę jaskinię. Co tu dużo pisać – Prohodna jest swoistym fenomenem. Ma 262 m długości. Po obu jej stronach znajdują się wejścia, zwane niezbyt odkrywczo Małym (35 m) i Dużym (45 m). W jej środkowej części, w suficie, zobaczyć można dwa, charakterystyczne otwory, które wyglądają jak oczy. Nazywane są Oczami Boga. Aczkolwiek my jesteśmy bardziej skłonni nazywać je oczami Matki Natury. Bez względu na to, jaki wariant przyjmiemy, otwory te czynią jaskinię wyjątkową i na swój sposób mistyczną. Warto też dodać, że ściany jaskini są wykorzystywane przez wspinaczy. Jest tam wyznaczonych sporo dróg, również tych obitych (z ringami). Z tego, co wyczytaliśmy, są uznawane za jedne z najtrudniejszych w całej Bułgarii. Choć Jaskinia Prohodna jest ogromną atrakcją, to wstęp na jej teren… jest bezpłatny.
Nasza wizyta
Po dotarciu na parking, a raczej sporą łąkę nieopodal wejścia do jaskini, musieliśmy się zmierzyć ze smutną prawdą, że będziemy Prohodną zwiedzać w tłumie innych osób. Na szczęście szybko mieliśmy odkryć, że nawet tam można znaleźć miejsca mniej oblegane przez turystów. Ale zanim o tym, skupmy się na samej jaskini.
Jaskinia Prohodna
Aby dostać się z parkingu do jaskini trzeba przejść jakieś 200-300 m. Najpierw przez łąkę, później po niewielkich schodach, które prowadzą wprost do Małego Wejścia, które absolutnie nie jest małe. Zresztą w odniesieniu do tej jaskini ciężko używać przymiotników wskazujących na to, że cokolwiek ma tam niewielkie wymiary. Prohodna jest kolosem. Ale dzięki temu, że ma ona formę swoistego, gigantycznego korytarza z dwoma, otwartymi wyjściami, to nie przytłacza. Oczywiście najwięcej osób kłębi się idealnie pod oczami. Otwory w suficie robią niesamowite wrażenie. Trochę, jakby to niebo się na nas patrzyło. Mnie jednak dużo bardziej pochłania obserwowanie ekip wspinaczkowych, które dzielnie walczą z drogami Jaskini Prohodnej. Powiem tak – trzeba mieć jaja, żeby się tam wspinać!
Z Jaskini Prohodnej do skalnego kościoła
Jeśli myślicie, że na samej wizycie w Jaskini Porohodnej poprzestaliśmy, to się mylicie. Bowiem bezpośrednio z niej wiedzie bardzo przyjemna trasa w formie pętli, która pozwala dotrzeć do niesamowitego, średniowiecznego, skalnego kościoła św. Mariny. Żeby do niego dotrzeć należy wyjść z jaskini przez zachodni, większy otwór i iść w stronę rzeki Iskyr. Dobrze widoczna ścieżka prowadzi raz w dół, raz w górę po zalesionym terenie. Duża dawka cienia w upalny dzień jest na wagę złota. Po dotarciu nad brzeg rzeki czeka nieco bardziej stromy odcinek. Po 2-3 min marszu pojawia się skrzyżowanie, na którym należy skręcić w lewo. Wąska ścieżka, momentami w formie drewnianego chodnika lub zabezpieczona stalowymi linami, wiedzie bezpośrednio do kościółka. Osoby z lękiem przestrzeni lub wysokości mogą się tu poczuć niepewnie. Ale warto pokonać swoje lęki. Kościółek zbudowany został w XIII wieku i częściowo wchodzi w głąb skalnej ściany. Jego fasad wystaje poza jej obręb i zachwyca pięknymi malowidłami. Warto jednak podkreślić, że w ubiegłym stuleciu popadł on praktycznie w całkowitą ruinę. Udało się go na szczęście odbudować. Nieco poniżej kościółka znajduje się źródełko z wodą. Ponieważ byliśmy tam na wiosnę, metalowe poręcze i liny było obwieszone marteniczkami*.
