Szukaj
Close this search box.

Goriška Brda – kraina winem płynąca

Goriška Brda to malowniczy region położony w zachodniej części Słowenii. Już po tytule artykułu możecie się domyślić, że słynie on z produkcji wina. I to nie byle jakiego. Ale nie tylko przez wzgląd na enoturystykę warto tu wpaść. Goriška Brda zachwyca również uroczymi pagórkami, ślicznymi miejscowościami, ekologicznym podejście do rozwoju, rozległymi widokami, doskonałą kuchnią oraz jedyną w swoim rodzaju, wyluzowaną atmosferą. Brzmi dobrze? To rozsiądźcie się wygodnie i wybierzcie się z nami do tej krainy winem płynącej.

Kup autorską książkę i przewodnik po Słowenii

Goriška Brda/Colio, czyli słoweńsko-włoski region

Zanim opowiemy Wam o naszej wizycie w tym zakątku Słowenii, musimy Wam go nieco przybliżyć. Otóż, znajdziecie go pod kilkoma nazwami. I uwaga, wszystkie są poprawne. A zatem, Goriška Brda to też Brda, Gorizia, Collio Goriziano lub Collio. Wszystkie odnoszą się do geograficznej charakterystyki tej okolicy, czyli do wzgórz. A tych jest tu całkiem sporo. Choć niewielkie, są naprawdę urocze. Generalnie cały region leży na terytorium dwóch państwa: Słowenii (wzdłuż prawego brzegu Soczy, w jej dolnym biegu) oraz Włoch (północny wschód, w sąsiedztwie miasta Gorizia). Ponieważ podczas naszego pobytu skupiliśmy się tylko na jego słoweńskiej części, to w dalszej części artykułu będziemy używać nazwy Goriška Brda. Położenie regionu – pomiędzy Alpami a Adriatykiem, sprawiło, że powstały tu dogodne warunki do uprawy winorośli. Dominują białe odmiany winogron, w tym charakterystyczny dla tych stron szczep rebula (we Włoszech: ribolla gialla). Produkowane są tu również wina czerwone, ale w mniejszych ilościach. Do Brdy łatwo można dojechać zarówno z Doliny Soczy (drogą nr 612), jak i od strony Doliny Vipavy i Nowej Goricy (wtedy trzeba przeciąć mikroskopijny fragment terytorium Włoch na wysokości Solkanskiego Mostu).

Goriška Brda – nasza wizyta

Nasza wizyta w regionie Goriška Brda była podzielona w sumie na dwa etapy. Pierwszym były odwiedziny w miejscowości Medana i degustacja lokalnych dań w tamtejszej doskonałej restauracji. Drugim natomiast wycieczka bike&wine z miejscowości Šmartno, które jest swoistym centrum całego regionu.

Medana i restauracja Belica, czyli powitanie z Brdą

Do Goriški Brdy jedziemy bezpośrednio z Doliny Soczy. Fakt faktem po drodze zahaczamy jeszcze o kilka miejsc, w efekcie jedziemy trochę naokoło. Kiedy docieramy w obręb regionu, oboje zbieramy szczęki z podłogi naszego samochodu. Jasne, nie powinno nas dziwić, że wszędzie w Słowenii jest malowniczo. Ale wzgórza, winnice i małe miejscowości z kościółkami tworzą po prostu sielankowy krajobraz. Do tego pogoda jest idealna – świeci słońce, niebo jest niebieskie, a kolory intensywne. Naszym pierwszym celem jest miejscowość Medana i znajdująca się tam restauracja Belica (Domačija Belica). Jesteśmy w niej umówieni z Tiną, która odpowiedzialna jest za promocję Brdy w Słowenii i poza jej granicami. Czekanie na nią umilamy sobie kosztowaniem przepysznych dań (ja jem wege štrukli, Marek carbonarę) oraz podziwianiem widoków. Gdy dołącza do nas Tina bierzemy też po lampce wina. Nasz region ma wiele atutów. Przede wszystkim większość z działających tu lokali czy hoteli ma certyfikat Eco Lable, który potwierdza zrównoważone podejście do rozwoju i ekologii. Co ciekawe, nie musieliśmy za dużo robić, by wdrażać te zasady. Tu od wieków żyje się zgodnie z cyklami natury i z poszanowaniem jej praw. Faktycznie jesteśmy też kojarzeni z winem. Przez lata staraliśmy się przeforsować używanie nazwy rebula, w odniesieniu do naszego endemicznego szczepu. Bowiem zdecydowana większość osób kojarzyła jedynie włoską nazwę, czyli ribolla gialla. Ale nie tylko z wina słyniemy. Brda to również wiśnie, które zbieramy w czerwcu oraz inne owoce, takie jak brzoskwinie czy morele. Co ciekawe jesteśmy też najwyższym regionem, w jakim mogą rosnąć drzewa oliwne. I faktycznie, jadąc przez Goriškę Brdę, mogliśmy też dostrzec gaje oliwne. Ponieważ Tina musiała wracać do swoich obowiązków, a my byliśmy umówienie na wycieczkę bike&wine, żegnamy się po tej krótkiej, acz intensywnej rozmowie. Naszym kolejnym celem jest Šmartno.

