Szukaj
Close this search box.

Jak powstaje albańska oliwa? – Olive Oil Tasting Tour podczas South Outdoor Festival

Ostatniego dnia South Outdoor Festival, podczas gdy Marek ścigał się we Freeride Race, ja udałam się na znacznie mniej ekstremalną wycieczkę. Postanowiłam dowiedzieć się, jak powstaje albańska oliwa. Okazją ku temu była bardzo ciekawa wycieczka, skrywająca się pod nazwą Olive Oil Tasting Tour.

Dlaczego drzewa oliwne lubią owce?

Olive Oil Tasting Tour było jedną z najtańszych aktywności na całym festiwalu. Wystarczyło zapłacić całe 3 €, by udać się na zwiedzanie gaju oliwnego oraz zakładu produkującego oliwę, a także wziąć udział w smakowitej degustacji. Problem jednak polegał na tym, że w niedzielę, po całonocnej imprezie, na miejscu zbiórki stawiłam się tylko ja, jeszcze jeden chłopak oraz dwie organizatorki. Było mi ich szkoda, gdyż większość zapisanych uczestników zrezygnowało, zapewne z powodu kaca, jakiego leczyli po wieczornym koncercie i imprezie. Następnym razem musimy chyba dać wyższą cenę. – stwierdziła jedna z organizatorek. I coś w tym jest, bo dla większości strata 3 € zapłaconych z góry, nie była wielkim problemem. W tym kameralnym gronie jedziemy do Himare. Tam zgarniamy naszego gospodarza i przewodnika – Jorgo Skuras i jedziemy do gaju oliwnego. Tam zobaczyć możemy 500-letni, kamienny młyn używany do produkcji oliwy. Możemy się też dowiedzieć wielu ciekawostek. Im starsze drzewo oliwne, tym więcej dziur, zagłębień i nierówności ma jego pień. A wiecie, że największym sprzymierzeńcem oliwek są owce. Wyjadają one wszystkie, małe rośliny, które rosną niżej. Dzięki temu więcej wody i soli mineralnych dociera do drzew, które są w stanie wyprodukować więcej oliwek. Ja wpuszczam do gaju owce i mam spore plony. Mój sąsiad tego nie robi, ma mnóstwo chaszczy i jego drzewa dają niewiele oliwek. – stwierdza Jorgo Skuras.

Jorgo i Luga e Argjendte (tak ją znajdziecie na instagramie – właścicielka sklepu z żywnością slow food w Tiranie oraz propagatorka ruchu slow food w Albanii)

albańska oliwa

Gaj oliwny

albańska oliwa

albańska oliwa

A z oliwek nie tylko oliwa

Po pobycie w gaju wracamy nieco bliżej Himare, do zakładu, w którym Jorgo produkuje oliwę. Oczywiście nie robi tego sam. Jego firma to biznes rodzinny, w który zaangażowana jest jego żona oraz małoletni syn. Głównym produktem, jaki tam powstaje, jest oczywiście albańska oliwa. Po zbiorze, w ciągu 24 godzin oliwki muszą zostać poddane obróbce. Obecnie wykorzystuje się metodę na zimno, dzięki której wytraca się najmniej wartości odżywczych z tej rośliny. Jednak to nie jedyny produkt, jaki tu powstaje. Z gorszej jakości oliwy, Pani Skuras wytwarza mydła z dodatkiem kwiatów i owoców, które uprawia we własnym ogrodzie. Mamy nawet krótki pokaz tego, jak w warunkach domowych takie mydło przygotować. Oprócz tego z liści drzewa oliwnego produkują herbatę. Ma ona szereg właściwości: dobrze wpływa na układ krwionośny, pomaga zwalczać kaca i problemy żołądkowe, a także obniża poziom cholesterolu. Nam podawana jest na zimno i autentycznie postawiła mnie na nogi, mimo ogólnego, złego samopoczucia spowodowanego wyjątkowo wysokimi jak na kwiecień temperaturami (ponad 30 stopni).