Ze skalnego kościoła do Skalnego Domu Petara Tranteeva i droga powrotna
Ze skalnego kościoła, tą samą drogą musimy wrócić do wspomnianego wcześniej skrzyżowania. Tam obieramy ścieżkę pnącą się dalej do góry. Po chwili docieramy do punktu widokowego, z którego świetnie widać rzekę Iskyr. Natomiast tuż obok znajduje się Skalny Dom Petara Tranteeva. To całkiem spory obiekt częściowo wbudowany w skały. Coś na kształt schroniska górskiego/hotelu. Działa tam restauracja, do której wpadamy, by napić się czegoś zimnego. Upał dał nam się we znaki, mimo że część szlaku pokonywaliśmy w cieniu. Stamtąd wracamy ścieżką biegnącą już bezpośrednio do Prohodnej. Znów możemy podziwiać poczynania wspinaczy i ponownie przyjrzeć się samej jaskini. Na szczęście jest trochę mniej ludzi i w jej wnętrzu panuje odrobinę spokojniejsza atmosfera.
Jaskinia Prohodna – czy warto?
No pewnie, że tak. Tylko nie popełniajcie naszego błędu i najlepiej wybierzcie się tam w środku tygodnia. Tylko sprawdźcie, czy akurat nie ma jakiegoś bułgarskiego święta lub dnia wolnego od pracy. Z tłumem czy bez Jaskinia Prohodna robi piorunujące wrażenie. Polecamy Wam też wycieczkę do skalnego kościoła oraz zrobienie opisanej przez nas pętli. My w tej okolicy spędziliśmy ok. 2 godziny i przeszliśmy w tym czasie ok. 6 km. W bliskim sąsiedztwie Karlukova znajduje się jeszcze kilka innych atrakcji. My jednak postanowiliśmy wybrać się ciut dalej, do Jaskini Devetasha. Ale o niej opowiemy Wam w odrębnym artykule. Stay tuned!
*Marteniczki/martenice to charakterystyczne, bułgarskie ozdoby, wykonywane głównie z białej i czerwonej włóczki, którym mogą towarzyszyć np. koraliki. Pierwszego marca, czyli w dniu Baby Marty, przypina się je do odzieży lub torby i nosi do tego momentu, w którym zobaczy się pierwszą oznakę wiosny (listek na drzewie, kwiat itp.). W zależności od regionu, albo wiesza się je na gałęzi, albo chowa pod kamień. W efekcie, na wiosnę, wystarczy tylko krótki spacer, by dostrzec w różnych miejscach wiszące marteniczki. Naszym zdaniem to wyjątkowo uroczy zwyczaj. Choć może nie do końca prawilny względem idei ekologii. 😉
10 odpowiedzi
Piękne miejsce, ale te oczy aż przerażają 😀
Przerażają? Mnie raczej intrygują 😉
Cudowne miejsce! Bułgaria od dawna mnie kusi i jakoś nie możemy tam dotrzeć. A ta jaskinia jest wysoko na szczycie listy do zobaczenia…
Bułgaria jest naprawdę super, choć ma też pewne swoje drobne wady, jak momentami kiepskie drogi czy miasta wyglądające, jakby przed chwilą skończyła się w nich wojna. Ale pod kątem przyrodniczym jest genialna. 🙂
Piękna ta jaskinia. Byliśmy już kiedyś w Bułgarii, ale widzę że muszę zaplanować tam powrót 😉
My z każdą, kolejna wizytą stwierdzamy, że trzeba tam przyjechać na miesiąc lub dłużej. 😉
My z każdą, kolejna wizytą stwierdzamy, że trzeba tam przyjechać na miesiąc lub dłużej. 😉
Trzeba by się chyba tam przeprowadzić zeby te wszystkie cuda zobaczyć 🙂
A i przeprowadzka nie gwarantuje, że uda się „wszystko” zobaczyć. Coś o tym wiemy, jak przez 2,5 miesiąca siedzieliśmy w Macedonii Północnej. Nasza lista miejsc do zobaczenia zamiast się skrócić, to się wydłużyła 😀
Życia braknie, żeby te wszystkie cuda zobaczyć! Ale ta jaskinie to bym bardzo chciala!