4.01.2014 Górska, beskidzka włóczęga
Z rana, Marek znów ambitnie postanowił udać się na Złoty Groń, by pojeździć na nartach w resztkach leżącego tam śniegu. Ja uznałam, że kolejny, błotnisty spacer po tamtej okolicy niezbyt mnie kusi. Zostaję zatem na kwaterze i po paru minutach siedzę praktycznie za oknem i fotografuję mglisto – świetlisty spektakl, rozgrywający się na okolicznych wzgórzach.
Widok z okna kwatery

Pierwszą skrytkę odnajdujemy pod szczytem Równicy. Mimo, że gps strasznie głupieje pod wysokimi drzewami i ciągle pokazuje, że choć stoimy w miejscu to się dość szybko przemieszczamy, to Markowi udaje się zauważyć jakieś wyjątkowo podejrzane miejsce. http://www.geocaching.com/geocache/GC2RHG4_rownica-peak Szybki wpis do logbooka i ruszamy w dalszą drogę, tym razem niebieskim szlakiem, wiodącym grzbietem pasma z Równicy na Orłową.
Widok z Równicy

Kolejny kesz z łatwością znajdujemy na Beskidku, skąd widać Równicę, lecz warunki atmosferyczne nie sprzyjają zbytnio fotografowaniu.
http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFEV_beskid-slaski-beskidek
Z bardzo jednoznacznie wyglądającym pieńkiem

Na Orłowej cisza, spokój i te opustoszałe budynki. Któryś raz się zastanawiam, czemu takie fajne obiekty, położone w tak cudownym miejscu, stoją i nikomu/niczemu nie służą. Kiedyś działało się tu prywatne schronisko – Chata na Orłowej, jednak od pewnego czasu jest nieczynne.
http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa
Idziemy dalej, do ostatniego na dziś kesza w tym paśmie. Również znajdujemy go bez większego problemu, mimo iż kręci się tam kilku drwali i paru turystów. Szybki wpis do logbooka, gdyż robi się wyjątkowo chłodno i tą samą drogą wracamy na Rwónicę.
http://www.geocaching.com/geocache/GC2RFF0_beskid-slaski-orlowa
Kiedy docieramy do Kianki stwierdzamy, że warto by było odnaleźć jeszcze jedną skrytkę, która zlokalizowana była nieco poniżej Równicy. Nie przewidzieliśmy jedynie tego, że trzeba będzie zejść dość stromo w dół. Poszukiwania kesza idą nam topornie, ale ostatecznie po kilku próbach jego zlokalizowania, udaje nam się ta sztuka.
http://www.geocaching.com/geocache/GC2QN7J_lesny-kosciol-kamien-na-rownicy
Powrót na parking, był dla mnie wyjątkowo mozolny, gdyż jakoś nogi nie bardzo chciały współpracować i wdrapywać się pod górę.
Zjeżdżamy z Równicy do Ustronia, gdzie do kameralnej, niewielkiej karczmy, udajemy się na pyszny obiad. A po posiłku mały, keszowy spacer po Ustroniu. Mimo panującego, lekkiego mrozu, udaje nam się znaleźć to, co chcemy oraz spalić trochę poobiednich kalorii.
http://www.geocaching.com/geocache/GC35MHC_zrodlo-zelaziste
http://www.geocaching.com/geocache/GC36316_ustron-zawodzie
5.01.2014 Przedostatni dzień w Beskidach
Rano, postanawiamy wybrać się znów do Czech, by tam trochę pospacerować i poszukać kilku skrytek. Pogoda znów nie jest jakoś wybitnie rewelacyjna, ale trzeba korzystać z każdego dnia w górach.
Naszym pierwszym celem jest najbardziej wysunięty na wschód kraniec Czech. Drogą, wiodącą prosto z przejścia granicznego dojeżdżamy do miejsca, gdzie rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna, prowadząca do Nejvýchodnější bod ČR. Porzucamy Kiankę obok kosza na śmieci, który miał drewniane stopy (nie, nie miałam omamów) i idziemy ładnie uporządkowaną ścieżką. Towarzyszą nam oczywiście tablice informacyjne, w końcu to dydaktyczna ścieżka. Po dosłownie paru minutach, gdyż odległość nie jest zbyt duża, docieramy do najbardziej wysuniętego na wschód krańca Czech. Teren jest tam ładnie ogarnięty, są ławeczki, symboliczny kamień oraz drogowskaz wskazujący, jaka dystans dzieli nas od różnych, europejskich miast.

http://www.geocaching.com/geocache/GC1DP3G_nejvychodnejsi-bod-cr-the-easternmost-point-of-cr
Wsiadamy do Kianki i podjeżdżamy kawałek dalej wąską, asfaltową drogą, którą przyjechaliśmy w ten rejon z przejścia granicznego. Kolejny kesz położony jest na niewielkim wzgórzu.
Czeski widoczek

W okolicy tej wiedzie kilka szlaków rowerowych oraz pieszych. Oczywiście wszystko jest ładnie oznakowane, jak to u Czechów i Słowaków.
Porzucamy Sosuky Vrh i zjeżdżam do głównej drogi wiodącej do Jablunkova. Po drodze zgarniamy kesza zlokalizowanego przy pomniku przyrodu, czyli rozłożystym i okazałym drzewie.
Ot taki obrazek (nie, nie jestem jego autorką), który leżał sobie obok Hranicara


Jedziemy dalej. W Jablunkovie udajemy się po następną skrytkę. W trakcie szukania jej, dość niefortunnie się wywalam i odechciewa mi się szukania czegokolwiek. Marek jednak ma w sobie motywację i to jemy udaje się znaleźć skrytkę oraz dostać się do niej. http://www.geocaching.com/geocache/GC1JWRK_mekka-vsech-gorolu
Marek, zdobywca kesza

http://www.geocaching.com/geocache/GC3EVYP_viadukt-dolni-lomna
Znajdujemy jeszcze parę keszy w tej okolicy. Zasadniczo, nie ma się co rozpisywać, gdyż z różnych powodów nie udało nam się tego dnia za wiele pochodzić po górach. Ja miałam jakąś górską, niemoc twórczą, co skutkowało małą motywacją do zbytniego przemieszczania się.
Jesień?

http://www.geocaching.com/geocache/GC1WM6P_jablunkovsky-prusmyk
http://www.geocaching.com/geocache/GC2NR5D_cestou-na-skalku





2 Responses
Czeski widoczek trochę przypomina świętokrzyski widoczek 🙂
Pozdrawiam.
W sumie masz sporo racji 🙂