Szukaj
Close this search box.

Rowerem wzdłuż Albańskiej Riwiery, czyli enduro podczas South Outdoor Festival

Jak tylko dowiedziałem się, że będziemy brać udział South Outdoor Festival i, że będziemy mogli uczestniczyć w wybranych przez nas aktywnościach, to od razu wiedziałem, że chcę przetestować wszystkie możliwe opcje dotyczące jazdy na rowerze. Do wyboru były tak naprawdę trzy, czyli wycieczka XC, Enduro MTB, oraz ostatniego dnia Freeride race. Nie od dziś wiadomo, że na rowerze lubię te ambitniejsze wyzwania, tak więc mój wybór padł oczywiście na wycieczkę w stylu Enduro.

Czym jest enduro?

Dla tych mniej wtajemniczonych szybkie wytłumaczenie, czym jest Enduro. W świecie rowerowym oznacza po prostu jazdę po górskich ścieżkach, można powiedzieć, że taką trochę bardziej ambitną. Znając już odrobinę teren okolic festiwalu wiedziałem, że mogę się spodziewać kamienistej trasy mającej sporo przewyższeń, ale nie wiedziałem zupełnie czego mogę się spodziewać po albańskim podejściu do organizowania takiej wycieczki. Wiedziałem tylko, że wyruszamy ok. południa z terenu festiwalu.

Początek trasy

Gdy dotarłem na miejsce zbiórki okazało się, że organizatorami, a zarazem przewodnikami naszej wycieczki jest firma Albania off road cycling, która oferuje wyprawy rowerowe na terenie całej Albanii oraz Kosowa. Na festiwal przywieźli też rowery, które mają w swojej wypożyczali, więc jeśli ktoś nie dysponował własnym sprzętem, to nie był to problem. Po szybkim zapoznaniu okazało się, że grupy zapisane na prostszą wycieczkę XC i trudniejsze Enduro zaczynają jazdę razem i dopiero potem rozdzielają się. Tak więc wyruszyliśmy… tak po albańsku, czyli z lekkim opóźnieniem 😉 Początkowym etapem trasy był szybki zjazd główną drogą do miejscowości Jale, skąd wzdłuż wybrzeża kontynuowaliśmy przejazd szutrowo-kamienistą drogą, która wspinała się na nadmorskie klify, by potem zaoferować ciekawy zjazd z powrotem do poziomu morza przy plaży Livadh. Po drodze mogliśmy obserwować nieco bardziej skryte, małe zatoczki z krystalicznie czystą wodą morza Jońskiego.

endoru

enduro Albania

enduro albania

W górę!

Następnie czekał nas mozolny podjazd w stronę miejscowości Himare, gdzie grupa XC odbijała na prostszy i krótszy wariant trasy, natomiast grupa enduro pod wodzą Andiego ruszyła w góry, zostawiając błękitne morze dość daleko w dole. Naszym celem był monastyr św. Marii Athaliotisa położony na wysokości 379 m n.p.m. (do tego samego miejsca dotarła ruda w trakcie jeep safari). Wiodąca tam droga, oczywiście kamienista, dość łagodnie ale długo wspinała się serpentynami, a słońce nie dawało nawet chwili wytchnienia. Jednak spokojnie i powoli zdobywając wysokość nasza rowerowa grupa dotarła do celu. Na górze oczywiście zaplanowany był dłuższy postój i odpoczynek. Na terenie monastyru była studnia z wodą, która co prawda nie nadawała się do picia, ale zawsze można było się nią odrobinę schłodzić. Dookoła rozciągały się niesamowite widoki na otaczające nas góry, na miasto Himare oraz morze.

enduro

enduro Albania

enduro

W dół!

Po odpoczynku przyszła pora na to, co ja osobiście lubię najbardziej, czyli zjazd. Zjeżdżaliśmy tą samą drogą, gdyż była to jedyna przejezdna trasa wiodąca do tego monastyru. Może nie wydaje się to najlepszą opcją, ale przynajmniej pędząc w dół wiedziałem kiedy i czego mogę się spodziewać. Z pewnością nie był to najbardziej ambitny zjazd w moim życiu, ale miał swoje ciekawe momenty, a do tego niesamowite widoki wszędzie, gdzie się nie obejrzałem. Po dotarciu na dół okazało się, że część z grupy zrezygnowała z dalszej jazdy i postanowiła wrócić nad morze. Ja razem z Andim mieliśmy jeszcze wspiąć się w góry, ale z racji małych zapasów picia, temperatury powyżej 30 stopni oraz totalnego braku cienia zrezygnowaliśmy z dłuższej wyprawy. W zamian za to pokazał mi ciekawą ścieżkę, którą z okolicznego klifu zjechaliśmy do głównej plaży w miejscowości Himare. Tam już czekał zaparkowany Bus, którym razem z moim rowerem odwiózł mnie na teren festiwalu.

enduro

enduro

Tak wyglądała nasza trasa

Podsumowanie

Podsumowując było to bardzo fajne doświadczenie, ponieważ jazda na rowerze w takim miejscu daje dużo bardziej intensywne odczucia niż jazda samochodem. Z drugiej strony takiej trasy na piechotę też by nie dało radę zrobić w tak krótkim czasie, tak więc rower jest bardzo fajnym środkiem pozwalającym na eksploracje ciekawych zakątków Albanii. Szczególnie będąc na wybrzeżu warto się przejechać choćby tych parę kilometrów w głąb lądu, aby zobaczyć tą bardziej naturalną i mniej turystyczną Albanię.

Wycieczki organizowane przez AORC pokazują to wszystko w bardzo ciekawy i aktywny sposób. Biuro działa tak naprawdę cały rok, gdy tylko warunki pozwalają na jazdę na rowerze. Wycieczki dopasowywane są bezpośrednio pod klienta i mogą to być łatwe pętle asfaltowymi drogami, ale też górskie wyprawy dla zaawansowanych. Organizowane są na terenie praktycznie całego kraju oraz w Kosowie. Jeśli nie macie jak zabrać swojego sprzętu, nie ma sprawy, firma bowiem oferuje wypożyczenie rowerów od zwykłych „hardtaili”, przez w pełni zawieszone ścieżkowe rowery, aż po zjazdówkę. Jest też opcja tzw. „shuttle busa”, czyli podwózki z rowerem do góry, tak aby cieszyć się już tylko samym zjazdem. Od siebie dodam, że Andi wykazał się dużą znajomością całego terenu, po którym się poruszaliśmy, oraz wszystkich miejsc, o które go wypytałem. Jeśli ktoś rozważa wycieczkę rowerową po Albanii na pewno warto zajrzeć na ich stronę, a jeśli oferta przypadnie do gustu to myślę, że się nie rozczarujecie. Polecam z czystym sumieniem!

A na deser filmowe podsumowanie całej wycieczki:

Zobacz również

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.