Bike&Wine – czyli na rowerach elektrycznych przez Goriškę Brdę

Z Medany wracamy w stronę centrum regionu, czyli do miejscowości Šmartno. Już wcześniej, gdy tamtędy przejeżdżaliśmy, zachwyciło nas położenie miasteczka. Usytuowane jest na szczycie niewielkiego wzgórza, praktycznie w centrum regionu, oferując rewelacyjną panoramę 360 stopni. Dodatkowo Šmartno ma ciekawą, zabytkową zabudowę, o której mieliśmy się wkrótce dowiedzieć nieco więcej. Naszą wycieczkę zaczynamy bowiem przed hotelem San Martin. A naszą przewodniczką miała zostać jego właścicielka, czyli Vesna.

Šmartno

Jak możecie się domyślić, naszą wycieczkę zaczynamy właśnie od Šmartna. Na szczęście Vesna cierpliwie na nas czeka, gdy w popłochu wypakowujemy rzeczy z auta, przebieramy się i składamy do kupy nasze rowerwy. Spokojnie! – stwierdza. W końcu i w naszych żyłach płynie bałkańska krew. Nie można się nadmiernie spieszyć czy stresować. Kiedy jesteśmy gotowi, ruszamy spod hotelu na średniowieczną starówkę Šmartna. A ta nie jest zbyt duża. Jeden główny placyk, mury, kościół i kilka uroczych kamieniczek kryjących w swych wnętrzach hotele czy restauracje.

Wieża widokowa Gonjače

Nasz kolejny cel znajduje się jakieś 8 min jazdy na północ od miejscowości. Chodzi oczywiście o wieżę widokową Gonjače (Razgledni stolp Gonjače), która równocześnie jest… pomnikiem. Wznosi się na wzgórzu Mejnik, na wysokości 321 m n.p.m. Większość turystów, jaka tu dociera, myśli sobie: o fajnie! Wieża widokowa. Ale tak naprawdę jest to pomnik z funkcją wieży widokowej. Na stworzony w tym miejscu park pamięci składa się mniejszy pomnik złożony z czegoś, co przypomina dwie tablice, autorstwa Janeza Boljki. Upamiętnia on 315 mieszkańców Brdy, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Obok znajduje się wspomniana wcześniej wieża o wysokości 23 m. Na jej szczyt prowadzą schody mające 144 stopnie. Zaprojektowana przez architekta Marko Šlajmera i wzniesiona w 1961 r. Stanowi centralny punkt Brdy, z którego widać cały region, Alpy, a przy dobrej widoczności również morze. Wieżę i wijące się na nią schody traktujemy symbolicznie. Z naszymi sąsiadami mieliśmy momentami skomplikowane relacje. Nasze drogi się schodziły i rozchodziły. Aż ostatecznie jesteśmy razem. Tam na szczycie. Choć tego dnia widoczność nie jest perfekcyjna, to i tak możemy się nacieszyć pięknymi i całkiem rozległymi widokami.

Przez zachodnią część regionu

Z wieży widokowej kierujemy się na północ, by w miejscowości Vrhovlje pri Kojskem odbić na zachód. Drogą, która wiedzie częściowo grzbietami pagórków, przejeżdżamy przez Višnjevik, za którym Marek lata dronem, a my z Vesną zatrzymujemy się przy uginających się pod ciężarem owoców winoroślach. Koniecznie spróbuj tych winogron. To jest właśnie rebula. Możesz spokojnie się najeść. Ta winnica należy do mojej rodziny. Nie czułam się więc jak szabrownik porywający się na czyjeś zbiory. Pewnie zauważyłaś, że na naszej trasie jest mnóstwo rowerzystów. Otóż częściowo przebiega tędy Giro d’Italia i Tour Slovenia. Z tej okazji postawiliśmy tę wielką, dmuchaną butelkę, żeby ludziom wbiła się do głów nazwa rebula. I faktycznie, stoimy nieopodal wspomnianej wielkiej butli, z wielkim napisem. A co do samych winogron – są przepyszne. Bardzo słodkie, z dość twardą, ale przyjemną w smaku skórką. Może nie wyglądają za pięknie, ale smak – niebo w gębie.

