Szukaj
Close this search box.

Bukareszt. Kurz i krew – Małgorzaty Rejmer spojrzenie na Rumunię

Bukareszt odwiedziliśmy w 2015 roku podczas naszej podróży poślubnej. Był to jeden z pierwszych punktów na naszej miesięcznej trasie, która ostatecznie doprowadziła nas do Kapadocji w Turcji. Rumuńska stolica to miasto na wskroś specyficzne i zadziwiające. Na każdym kroku coś tam człowieka zaskakuje. Bieda mieszająca się z bogactwem. Wieś z wielkomiejskim blichtrem. Okazałe budowle z rozpadającymi się ruinami. Dlatego lektura książki Bukareszt Kurz i krew autorstwa Małgorzaty Rejmer pozwoliła mi nieco lepiej zrozumieć to trudne do zrozumienia miasto.

Bukareszt Kurz i krew
Bukareszt – miasto Ceaușescu

Nicolae Ceaușescu  przedstawiać nie trzeba. Był rumuńskim prezydentem w latach 1967-1989. Wprowadził do Rumunii dyktatorskie rządy. Ludzie byli inwigilowani, trafiali do więzień, a Securitate miało pełne ręce roboty. Jednak zatruwanie życia zwykłych obywateli doszło w Bukareszcie do jeszcze większego absurdu. Ceaușescu chciał bowiem uczynić ze stolicy miasto monumentalne. Połączenie paryskiego stylu z północnokoreańskim uwielbieniem wielkości. Trochę pomogła mu w tym Matka Natura, sprowadzając w 1977 r. trzęsienie ziemi. Jego konsekwencją było zniszczenie wielu budynków w centrum Bukaresztu. Wtedy na scenę wkroczył pan dyktator. Ceaușescu, choć nie posiadający architektonicznego wykształcenia, postanowił zostać pierwszym architektem Rumunii. Dzięki niemu Bukareszt może się pochwalić drugim, największym na świecie budynkiem administracji publicznej. Dom Ludu, Pałac Parlamentu. Dodatkowo Ceaușescu zdecydował o przebudowie znacznej części miasta. Powstał imponujący Bulevardul Uniri (aleja) oraz inne, w dużej mierze sporych rozmiarów budynki. Podczas jednego ze swoich bukaresztańskich spacerów Małgorzacie Rejmer towarzyszy Tomasz Ogiński. Jedno jego spostrzeżenie na temat Bukaresztu, Ceaușescu  i jego żony dobrze tłumaczy to, co serwuje nam obecnie to miasto:

W Bukareszcie zobaczyć można, czym jest dyktatura w przestrzeni. (…) Co z tego, że pan i pani Ceaușescu  zostali zabici? Codziennie zjadamy to danie, które nam upichcili. (…) On to był zwykły kmiot. Ona: głupawa Lady Makbet. To zdumiewające, że w tej dwójce przerażających ludzi narodziła się myśl, że mogą projektować. I Ceaușescu naprawdę projektował, na wielu zdjęciach widać, jak wymachuje rękami nad modelem jakiegoś obiektu. „Zróbcie tak i tak” Był projekt i był bełkot, więc realizowano ten bełkot.

