Szukaj
Close this search box.

Wzdłuż Neretwy: Pocitelj, Mostar, Jablanica, Konjic

Po tym, jak upewniliśmy się, że prognozy pogody w Bośni i Hercegowinie się poprawiły, a śnieg nieco bardziej zszedł z gór, opuściliśmy słoneczną Chorwację i wyruszyliśmy do jej urokliwej sąsiadki. Naszym celem był Konjic, ale zanim do niego dotarliśmy, zdecydowaliśmy się na zwiedzanie kilku miejsc, położonych wzdłuż doliny rzeki Neretwy lub w jej bliskim sąsiedztwie. W ten sposób zawitaliśmy ponownie przy wodospadach Kravica, przespacerowaliśmy się po urokliwym Pocitelj (Počitelj), ugotowaliśmy się z gorąca w Mostarze, przyjrzeliśmy się mostu w Jablanicy, a na koniec wróciliśmy po 5 miesiącach przerwy do Konjic, a dokładniej nad Jezioro Boracko (Boračko Jezero), gdzie mieliśmy umówiony nocleg.

Gorące powitanie z Bośnią i Hercegowiną przy wodospadach Kravica

Po sprawnym przekroczeniu granicy w Metković, nasza pięcioosobowa ekipa, podzielona na dwa samochody, ruszyła na zwiedzanie południa Bośni i Hercegowiny. Ponieważ tylko my z Markiem byliśmy wcześniej przy wodospadach Kravica, postanowiliśmy na chwilę tam zajrzeć ze względu na pozostałą trójkę naszych współtowarzyszy. Nie tylko my wpadliśmy pomysły odwiedzenia wodospadów, gdyż ku tej dość popularnej atrakcji turystycznej ciągnęły liczne autokary, głównie z polskimi pielgrzymami przebywającymi w Medjugorie. Spory parking, który od czasów naszej ostatniej wizyty w 2012 roku chyba się powiększył, był mocno zastawiony, a tłumy ludzi kręcące się we wszystkich kierunkach, trochę nas przerażały. Ale pomijając aspekt dużej ilości turystów, wodospady ponownie zrobiły na nas spore wrażenie. Tym razem mogliśmy się im na spokojnie (mniej lub bardziej biorąc pod uwagę przepychające się osoby) przyjrzeć, gdyż w 2012 roku zastał nas tam deszcz, a z powodu wysokiego stanu wód, wodospady fundowały zimny prysznic, po którym człowiek w kilka minut był przemoczony. Teraz też było w nich sporo wody, ale nie na tyle, by fundować takie atrakcje. Reszcie ekipa Kravica przypadła do gustu, jednak panujący tam tłok i upał sprawiły, że dość szybko wyruszyliśmy w dalszą drogę.

Kravica

Kravica

Kravica

Pocitelj – małe jest piękne

Pocitelj (Počitelj) zachwyca zanim człowiek na dobre w nim zagości. Gdy jedziemy szosą wzdłuż Neretwy i powoli odsłania nam się widok na to przyklejone do górskiego zbocza miasteczko, od razu zostajemy oczarowani. Pocitelj ma bogatą historię, która swymi korzeniami sięga do czasów rzymskich. Jednak dość intrygującym faktem dotyczącym tego miasteczka jest to, że niegdyś ukrywali się w nim… piraci. W sumie nie można im się dziwić, bo Pocitelj jest wyjątkowo malowniczo położone, powyżej majestatycznie płynącej obok niego Neretwy. W trakcie wojny w latach 90. zostało dość mocno zniszczone, na szczęście szybko dokonano jego rekonstrukcji, dzięki czemu później znalazło się na liście UNESCO (ale nie pod jego ochroną; lista, na której znajduje się Pocitelj jest czymś w rodzaju listy rezerwowej). Ciekawostką odnośnie Pocitelj jest również to, że w miasteczku funkcjonuje najdłużej istniejąca w Europie Południowej artystyczna kolonia. Malarze z całego świata zjeżdżają się tu, by uwieczniać niesamowite, bośniackie krajobrazy. Myślę, że inspiracji im tu nie brakuje.

Pocitelj – zwiedzanie

Auta parkujemy przy głównej szosie, po przeciwnej stronie niż piekarnia. Jest tam spory placyk, gdzie spokojnie może stanąć kilkanaście samochodów. Dalej pieszo wyruszamy na zwiedzanie miasta, do którego wkraczamy wzdłuż drogi wjazdowej, z której korzystać mogą jego mieszkańcy. Oczywiście pierwsze kroki kierujemy w stronę jednego z dwóch, głównych punktów widokowych. Najpierw udajemy się do tureckiej twierdzy z XV wieku, która od północnej strony dominuje nad Pocitelj. Znajduje się na nieco wysuniętym w kierunku doliny wzgórzu. Zbudowana jest, jak zresztą większość obiektów w miasteczku, z szarego kamienia. Można wejść do jej środka i po wąskich, stromych, nieco śliskich schodach, wdrapać się na jej najwyższy poziom, skąd przez niewielkie otwory można spojrzeć na miasto i dolinę.