Dawne urządzenia służące do produkcji oliwy

Skuras Olive Oil

Skuras Olive Oil

Wnętrza, w których powstaje oliwa marki Skuras

Skuras Olive Oil

Skuras Olive Oil

Testowanie herbaty z liści oliwki

Skuras Olive Oil

Podczas prezentacji dot. produkcji mydła

Skuras Olive Oil

Albańska oliwa jak wino

Generalnie oliwa i wino mają ze sobą wiele wspólnego. Na ich smak i jakość wpływają podobne czynniki (no dobra, winorośle może niekoniecznie pałają miłością do owiec), a sposób ich testowania/smakowania również jest zbliżony. Zresztą w trakcie wycieczki zostajemy też przeszkoleni, w jaki sposób należy oliwę próbować. A zatem – należy wziąć niewielki łyczek oliwy, chwilę potrzymać ją w ustach, następnie lekko rozetrzeć po zębach, a później pozwolić jej powoli spłynąć do gardła. Wtedy jej aromaty powinny się uwolnić. Oczywiście zostaliśmy uczuleni, by zawsze kupować oliwę w ciemnych butelkach. Wyjątkiem mogą być te smakowe, które w środku posiadają jakieś zioła czy inne przyprawy. O ile były przez producenta przechowywane w ciemnym pomieszczeniu lub pudle. A tak właśnie czyni rodzina Skuras. Podczas wycieczki mogliśmy także spróbować regionalnych potraw, w tym cudownych powideł z pomarańczy, oliwek przygotowanych w różnych marynatach i z różnymi dodatkami, kanapeczek z dodatkiem siekanych warzyw i oliwy oraz kilku innych specjałów. W tym czasie dołączyła do nas ekipa kosowskiej telewizji, z którą miałam okazję jechać w jednym aucie podczas jeep safari, a także udzielić im wywiadu.

Degustacja: albańska oliwa, oliwki i inne frykasy

albańska oliwa

albańska oliwa

albańska oliwa

albańska oliwa

Rozmowy przy degustacji

Albańska oliwa oraz degustacja były okazją do licznych rozmów. Miałam okazję podpytać jedną z organizatorek o to, z jakich innych produktów słynie południe Albanii. Generalnie mamy tu dobre miody. Niestety kwiecień to zły czas na ich degustację, bo większość producentów ma albo pozostałości z zeszłego roku, albo produkty marnej jakości. A my chcieliśmy pokazać tu tylko te rzeczy, które naprawdę są godne polecenia. Dlatego postawiliśmy na współpracę z Jorgo, którego oliwa i pochodne są naprawdę genialne. Region ten słynie też z przetworów owocowych. Hitem jest dżem pomarańczowy. (Potwierdzam!) Oczywiście mamy też dobre sery, ale przede wszystkim mięsa, ale wiem, że ten drugi temat jest dla Ciebie mniej interesujący. Z tematów jedzenia szybko przeskakujemy na zupełnie inne kwestie. Ekologia i ochrona środowiska to wciąż palące problemy w Albanii. Pamiętam, jak kilka lat temu bodajże Szwajcarzy odkryli w górach na północy kwiat, endemiczny, występujący tylko tam. Wraz z grupą badaczy udaliśmy się w teren. A tam, jak to u nas często bywa, wszędzie walały się śmieci, a na krzakach wisiały foliowe worki. Jakież było nasze zdziwienie, gdy Szwajcarzy zaczęli to wszystko zbierać. Szybko wytłumaczyli nam, że te odpadki niszczą naszą przyrodę. A nam zrobiło się głupio, że jakoś sami na to nie wpadliśmy. Niestety kwestia segregowania odpadów oraz wyrzucania ich do kontenerów jest wciąż problematyczna. Świadomość w społeczeństwie rośnie, ale powoli. Muszą minąć lata. I tak oto od owiec i oliwek przeszłyśmy przez śmieci i zmiany społeczne w Albanii. Pocieszające jest to, że młodzi Albańczycy myślą bardziej perspektywicznie niż pokolenie ich rodziców. Może dzięki temu Albania pod kątem ekologii pójdzie szybciej do przodu.

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.