Szukaj
Close this search box.

Sylwestrowo – noworoczne Beskidy. Część 8 – Równica oraz czeskie keszowanie

4.01.2014 Górska, beskidzka włóczęga

Z rana, Marek znów ambitnie postanowił udać się na Złoty Groń, by pojeździć na nartach w resztkach leżącego tam śniegu. Ja uznałam, że kolejny, błotnisty spacer po tamtej okolicy niezbyt mnie kusi. Zostaję zatem na kwaterze i po paru minutach siedzę praktycznie za oknem i fotografuję mglisto – świetlisty spektakl, rozgrywający się na okolicznych wzgórzach.

Widok z okna kwatery 

KoniakówWraca Marek, więc pakujemy się w Kiankę i jedziemy do Ustronia, a następnie wąską, krętą lecz asfaltową drogą na Równicę. Wjechanie w okolicę Równicy kosztuje jakieś 7zł, więc jeszcze bez tragedii. Kręci się tam sporo osób, bo pogoda choć może nie najpiękniejsza, mogła sprzyjać spacerom. My oczywiście mamy w tej okolicy parę, keszowych interesów.

Pierwszą skrytkę odnajdujemy pod szczytem Równicy. Mimo, że gps strasznie głupieje pod wysokimi drzewami i ciągle pokazuje, że choć stoimy w miejscu to się dość szybko przemieszczamy, to Markowi udaje się zauważyć jakieś wyjątkowo podejrzane miejsce. http://www.geocaching.com/geocache/GC2RHG4_rownica-peak Szybki wpis do logbooka i ruszamy w dalszą drogę, tym razem niebieskim szlakiem, wiodącym grzbietem pasma z Równicy na Orłową.

Widok z Równicy

widok z RównicySpacer jest wyjątkowo przyjemny. Zawsze lubię wędrówkę grzbietami, gdyż można pokonywać całkiem spore dystanse i się przy tym zbytnio nie namęczyć. Góry wokół nas wyglądają dość dziwnie. Ani to jesień, ani zima, ani przedwiośnie. Ot taki stan zawieszenia.

Kolejny kesz z łatwością znajdujemy na Beskidku, skąd widać Równicę, lecz warunki atmosferyczne nie sprzyjają zbytnio fotografowaniu.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFEV_beskid-slaski-beskidek

Z bardzo jednoznacznie wyglądającym pieńkiem

BeskidekDalej, bardzo błotnistą i stromą drogą wspinamy się na Orłową. W zeszłym roku przeciągnęłam tędy (tyle, że w drugą stronę) dwójkę moich znajomych. Generalnie myślałam, że mnie zabiją gołymi rękami, gdyż zrobiliśmy trasę z Brennej przez Salmopol, Trzy Wisły i Orłową na Palenicą. Dodam jeszcze, że było 30 stopni, a my mieliśmy za sobą tylko parę godzin snu (tego dnia o 4 rano wyjechaliśmy ze stolicy, by móc mieć na spokojnie cały dzień w górach). Zasadniczo ja czułam się wyśmienicie, bo jestem przyzwyczajona do tego typu eskapad, lecz moi znajomi, których niniejszym pozdrawiam, mieli chęć mordu wymalowaną na twarzach.

Na Orłowej cisza, spokój i te opustoszałe budynki. Któryś raz się zastanawiam, czemu takie fajne obiekty, położone w tak cudownym miejscu, stoją i nikomu/niczemu nie służą. Kiedyś działało się tu prywatne schronisko – Chata na Orłowej, jednak od pewnego czasu jest nieczynne.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa

Idziemy dalej, do ostatniego na dziś kesza w tym paśmie. Również znajdujemy go bez większego problemu, mimo iż kręci się tam kilku drwali i paru turystów. Szybki wpis do logbooka, gdyż robi się wyjątkowo chłodno i tą samą drogą wracamy na Rwónicę.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa

Kiedy docieramy do Kianki stwierdzamy, że warto by było odnaleźć jeszcze jedną skrytkę, która zlokalizowana była nieco poniżej Równicy. Nie przewidzieliśmy jedynie tego, że trzeba będzie zejść dość stromo w dół. Poszukiwania kesza idą nam topornie, ale ostatecznie po kilku próbach jego zlokalizowania, udaje nam się ta sztuka.

http://www.geocaching.com/geocache/GC2QN7J_lesny-kosciol-kamien-na-rownicy

Powrót na parking, był dla mnie wyjątkowo mozolny, gdyż jakoś nogi nie bardzo chciały współpracować i wdrapywać się pod górę.

