Szukaj
Close this search box.

Psychodietetyk w podróży – przekąski, zakąski!

Tytuł pewnie niektórym osobom mógł skojarzyć się z pewnym warszawskim lokalem, który niegdyś znajdował się na przeciwko Bristolu, a obecnie został przeniesiony obok Rotundy. Jednak nie, nie będę opowiadać dziś o moim ulubionym swego czasu bistro w Warszawie. Dziś będzie o przekąszaniu i zakąszaniu.

W podróży, ale również i w codziennym życiu, lubimy sięgać po przeróżnego rodzaju przekąski. Powody, dla których wybieramy chrupki, paluszki czy ciasteczka, są bardzo różne. Nuda, zachcianka, głód, brak pomysłu co zrobić z rękami, itp. Generalnie lubimy sobie coś pakować do ust. Wiem, jak to zabrzmiało, ale wyłączcie na chwilę swoje różne, dziwne skojarzenia 😉

Druga strona przekąskowo – zakąskowego medalu jest taka, że bardzo często sięgamy po nie wtedy, gdy nasz umysł zajęty jest jakąś inna czynnością – oglądaniem filmu w kinie, czytaniem książki, graniem na komputerze. Wtedy, bezwiednie, bez udziału naszej świadomości, jemy to, co akurat mamy pod ręką. Pół biedy, gdy są to plasterki pokrojonego jabłka lub gruszki. Gorzej, gdy są to paskudnie kaloryczne chipsy nafaszerowane wszelkiego rodzaju polepszaczami smaku, tłuste i okropnie słone. Jednak, kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Ja niczym rzucać nie będę, bo samej zdarza mi się sięgać po to paskudztwo. Nie robię tego zbyt często, zazwyczaj z okazji jakiejś imprezy lub innego towarzyskiego spotkania, ale jednak mi się zdarza.

Tak już działają nasze organizmy, że przeżuwanie i połykanie pokarmu, sprawia im ogromną przyjemność. A jeśli spożywamy do tego coś, co kojarzy nam się wyjątkowo miło, wtedy wyłączają się nam wszelkie hamulce. Gdy do dodamy do tego jeszcze np. oglądanie filmu, wtedy… no cóż odruch sięgania staje się tak samo niezauważalny jak kolejny wdech i wydech.

W podróży, np. autokarem, pociągiem czy autobusem, nasze zasoby poznawcze są również zajęte tysiącem spraw: sprawdzaniem mapy, oglądaniem widoków, robieniem zdjęć, kłóceniem się z partnerem o drogę itd. itd. Kiedy dodatkowo jest się w długiej trasie, to niejako środek transportu w jakim podróżujemy, staje się naszą stołówką i zasadniczo to, co sami sobie zaserwujemy, będziemy wcinać bez zbytniego skupiania się na wartościach odżywczych tego, co jemy. Zatem dochodzimy do kwestii tego, jakie przekąski i zakąski są dla nas najlepsze, a jakie najgorsze.

Zacznę od wrogów naszego zdrowego odżywiania.

Na miejscu pierwszym naszej listy są oczywiście CHIPSY. Producenci zachęcają nas do ich zakupu różnego rodzaju sloganami: Naturalne, Dietetyczne, Bez Tłuszczu. Ja osobiście czekam na takie, które będą się same spalać w naszym organizmie. Ale chyba mogę na to jeszcze długo poczekać. Sukcesem jest, gdy chips zrobiony jest z ziemniaka. Niestety, część produktów tego typu, produkowanych jest z suszu ziemniaczanego, mąki ziemniaczanej oraz mączki roślin strączkowych. Te wszystkie urocze składniki miesza się z wodą oraz różnymi substancjami chemicznymi, które mają spotęgować smak. Z powstałej papy, tworzy się później różnokształtne chipsy, np. prażynki. Po takim opisie, ciężko życzyć komuś smacznego!

Na drugim miejscu, zbiorczo, znajdą się wszystkie słodycze. Któż nie lubi nadziewanych ciasteczek, żelek, pralinek czy innych pyszności? Ja ostatnimi czasy, z powodów żołądkowych, trzymam się od nich wszystkich z daleka, bo po prostu mi nie służą. Ale jednak, są one świetnym sposobem na poprawę humoru. Któż nie zna „cukrowego haju” po zjedzeniu czegoś super słodkiego? Tak, wiem… pewnie ktoś odpowiedział, że ci, którzy mają cukrzycę. Z góry jednak zakładam, że osoby te nie jedzą jednak tego typu produktów, więc do nich nie kieruję tej „odezwy”. Niestety prawda jest taka, że różnego rodzaju słodkości, są jednymi z silniej przetworzonych produktów na rynku, nafaszerowanych chemią i bardzo szkodliwymi (w nadmiarze) tłuszczami trans. Zasadniczo ciężko znaleźć w nich coś naturalnego. Polecam lekturę składu jakichkolwiek nadziewanych ciastek – można się zdziwić.

