Szukaj
Close this search box.

Bałkany 2017: Nowy Sad – pieszo i rowerowo

Podczas lipcowej wizyty w Wojwodinie nie tylko chcieliśmy poznać Bike Park Bukovac, ale przede wszystkim zwiedzić Nowy Sad oraz jego okolice. Szybko miało się okazać, że północ Serbii na tyle przypadnie nam do gustu, że przedłużymy w niej pobyt o jeden dzień. Mimo napiętego planu podróży nie chcieliśmy zmarnować okazji do poznania tych okolic oraz spędzenia czasu ze świetną ekipą zajmującą się bike parkiem.

Zwiedzanie Nowego Sadu

Po godzinie 17 udało nam się dotrzeć z Kielc do Nowego Sadu. Przed wyruszeniem do Bike Parku Bukovac postanowiliśmy zwiedzić miasto, korzystając z faktu, że upał nie był już tak uciążliwy. Najpierw zatrzymujemy się na chwilę przy ul. Beogradski kej, skąd rozciąga się całkiem ładny widok na Dunaj oraz fortecę w Petrovaradinie. Początkowo chcemy zostawić tam Kiankę, ale przestawiamy ją bliżej centrum miasta. Zostawiamy ją na parkingu w strefie niebieskiej, gdzie za parkowanie płaci się pon.-pt. 7.00-21.00 oraz w sob. 7.00-14.00 44 RSD/godz. Ponieważ przyjechaliśmy w sobotę po 17 mogliśmy zostawić auto bez uiszczania opłaty. Z parkingu przy ul. Žarka Zrenjanina kierujemy się w stronę Trgu Slobode. Tam możemy podziwiać w pełnej krasie dwa ważne, miejskie budynki, stojące na przeciwko siebie, czyli katedrę oraz ratusz. Katedra robi wrażenie przede wszystkim ze względu na piękną, kolorową mozaikę zdobiącą jej dach, która niesamowicie mieni się w promieniach słońca. Spacerujemy deptakiem Zmaj Jovina i docieramy w okolice cerkwi. I choć starówka Nowego Sadu bardzo nam się podoba, to ciągnie nas gdzie indziej.

Petrovaradin

Nowy Sad

Nowy Sad

Zachód słońca z twierdzy Petrovaradin

Jeden most i jeden Dunaj oddzielają Nowy Sad od Petrovaradinu, w którym znajduje się imponująca, dominująca nad okolicą twierdza. Kiankę porzucamy pod mostem (dosłownie) i następnie ulicą Štrosmajerovą, a dalej schodami, zdobywamy mury twierdzy. Zaczynamy od wizyty pod zegarem, skąd rozciąga się rozległa panorama Nowego Sadu, Dunaju i Fruški gory. Nadciąga złota godzina, która przyciąga tu spragnionych pięknych widoków turystów i mieszkańców. Obchodzimy twierdzę dookoła, ciesząc oczy pięknem tych okolic oraz podziwiając ogrom tej warownej budowli. Dunaj skąpany w blasku zachodzącego słońca, płynące po nim barki oraz odgłosy toczącego się wokół życia sprawiły, że chwila ta stanowiła idealne zwieńczenie kilkunastu godzin w aucie.

Petrovaradin

Petrovaradin

Petrovaradin

Petrovaradin

Nowy Sad

Nowy Sad

Kąpielowy Dunaj

Nowy Sad zwiedzaliśmy na raty. Drugiego dnia pobytu w tych okolicach, po południu, udaliśmy się nad Dunaj. Pere – opiekun Bike Parku Bukovac polecił nam jedną z plaż, która jest bezpłatna i nieco mniej zatłoczona od tej, która znajduje się w centrum miasta. W Petrovaradinie odbijamy na ulicę Reljkovića, gdzie przed mostem skręca gruntowa droga, która doprowadza nad brzeg rzeki. A tam prowizoryczne barki, piaszczysta plaża, drzewa dające cień, boisko do piłki plażowej i sporo osób. Jednak tłok nam nie przeszkadza, bo przede wszystkim chcieliśmy się nieco schłodzić w wodach Dunaju i dzięki temu nieco odpocząć od panującego upału. Woda w rzece była mocno orzeźwiająca, ale o to chodziło. I choć początkowo nie byłam przekonana do kąpieli w Dunaju, to szybko przestałam mieć wątpliwości. Chęć schłodzenia się była silniejsza.

Dunaj

Dunaj

Nowy Sad na rowerze

Po krótkim odpoczynku na plaży wypakowujemy z Kianki rowery i wyruszamy na zwiedzanie miasta z perspektywy dwóch kółek. Najpierw kierujemy się do twierdzy w Petrovaradinie, następnie przejeżdżamy przez most i zjeżdżamy do ścieżki rowerowej wiodącej wzdłuż Dunaju. Doprowadza nas ona do miejskiego kąpieliska, które jest płatne. Cieszymy się jednak, że zdecydowaliśmy się na mniej oficjalne kąpielisko, gdyż na tym blisko centrum panuje większy tłok i gra jakaś wyjątkowo upiorna muzyka. Mimo wszystko jesteśmy pod wrażeniem zorganizowania tego miejsca oraz ilości rowerów zaparkowanych przed głównym wejściem do niego.