Zjeżdżamy z Równicy do Ustronia, gdzie do kameralnej, niewielkiej karczmy, udajemy się na pyszny obiad. A po posiłku mały, keszowy spacer po Ustroniu. Mimo panującego, lekkiego mrozu, udaje nam się znaleźć to, co chcemy oraz spalić trochę poobiednich kalorii.

http://www.geocaching.com/geocache/GC35MHC_zrodlo-zelaziste

http://www.geocaching.com/geocache/GC36316_ustron-zawodzie

5.01.2014 Przedostatni dzień w Beskidach

Rano, postanawiamy wybrać się znów do Czech, by tam trochę pospacerować i poszukać kilku skrytek. Pogoda znów nie jest jakoś wybitnie rewelacyjna, ale trzeba korzystać z każdego dnia w górach.

Naszym pierwszym celem jest najbardziej wysunięty na wschód kraniec Czech. Drogą, wiodącą prosto z przejścia granicznego dojeżdżamy do miejsca, gdzie rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna, prowadząca do Nejvýchodnější bod ČR. Porzucamy Kiankę obok kosza na śmieci, który miał drewniane stopy (nie, nie miałam omamów) i idziemy ładnie uporządkowaną ścieżką. Towarzyszą nam oczywiście tablice informacyjne, w końcu to dydaktyczna ścieżka. Po dosłownie paru minutach, gdyż odległość nie jest zbyt duża, docieramy do najbardziej wysuniętego na wschód krańca Czech. Teren jest tam ładnie ogarnięty, są ławeczki, symboliczny kamień oraz drogowskaz wskazujący, jaka dystans dzieli nas od różnych, europejskich miast.

njabardziej na wschód wysunięty kraniec czechWygrzebujemy schowanego tam kesza i ruszamy w dalszą drogę.

http://www.geocaching.com/geocache/GC1DP3G_nejvychodnejsi-bod-cr-the-easternmost-point-of-cr

Wsiadamy do Kianki i podjeżdżamy kawałek dalej wąską, asfaltową drogą, którą przyjechaliśmy w ten rejon z przejścia granicznego. Kolejny kesz położony jest na niewielkim wzgórzu.

Czeski widoczek

Sousky Vrhhttp://www.geocaching.com/geocache/GC3A954_sousky-vrch

W okolicy tej wiedzie kilka szlaków rowerowych oraz pieszych. Oczywiście wszystko jest ładnie oznakowane, jak to u Czechów i Słowaków.

Porzucamy Sosuky Vrh i zjeżdżam do głównej drogi wiodącej do Jablunkova. Po drodze zgarniamy kesza zlokalizowanego przy pomniku przyrodu, czyli rozłożystym i okazałym drzewie.

Ot taki obrazek (nie, nie jestem jego autorką), który leżał sobie obok Hranicara

obrazekruda z keszem (jak widać, skrytki mogą mieć wszelaki rozmiary, formy, kształty i kolory)

ruda i keszhttp://www.geocaching.com/geocache/GC1GH8R_hranicar

Jedziemy dalej. W Jablunkovie udajemy się po następną skrytkę. W trakcie szukania jej, dość niefortunnie się wywalam i odechciewa mi się szukania czegokolwiek. Marek jednak ma w sobie motywację i to jemy udaje się znaleźć skrytkę oraz dostać się do niej. http://www.geocaching.com/geocache/GC1JWRK_mekka-vsech-gorolu

Marek, zdobywca kesza

Marek i keszNaszym kolejnym celem, na podróżniczej, czeskiej mapie są okolice Dolni Lomna i Horni Lomna. Tam pierwszy raz znajdujemy kesza, który rozbraja nas swoim wykonaniem. Idealnie wpasowywał się w miejsce, w którym został zrobiony. Dla zwykłego przechodnia był absolutnie niemożliwy do zlokalizowania.

http://www.geocaching.com/geocache/GC3EVYP_viadukt-dolni-lomna

Znajdujemy jeszcze parę keszy w tej okolicy. Zasadniczo, nie ma się co rozpisywać, gdyż z różnych powodów nie udało nam się tego dnia za wiele pochodzić po górach. Ja miałam jakąś górską, niemoc twórczą, co skutkowało małą motywacją do zbytniego przemieszczania się.

Jesień?

Horni LomnaHorni LomnaWidoczek

czechyhttp://www.geocaching.com/geocache/GC19PHT_h-lomna-kostel-povyseni-sv-krize

http://www.geocaching.com/geocache/GC1WM6P_jablunkovsky-prusmyk

http://www.geocaching.com/geocache/GC2NR5D_cestou-na-skalku

Zobacz również

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.