Na trzecim miejscu znajdą się inne słone przekąski, takie jak paluszki czy orzeszki. Skupię się jednak na tych drugich. Orzechy jako takie, są bardzo zdrowe, świetnie wpływają np. na nasz układ nerwowy (w końcu orzechy włoskie przypominają kształtem ludzki mózg, coś to musi oznaczać!), zawierają zdrowe kwasy omega – 3 (chronią nas przed miażdżycą), selen, magnez (wpływa na nasz lepszy nastrój, reguluje ciśnienie). Generalnie, cud, miód i orzeszki. Jest jednak z nimi jeden problem: są bardzo kaloryczne, więc aby naprawdę dobroczynnie wpływały na nasze zdrowie, powinno się ich jeść tylko kilka dziennie. Co więcej, zdrowe orzechy, to te nieprzetworzone. Niestety, bardzo często w naszych domach lądują orzechy słone, polane miodem, w czekoladzie lub chrupiących otoczkach. Nie dość, że zostały poddane obróbce chemicznej, to jeszcze producenci dorzucili do nich dodatkowe kalorie. Z czegoś, co jest dobroczynne, powstało coś, co będzie nam się pięknie odkładać tu i ówdzie.

Pytanie brzmi? Co w takim razie przekąszać i zakąszać?

1. Osobiście jestem fanką chipsów robionych własnoręcznie z różnych warzyw. Oczywiście można je zrobić z ziemniaka, marchewki, ale według mnie najlepsze są z buraka. Wystarczy mieć piekarnik lub suszarkę do grzybów. Warzywa należy pokroić w cienkie plasterki, skropić niewielką ilością oliwy i posypać jakąś ulubioną przyprawą, np. ostrą papryką, bazylią lub oregano. Można również natrzeć warzywa czosnkiem, by nadać im intensywniejszego smaku.

Chipsy możemy zrobić też z owoców. Najlepiej nadają się do tego celu jabłka, które po posypaniu cynamonem, smakują jak szarlotka. Jabłka możemy jeść praktycznie bezkarnie, bo jak na owoce mają wyjątkowo mało kalorii. Warto jednak pamiętać, że im kwaśniejsze jabłko, tym mniej kaloryczne, gdyż zawiera mniej cukru.

UWAGA: nie wszystkie owocowe chipsy są tak samo mało kaloryczne. Chipsy z banana, które są wyśmienite, mają ponad 500kcal w 100g, więc dorównują zwykłym, niezdrowym chipsom. Nie można ich zatem jeść do woli.

2. Czy ciasteczka mogą być zdrowe? Owszem, ale znów należy zrobić je samemu. Dla mnie hitem na wyjazdy ale również do użytku domowego, są ciasteczka owsiane z przeróżnymi dodatkami, które można dodawać według uznania: suszone owoce, kawałki gorzkiej czekolady (im bardziej procentowa, tym lepiej), orzechy. Do tego dosłodzić je można miodem lub stewią, która uznawana jest obecnie za najsłodszą z roślin. Nie będę podawać tu szczegółowego przepisu, można je spokojnie znaleźć w sieci, ale najlepiej jest zastosować kilka pomysłów w jednym przepisie i stworzyć własną kompozycję.

3. W sklepach możemy znaleźć zdrowe i smaczne słodycze, które choć nie mają najmniej kalorii, są lepszą alternatywą dla wybitnie przetworzonych ciastek i innych słodkości. Warto zatem sięgać po chałwę, sezamki, bakalie, batony zbożowe (ale bez posypek, polewek i innych dodatków mających z naturalnością jak najmniej wspólnego).

4. Dla fanów chrupania niezłą alternatywą jest cienkie pieczywo ryżowe lub kukurydziane. Jego zasadniczy minus, w szczególności podczas jazdy własnym samochodem jest to, że strasznie się sypie. Inna sprawa, że jadąc kiedyś autobusem z Zakopanego do Krakowa i wcinając sobie pieczywo ryżowe, wywołałam lekką panikę wśród pasażerów, którzy zapach mojego pożywienia pomylili z zapachem gazu. Ogólnie po jakiś 20minutach, gdy już wysłuchałam iluś teorii na temat tego, skąd ten gaz mógłby się ulatniać, napomknęłam tylko, że może moje pieczywo ma taki zapach. Autobusowi filozofowie natychmiast zamilkli 😉

Podsumowując ten krótki wywód – możemy przekąszać i zakąszać zdrowo, wymaga to od nas trochę inwencji i wysiłku. Czy warto? Myślę, że tak, bo im mniej chemii i pustych kalorii w naszym codziennym menu, tym lepiej dla nas.

Zobacz również

8 odpowiedzi

    1. chipsy lepiej zastapić kabanosami, bo po pierwsze są bardziej pożywne a po drugie mimo wszystko trochę zdrowsze, zwłaszcza jak wybierzesz te bez konserwantów, np. MAestro z biedronki. wiadomo że ich też za często nie można jeść, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi 🙂

      1. W moim przypadku kabanosy odpadają,bo jestem wege.Ale zapewne kabanosy,mające w składzie tylko same zdrowe rzeczy a nie tonę chemii itd.mogą być dobrą przekąską:)

  1. ciekawy tekst, mnie jednak domowe chipsy nie wychodzą (ale i te kupne nie ciągną wcale). Na wycieczkach (i tylko na nich) przekąszamy czekoladę, a w domu – od święta – robimy domowe ciasto, a na co dzień przekąszamy miód…

  2. ja tam polecam maestro 🙂 maja 7 smakow, sa suche, cienmkie i pakowane prozniowo. wiec sa idealna przekaska w podrozy 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.