Nowy Sad

Nowy Sad

Nowy Sad

Jedziemy dalej, aż ścieżka rowerowa doprowadza nas do ogrodzenia, przy którym się urywa. Musimy cofnąć się kilkaset metrów i nieco pokrętną drogą wyjechać na obrzeża miasta. Naszym celem jest jeden z dwóch cypli na Dunaju. Wjeżdżamy na większy z nich, na którym wzdłuż głównej drogi ciągną się domki letniskowe i ogródki działkowe. Po dotarciu na jego kraniec usiłujemy przedostać się na drugi, mniejszy cypel, ale brak mostku oraz głębokość wody zniechęcają nas do pokonywania z rowerami tego kilkudziesięciometrowego odcinka, w wodzie po pachy.

Wracamy więc tą samą drogą, którą przyjechaliśmy i kierujemy się w stronę centrum miasto. Jesteśmy zachwyceni, ponieważ Nowy Sad to mocno rowerowe miast. Wzdłuż praktycznie wszystkich, ważniejszych arterii ciągną się ścieżki rowerowe! Przejeżdżamy pełną drzew, urokliwą ul. Jevrejską, przy której stoi okazała synagoga. Później docieramy do ścisłego centrum, objeżdżamy Trg Slobode oraz kilka mniejszych uliczek w okolicy.

Nowy Sad

Nowy Sad

Lazin Salaš i powrót nad Dunaj

Już poprzedniego dnia rzuciła nam się w oczy restauracja Lazin Salaš, która wciśnięta jest między kamienice i tworzy uroczą oazę w środku miasta. Jest rustykalnie i bardzo przyjemnie. Pan kelner szybko pomaga nam bezpiecznie zaparkować rowery, tak by nie przeszkadzały gościom i obsłudze. Menu raczej dla mięsożerców, ale jest szopska i wegetariańskie risotto, więc ja jestem zadowolona. Marek zamawia mięsiwo i też nie narzeka. Przy okazji pierwszy raz spotykam się z szopską w wersji na ostro. Po prostu dodane są do niej papryczki, które naprawdę dodają tej prostej sałatce dozy pikanterii. Restauracja serwuje smaczne dania, ceny są przystępne (za dwa dania obiadowe, dwie sałatki i napoje zapłaciliśmy ok. 55 zł), a atmosfera miła. Także polecamy!

Lazin Salaš

Lazin Salaš

Lazin Salaš

Po obiedzie zaglądamy jeszcze do Dunavskiego Parku, a stamtąd wracamy do porzuconej po drugiej stronie Dunaju Kianki. Gdy tam docieramy, znów wskakujemy do rzeki. Upał się wzmaga, a na horyzoncie pojawiają się burzowe chmury.

Nowy Sad

Burza w Bukovacu

Po pobycie w Nowym Sadzie wracamy do Bike Parku Bukovac. Od zachodu nadciągają burzowe chmury, a nad grzbietem Fruškiej gory też zaczyna się błyskać. Wiecie, ta górka ma coś takiego, że tu praktycznie nie pada. Dookoła leje, wieje, błyska się, a ja tu sobie siedzę, patrzę na to wszytko i nawet pół kropli na mnie nie spadnie. – mniej więcej 20 min po tym, jak Pere wypowiedział te słowa, nad bike park nadciąga wichura. W panice zwijamy namiot, który podobnie jak poprzedniego dnia postawiliśmy na otwartej przestrzeni. Sam Pere jest zdziwiony, bo wychodzi na to, że tym razem burza bike parku nie ominie. Nawałnica zaczyna coraz mocniej szaleć – błyska się coraz więcej, a grzmoty słychać znacznie bliżej niż wcześniej. Pere i jego znajomi szybciej niż zwykle zjeżdżają do domów, my zaś rozbijamy namiot w krzakach, obok miejscówki z grillem i kanapą. W ciągu nocy kilkakrotnie przychodzi spora ulewa, a grzmi i błyska się przez dłuższy czas. Jednak po deszczu nie ma ani śladu, gdy wychodzimy rano z namiotu. Piaskowa góra wszystko w siebie wessała. Ostatniego dnia pobytu w tych okolicach postanowiliśmy zrealizować jeszcze dwie wycieczki – jedną rowerową i jedną samochodową. Ale o nich opowiemy w kolejnym wpisie.

Nowy Sad na filmowo

Jeśli wciąż macie niedosyt Nowego Sadu, to zapraszamy Was na krótki film z naszego pobytu w tym mieście. Dajcie znać, jak Wam się spodobał! 🙂

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.