Szukaj
Close this search box.

„Samotnie przez Bałkany” czyli o podróży Anny Jackowskiej

Tak, wiem…ostatnimi czasy blog zarasta kurzem, a pająki wiją tu pajęczyny. Postaram się ten stan rzeczy odrobinę zmienić w najbliższym czasie, ale po prostu dostałam pracę, która wiąże się z pisaniem i niestety trochę brakuje mi wolnych chwil na moje blogowanie. Jest też tak, że po powrocie do domu  nie mam ochoty gapić się w ekran komputera, gdyż moje oczy mówią mi „Kobieto, chcemy w końcu odpocząć!” Zatem wybaczcie mi ten blogowy przestój i obiecuję poprawę!

Dziś zapraszam Was do nowego działu na blogu, w którym będę opowiadać Wam o książkach poświęconych Bałkanom. Znajdzie się tu miejsce również dla przewodników, gdyż błędy w nich zawarte są czasem na tyle rażące, że należy o nich wspomnieć, by nie naciąć się w trakcie podróży. Jednak naszą wspólną, bałkańską i książkową podróż zaczniemy od relacji Anny Jackowskiej „Samotnie przez Bałkany”.
Zacznijmy od tego, że z autorką mamy sporo wspólnego. Obie jesteśmy po psychologii, nawet uczelnie skończyłyśmy te same, tyle że w innych latach, no i obie zakochałyśmy się w Bałkanach. Nasze pierwsze poważniejsze, bałkańskie wyprawy odbyły się w tym samym roku (2010) i mniej więcej w tym samym czasie (Anna wyruszyła na Bałkany w sierpniu i jej podróż trwała 73dni. Ja na Bałkanach byłam przez praktycznie cały wrzesień). Te zbiegi okoliczności są naprawdę zabawne i szczerze mówiąc pokazują, jaki świat jest jednak mały, a nawet obcych ludzi może łączyć tak wiele.

Za swoją bałkańską wyprawę, Anna otrzymała nagrodę National Geographic Traveller 2010. Sama autorka określa swój wyczyn jako „bałkański hardcore na motocyklu”. Nie dość, że na Bałkany wybrała się sama, to jeszcze na motocyklu, który czasem w swoich wspomnieniach traktuje jak ludzkiego towarzysza, nadając mu cechy człowieka. Z pewnością tak długi, samotny wojaż może być wyzwaniem, jednak nic co autorka spisała w swej książce, nie wywołało u mnie gigantycznego dreszczyku emocji, tak abym mogła powiedzieć, że to naprawdę było hardcorowe. Ot, po prostu stykała się z różnymi aspektami bałkańskiej rzeczywistości – od mniej lub bardziej przyjaznych ludzi, na dziurach w drodze kończąc. To są oczywiście subiektywne odczucia osoby, która nie jeździ na motocyklu, tylko przemieszcza się po Bałkanach samochodem lub pieszo z ciężkim plecakiem na grzbiecie. Zasadniczo, co kto lubi.

Podkreślę jednak, że dla mnie wartością książki są opisy ludzi, których na swej drodze spotykała Anna. Najczęściej były to osoby ciepłe, bezinteresowne, które obdarowywały autorkę jedzeniem, pomagały, gdy taka była potrzeba, czasami wprowadzały zamieszanie lub doprowadzały autorkę do mniejszej lub większej irytacji. Z pewnością wiele tych przyjaznych gestów wynikało z tego, że była samotną kobietą na motocyklu, ale z drugiej strony wiem, że bałkańskiej życzliwości można doświadczyć w rozmaitych sytuacjach i nie ważne czy ma się przy sobie GSa, czy kumpla, czy partnera i samochód 😉

Anna w ciągu tych 73 dni odwiedziła Rumunię oraz Mołdawię i Naddniestrze, Bułgarię, Macedonię, Albanię, Kosowo, Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę. Tak, jak się spodziewałam, najwięcej wrażeń autorka przywiozła z Albanii. Bardzo podobało mi się stwierdzenie, jakim zakończyła swoje albańskie wspomnienia, pod którym mogę podpisać się obiema rękami!

Albanię polubiłam od spojrzenia na pierwszego mercedesa. Takiego jeszcze przed umyciem. I wcale nie musiałam pić rakii, aby ją polubić. Za co polubiłam? Chyba za wszechobecny pierdolnik. Za to, że wieczorami to głównie panowie spacerują parami, za to, że obok mnie chłopak bawi się zapalniczką… I za to, że nie wiem, o co w tym całym zamieszaniu chodzi. Raz próbowałam zrozumieć i omal nie skończyło się to wypadkiem. Nie nadążam za nimi (…). Ale gdyby ktoś nagle zamieszał ten bałkański kocioł i pomieszał bałkańskie drogi, nie miałabym nic przeciwko temu, aby znów znaleźć się w Albanii (…).

 Anna Jackowska „Samotnie przez Bałkany”, str. 260-261, Wydawnictwo Pascal

Książki „Samotnie przez Bałkany” nie można potraktować jako przewodnika, lecz jako bardzo osobiste wspomnienie z pobytu w tym ciekawym zakątku Europy. Zresztą chyba takie powinny być relacje z podróży. Sama wiem po sobie, że nie można odciąć się od własnych przeżyć, przemyśleń, smutków i radości, gdy spisuje się relację z wyprawy. I według mnie to jest siła wojaży – każdy z nas patrzy na nie inaczej, każdy z nas przywozi inny bagaż doświadczeń mimo odwiedzania tych samych miejsc. Cieszę się, że Anna Jackowska napisała książkę o Bałkanach pokazując, że nawet samotna kobieta na motocyklu może czuć się tam bezpiecznie i wrócić stamtąd w jednym kawałku. Dobrze, że są osoby, które docierając do szerszej grupy odbiorców odczarowują Bałkany i udowadniają, że naprawdę warto jest tam pojechać!

Dalsze, motocyklowe poczynania autorki możecie śledzić za pośrednictwem jej facebooka: https://www.facebook.com/KobietaNaMotocyklu oraz przez stronę internetową: http://www.aniajackowska.pl/

Zobacz również

2 odpowiedzi

  1. Ha ha, ja też dopiero co zrobiłam kategorię „Podróż literacka”, w której chcę zamieszczać recenzje książek o podróżach, czy danych krajach 🙂 Like one mind, sister!
    A książkę Jackowskiej pożyczysz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.