Sahat Kula

Sahat Kula

Pocitelj

Po wizycie w twierdzy idziemy ścieżką wiodącą górną częścią Pocitelj, mniej więcej wzdłuż okalających go murów. Docieramy do tej części murów obronnych, w obrębie których stworzono (współcześnie), coś na kształt niewielkie amfiteatru. Znaleźć tu można platformy, z których doskonale widać Pocitelj w pełnej okazałości, niemalże jak z lotu ptaka. Dron jednak idzie w ruch, gdyż fotogeniczność tego miejsca jest godna lepszego i pełniejszego uwiecznienia. Do aut schodzimy pełną kwiatów i kaktusów kamienną ścieżką, jakich wiele w całym Pocitelj.

Pocitelj

Pocitelj

Pocitelj

Pocitelj

Pocitelj

Pocitelj

Pocitelj""

Pocitelj

Pocitelj

A w Mostarze gorąco i tłoczno…

…czyli zasadniczo tak, jak zwykle. Z Pocitelj mamy tylko pół godziny jazdy do tego drugiego po Sarajewie, najbardziej popularnego miasta Bośni i Hercegowiny. Parkujemy jakieś 10 min drogi od Starego Mostu (Stari Most), przy ulicy częściowo zamkniętej dla ruchu, ze względu na trwający na niej remont. Starówka Mostaru oczywiście tętni turystycznym życiem, które kumuluje się w okolicach mostu. Wszyscy liczą, że uda się zobaczyć skoczka, który z impetem wpada w toń Neretwy. Jednak ja mam swoistą teorię, że gdy człowiek stoi i gapi się na most, to skoczek nie skacze. Ale gdy choćby na 5 sekund spojrzy się gdzie indziej, albo odejdzie tak, że mostu nie ma w polu widzenia, to skoczek ląduje w wodzie. Tylko dzięki ustawieniu timelapsa, mamy dowód na to, że odważni mężczyźni rzeczywiście decyduję się na spotkanie z zimnymi wodami Neretwy.

Stari Most

Stari Most

Stari Most

Stari Most

Jednym z ważniejszych elementów pobytu w Mostarze, była wizyta na dworcu autobusowym, gdzie Marek (z bloga Pełną Parą) musiał sprawdzić, czy następnego dnia ma jakiekolwiek połączenia do Podgoricy, z której dwa dni później miał lecieć do Berlina, a stamtąd jechać do Polski. Okazało się, że oczywiście autobusy są – o 7:00 i 16:00, ale gdy Marek chciał kupić bilet, to pani kasjerka zamknęła mu przed nosem okienko. Panujący w Mostarze upał nieco nas rozleniwia i choć mieliśmy w planach zdobyć jedno ze wzgórz okalających miasto, to decydujemy się jechać w stronę Konjic.

Mostar

Mostar

Mostar

Mostar

Krótki przystanek w Jablanicy, przejazd przez Konjic i nocleg nad Jeziorem Boracko

Jadąc z Mostaru w stronę Konjic nie mogliśmy się nie zatrzymać w Jablanicy. Znajduje się tam rekonstrukcja zbombardowanego mostu, którego fragment zwisają wzdłuż wysokich brzegów Neretwy, a część zanurzona jest w jej wodach. Jablanica generalnie jest szalenie fotogeniczna, dzięki otaczającym ją górom Prenji, na szczytach których wciąż leżało w maju sporo śniegu. W mieście robimy też szybkie zakupy, po których kierujemy się do Konjic.

Jablanica

W naszym ostatnio ulubionym mieście nie zatrzymujemy się jednak zbyt długo, bo naszym głównym celem jest Jezioro Boracko, nad którym to mamy nocować przez najbliższe dwa dni. Agencja turystyczna Visit Konjic zorganizowała nam tam możliwość rozbicia obozowiska przy jednej z restauracji. Generalnie z jakiegoś powody wydawało nam się, że jezioro jest położone w miarę blisko Konjic. Jednak żeby tam dojechać z miasta, trzeba poświęcić jakieś 30-40 min, w trakcie których trzeba pokonać stromy podjazd i stromy zjazd licznymi serpentynami. W trakcie przejazdu przez Borci, jesteśmy świadkami, jak policja prowadzi do radiowozu jakiegoś jegomościa zakutego w kajdanki. Cóż uczynił, że stróże prawa się nim zainteresowali? Nie wiadomo. Gdy dojeżdżamy w okolice Jeziora Boracko, zapada zmierzch. Oczywiście w żaden sposób nie możemy znaleźć restauracji, przy której mieliśmy rozbić obóz. Na szczęście przy innym lokalu spotykamy kelnera, który dzwoni do swojego kolegi z „naszej” restauracji i prosi go, aby wyszedł po nas do głównej szosy. Dzięki temu trafiamy w okolice Restauracji AS (funkcjonuje też pod nazwą Mala Plaża), przy której znajduje się też coś na kształt campingu (ale bez jakiejś oszałamiającej infrastruktury). Wieczór spędzamy przy wyjątkowo dobrej rakii, jaką serwują nam pracownicy restauracji. Stanowiło to dealne zwieńczenie intensywnego dnia.

rakija

rakija

Kravica, Pocitelj, Mostar i Jezioro Boracko na filmowo

Dla fanów ruchomych obrazków mamy też filmowe spojrzenie na odwiedzone we wpisie miejsca, w tym oczywiście cudowne ujęcia z drona!

Zobacz również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.