Bukareszt Kurz i krew, Małgorzata Rejmer, Wyd. Znak, s. 205 i 207

Bukareszt Kurz i krew i…parę słów o kobietach

Małgorzata Rejmer z dużą wnikliwością analizuje temat, o którym zbyt wiele się nie mówi. A mianowicie to, w jaki sposób traktowane były kobiety za rządów Ceaușescu. Według prezydenta Rumunii płeć piękna jest stworzona po to, aby rodziły jak najwięcej dzieci. Wymarzył sobie, że do 2000 roku w Rumunii będzie 25 mln obywateli. Aby osiągnąć ten cel, wprowadził zakaz aborcji, która to była wcześniej ogólnodostępna, a także zakaz jakiejkolwiek antykoncepcji. Ja wiem, że ten temat wzbudza same kontrowersje również teraz. Ale przyjrzyjmy się, do czego zaostrzenie tego prawa doprowadziło w Rumunii. I weźcie pod uwagę to, że nie mówimy o kraju bogatym. Tylko o państwie, które za rządów Ceaușescu nie miało się najlepiej. Ludzie żyli zwykle albo w nędzy, albo w skrajnej nędzy. Nie było wystarczającej ilości jedzenia. Ogrzewanie i prąd były reglamentowane. I w takich warunkach miały przychodzić na świat tysiące dzieci! W efekcie kwitło podziemie aborcyjne, kobiety często uciekały się do domowych sposobów usuwania ciąży, co dla wielu z nich skończyło się śmiercią. Za dokonanie aborcji groziło więzienie, zarówno dla kobiety, jak i lekarza/pielęgniarki, która jej dokonała. Wiele rodzin zostało rozbitych. Wiele urodzonych dzieci trafiało do sierocińców. Po latach, gdy dzieci z tych czasów, tzw. dekreciaki dorosły, okazało się, że nie ma dla nich pracy. W efekcie stworzyło się jakieś dramatyczne, błędne koło.

Bukareszt – miasto psów

Wystarczy krótki spacer po Bukareszcie, by zwrócić uwagę na ogromne ilości psów przechadzających się tamtejszymi ulicami. Jedne maszerują w pojedynkę, inne natomiast tworzą hordy, które potrafią przerazić nawet największego miłośnika tych czworonogów. W książce Bukareszt. Kurz i krew autorka również poświęca sporo miejsca tej tematyce. Sama ma na swoim koncie osaczenie przez niezbyt przyjazną, psią hordę, z której wybawił ją mieszkaniec jednego z bukaresztańskich domów.

Kiedyś zapytałam kolegę, którego ojciec został zadźgany na ulicy przez nieznanych sprawców, czego się boi najbardziej. Odpowiedział, że psów. Bo – słyszałam to wielokrotnie – Rumunii nie są agresywnym narodem; agresywni są Cyganie i bezpańskie kundle.

Bukareszt Kurz i krew, Małgorzata Rejmer, Wyd. Znak, s. 177

I choć część mieszkańców rumuńskiej stolicy do psów nastawiona jest sceptycznie lub źle, to są od tego pewne wyjątki. Bo psy mogą też strzec bezpieczeństwa.

Pani, która dogląda porządku w bloku tłumaczy:

– Pies na klatce być musi, nie po to, żeby się ogrzał, bo na co mu ciepło, tylko żeby strzegł mieszkańców. Pies dobrze wyczuwa, kto jest swój, a kto przyszedł kraść. Raz, głupia, przegoniłam psy i skaranie boskie, tego samego tygodnia dwa razy włamali się do mieszkań. Więc już wiem rzecz wiadomą, że pies to jest anioł stróż.

Słyszę to wielokrotnie: psy strzegą klatek schodowych. Na wsi pies musi pilnować obejścia i w mieście też musi. Psy się podkarmia, byle nie za dużo, żeby nie straciły czujności.

Bukareszt Kurz i krew, Małgorzata Rejmer, Wyd. Znak, s. 179

Bukareszt Kurz i krew po prostu warto przeczytać

Oczywiście Bukareszt Kurz i krew nie skupia się tylko na wymienionych przeze mnie w tekście kwestiach. Małgorzata Rejmer odbywa niezliczone ilości rozmów z najróżniejszymi ludźmi. Próbuje zrozumieć Bukareszt. Czy jej się to udało? Chyba nie. Bo Bukaresztu trochę nie da się zrozumieć. Jest w tym mieście coś, co człowieka zarówno przyciąga, jak i odpycha. Oczywiście byliśmy w Bukareszcie krótko i nie mamy tak wielu doświadczeń z nim związanych, jak autorka książki. Ale kiedy sobie o nim myślimy, to wiemy, że jeszcze tam wrócimy. Natomiast uważam, że jeśli interesujecie się tą częścią Europy, to Bukareszt Kurz i krew powinien być dla Was lekturą obowiązkową. Docenicie w niej zarówno warstwę historyczno-społeczną, jak i sam warsztat pisarski Małgorzaty Rejmer.

 

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.