Klet Brda – u największego producenta wina w Słowenii

Kiedy dołącza do nas Marek, wskakujemy na rowery i zjeżdżamy niżej, do miejscowości Dobrovo. To właśnie tam znajduje się Klet Brda – spółdzielnia winiarska będąca największym producentem wina w całej Słowenii, eksportującym je do 26 państw na świecie. Nasza winnica istnieje od 1957 roku. Wtedy podjęto decyzję o stworzeniu kooperatywy. W jej skład wchodzi obecnie 400 mniejszych winnic. Ale oczywiście nasze winiarskie tradycje sięgają jeszcze dawniejszych czasów. Pierwsze wzmianki na temat rebuli pochodzą z XIV wieku! Ale prawda jest taka, że winorośle były tu uprawiane 300 lat przed narodzeniem Chrystusa. Wraz z naszym przewodnikiem i Vesną zagłębiamy się w winnicę. Przy okazji próbując win. Oczywiście kosztujemy białej rebuli, win czerwonych o niesamowicie głębokim i mocnym smaku oraz wina musującego. Zaglądamy do piwnic, gdzie podziwiamy jak przechowywany jest ten szlachetny trunek. Jednak największą atrakcją (w szczególności dla mnie – rudej) jest to, co dzieje się na zewnątrz. Trwają zbiory i do winnicy podjeżdżają traktory z naczepami wypełnionymi winogronami. Każda osoba umówiona jest na konkretny dzień i godzinę. Wszystko po to, by nie tworzyły się kolejki i by czas oczekiwania był jak najkrótszy. Nie chcemy, by winogrona na naczepach zaczęły proces fermentacji. A do tego by doszło, gdyby leżały tam zbyt długo. Naczepy najpierw są ważone, następnie podjeżdżają do specjalnego miejsca, w którym dokonuje się zrzutu winogron. Te trafiają następnie do zbiornika ze śrubą, w którym dochodzi do oddzielenia owoców od gałązek/szypułek. Ja jestem zafascynowana i trudno mnie stamtąd oderwać. Z tego, co zostaje po wyciśnięciu soku, robi się później rakiję, stąd widzimy jak winnicę opuszczają naczepy z wytłokami.

Powrót do Šmartna

Po owocnej degustacji i eksplorowaniu Klet Brda wyruszamy w drogę powrotną do Šmartna. Fakt faktem jedziemy trochę naokoło, w zapadającym powoli zmierzchu. Z Dobrovy kierujemy się na południe, gdzie odwiedzamy jeszcze jedną atrakcję regionu, czyli Villę Vipolže. Ta XVI-wieczna, renesansowa posiadłość doczekała się kilka lat temu gruntownego remontu. Obecnie cieszy się ogromną popularnością wśród młodych par, które na jej terenie organizują śluby i wesela. My możemy podziwiać ją jedynie z zewnątrz, ale normalnie jest udostępniona zwiedzającym (codziennie od 9:00 do 12:00 i od 13:00 do 17:00, w weekendy i święta od 13:00 do 13:00). Z okolic willi kierujemy się na północ. Czeka nas stromy podjazd do Šmartna, który na rowerach elektrycznych pokonujemy szybko i sprawnie.

W hotelu San Martin

Do hotelu San Martin docieramy, gdy jest już ciemno. Zanim udamy się na kolację, musimy zostawić nasze rowery elektryczne do naładowania. Hotel ma do tego oddzielne pomieszczenie. Sam też dysponuje 40 rowerami elektrycznymi. Ich flotą zarządza Bogdan – mąż Vesny. Zastajemy go w chwili, gdy usiłuje ogarnąć pozostawione tam hotelowe rowery, jak i te należące do hotelowych gości. Wiecie co, wpadł tu przed chwilą Niemiec. Stwierdził, że chce zostawić rower. Mówię mu – nie ma sprawy. A ten zaczął się kręcić i szukać czegoś, do czego mógłby przypiąć rower. I zobaczcie co zrobił. Przypiął swój rower do… kompresora. Przecież jesteśmy w Słowenii, w miejscu, gdzie są sami swoi. Kto by chciał kraść jego rower? Sama doświadczyłam kiedyś podobnej sytuacji. Będąc na e-biekowej wycieczce, wraz z przewodnikiem porzucaliśmy nasze rowerowe (każdy wart kilkadziesiąt tysięcy złotych) w krzakach. Na moje pytanie, czy ich jakoś nie przypinamy, usłyszałam, że „kto miałby je ukraść„. Na tym polu ewidentnie widać różnice kulturowe. W każdym razie po tym, jak już nasze rowery zostały zaparkowane i podłączone do prądu, idziemy na kolację, do której mamy zaserwowane wino. Ja pałaszuję risotto z grzybami, Marek porcję mięsiwa. Resztę wieczoru spędzamy przed hotelem, sącząc wino i podziwiając rozgwieżdżone niebo.

Poranek w Šmartnie

Poranek budzi nas słońcem i przepięknymi widokami. Z naszego hotelowego pokoju rozciąga się cudowna panorama regionu Goriška Brda. Nie możemy się napatrzeć na te niewielkie pagórki i winnice. Jest tak ślicznie, że aż nierealnie. Śniadanie pałaszujemy na hotelowym tarasie. Jedzenie jest wyborne. Trochę nas dziwi, że hotel ma tylko trzy gwiazdki. Naszym zdaniem zasługuje na więcej. I absolutnie Wam go polecamy. Nie dość, że tworzą go świetni ludzie, to dodatkowo ma idealną lokalizację – w samym sercu Goriški Brdy. Po śniadaniu żegnamy się z hotelem i udajmy na krótki spacer po miasteczku. Marek lata dronem, a ja jeszcze fotografuję starówkę z ziemi. Później jedziemy do sklepu przy Klet Brda, by zaopatrzyć się w lokalne wina. Wybór jest tam doskonały, a ceny takie, jak w supermarketach lub nawet ciut niższe.

Goriška Brda – dla kogo?

Czy polecam odwiedzić Goriškę Brdę? Absolutnie! Mamy wrażenie, że to dość uniwersalny region. Jeśli chcecie się skupić na próbowaniu lokalnej kuchni oraz degustacjach wina, to znajdziecie mnóstwo restauracji czy winnic oferujących takie atrakcje. Jeśli natomiast wolicie połączyć aktywne spędzanie wolnego czasu z jedzeniem i/lub piciem, wtedy możecie wskoczyć na rowery lub wyruszyć na piechotę na tamtejsze szlaki. Opcji jest naprawdę sporo, a sam teren sprzyja wycieczkom. Dodatkowo, Goriška Brda przez wzgląd na położenie na mniejszej wysokości oraz generalnie mniejsze przewyższenia, może przypaść do gustu osobom ciut starszym, których zdrowie czy kondycja nie pozwalają na alpejskie wędrówki. Dla nas Goriška Brda była jednym z największych zaskoczeń wrześniowej Słowenii. I mamy nadzieję jeszcze tam wrócić.

Goriška Brda praktycznie

  • Region leży na zachodzie Słowenii, blisko miasta Nova Gorica. W zależności od tego, z której części Słowenii będziecie tam jechać macie kilka dróg do wyboru. Jeśli tak, jak my, wyruszycie stamtąd od strony Doliny Soczy, wtedy z szosy 103 odbijcie w tę o nr 612. Jeśli będziecie jechać od strony Doliny Vipavy, wtedy udajcie się do Novej Goricy, a stamtąd na drugą stronę Soczy obok Solkanskiego Mostu, dalej przez fragment Włoch i będziecie w Brdzie.
  • Naszym zdaniem najlepszą bazą wypadową do eksplorowania okolicy będzie Šmartno. Tak przez wzgląd na centralne położenie, jak i bliskość najważniejszych atrakcji.
  • Na nocleg polecamy Hotel San Martin w Šmartnie. Zarówno przez wzgląd na genialną lokalizację i widoki, jak i ludzi, którzy ten hotel tworzą. Nie tylko poczujecie się tam po prostu dobrze, ale będziecie też mogli skorzystać z doświadczenia i wiedzy samych właścicieli.
  • Jeśli chcielibyście się zaopatrzyć w wina, to koniecznie odwiedźcie Klet Brda. Zwiedzanie również jest możliwe. Wycieczka podobna do tej, jaką my zrealizowaliśmy, to koszt ok. 10 €/osoby. Więcej na stronie winnicy.
  • Kiedy warto pojechać do Goriški Brdy? O każdej porze roku jest tam pięknie. Ale chyba najwięcej dzieje się tam na jesieni, w trakcie zbiorów.

Uważacie ten artykuł za pomocny? Chcecie wesprzeć naszą twórczość? Jeśli tak, to możecie nam postawić wirtualną kawę. Dziękujemy!

Tekst powstał we współpracy z Agencją Slovenia Outdoors, Hotelem San Martin oraz Klet Brda.

Zobacz również

4 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.