Szukaj
Close this search box.

Nasz bałkański ślub i wesele

Gdyby ktoś jeszcze 6-7 lat temu powiedział mi, że wezmę ślub, że będę tym faktem zachwycona i dodatkowo to opiszę na moim własnym blogu, to wybuchnęłabym gromkim śmiechem. Jednak człowiek się zmienia, spotyka drugiego człowieka, z którym chce spędzić życie i nagle wizja ślubu staje się czymś, czego naprawdę chce. Tak też było w moim przypadku, choć nie miałam pojęcia, na co tak naprawdę się piszemy.

Organizacja ślubu to spore wyzwanie, które nie dość, że jest mocno stresujące, to jeszcze wymaga skupienia się na milionie detali. Od początku jednak wiedzieliśmy jedno – nasz ślub i wesele mają być bez zadęcia, na luzie, tak aby wszyscy dobrze się czuli i świetnie bawili. Przygotowania zaczęliśmy ponad rok przed planowaną datą, czyli 20 czerwca 2015. Najpierw zdecydowaliśmy się na fotografów, później dopiero wybraliśmy kościół oraz salę (oba miejsca w promieniu 2.5km od naszego domu), a na końcu udało nam się zdecydować na Dj’a. Dość szybko okazało się, że warto mieć znajomości również w ślubnej branży, gdyż ten etap przygotowań poszedł nam wyjątkowo sprawnie.

Później dopiero zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, jak wpleść Bałkany i nasze podróże w całość tego przedsięwzięcia. O tym, jak nam się udało to osiągnąć opowiem w odrębnym wpisie, dziś skupię się na samym ślubie. Oczywiście się stresowaliśmy – każde z nas czym innym. Ja – tym, czy wszystko się uda, czy wszyscy będą zadowoleni itd. Marek – przysięgą w kościele i pierwszym tańcem. Dodatkowo atmosferę podgrzewał fakt budowanej na naszej ulicy kanalizacji i wizja wielkiej dziury oraz koparki przed naszą bramą. Czy nasz stres był w jakikolwiek sposób uzasadniony? Oczywiście, że nie, bo wszystko wyszło perfekcyjnie. Nawet dziura i koparka zniknęły dzięki temu, że jak to w Polsce bywa „czegoś nie dowieźli” i musieli wszystko zakopać i pójść pracować gdzie indziej.

Generalnie chciałabym, abyście NIE wierzyli w to, co piszą lub mówią, że na własnym weselu nie można się wybawić czy napić, bo przecież wesele jest dla gości, a nie dla pary młodej. Cóż za bzdura! My bawiliśmy się wyśmienicie do białego rana, prawie nie schodziliśmy z parkietu, a nasza „weselna wódka” stała smętnie zakręcona przez całą imprezę (bo normalnie piliśmy toasty z gośćmi, choć w nieco wolniejszym tempie. Jedyne, na co nie mieliśmy czasu – to jedzenie). Czy był to najwspanialszy dzień w naszym życiu? Oczywiście, że tak! Byliśmy otoczeni bliskimi nam ludźmi, którzy naprawdę chcieli spędzić z nami zarówno weselną sobotę, jak i poprawinową niedzielę. Jedyne, czego naprawdę żałuję, to czasu, który pędzi jak szalony i ledwo zdążyłam się zorientować, a już prawie trzy tygodnie minęły od naszego ślubu. Nie zdążyłam się tak naprawdę nacieszyć tym wszystkim, co się wtedy działo. W każdym razie – jeśli ślub dopiero przed Wami, to rozkoszujcie się każdą chwilą, czerpcie z tego doświadczenia garściami i po prostu bądźcie szczęśliwi. No i nie stresujcie się za dużo – wszystko i tak będzie super. A ja ciągle powtarzam, że nasze wesele było najlepszym na jakim kiedykolwiek byłam.

Na jakieś dwie godziny przed ślubem – ja i Mózgu

OlaiMarek_slubne-9

Ślubny bukiet i nasze obrączki

OlaiMarek_slubne-8

Wszyscy gotowi, no prawie wszyscy…

OlaiMarek_slub-15

Suknię czas przywdziać

OlaiMarek_slubne-24

Jednak to Marek był ubierany przez wszystkich, nawet przez Grześka – naszego fotografa

OlaiMarek_slubne-29

„Trza być w butach na weselu” – dodajmy, że w czystych butach!

OlaiMarek_slubne-45

Trzy, czteryyy i idziemy. Ruda z Rudym Tatą.

OlaiMarek_slubne-62

Kościół i kopułka, która podgrzewała atmosferę

OlaiMarek_slubne-72

Pan i Pani Chabros

OlaiMarek_slubne-124

Choć nie pojechaliśmy Kianką do ślubu (czym wszystkich chyba zawiedliśmy), to nasze auto było cały czas obecne na naszym weselu 😉

OlaiMarek_slubne-229

Nasz pierwszy taniec

Piękni, młodzi (no bez szału) i szczęśliwi

OlaiMarek_slubne-198

Działo się!

OlaiMarek_slubne-218

Nie da się ukryć – ja naprawdę lubię tańczyć

OlaiMarek_slubne-284

Kot ze Shreka mógłby się ode mnie uczyć, jak robić minę „Kota ze Shreka”

OlaiMarek_slubne-328

Z najlepszą ekipą ever

OlaiMarek_slubne-290Zapraszamy Was również na podziękowania, które przygotowaliśmy dla naszych gości weselnych.

Za cudowne zdjęcia (nawet za te z głupimi minami), dziękujemy naszym fotografom, czyli Nastii i Grzegorzowi czyli Bitasmietana.com. A jeśli nie widzieliście jeszcze naszej sesji narzeczeńskiej, to koniecznie zajrzyjcie tu -> klik.

Zapisz

Zobacz również

19 odpowiedzi

  1. Gratuluję raz jeszcze! Piękne zdjęcia, widać, że wszyscy doskonale się bawili – a chyba między innymi o to chodzi w weselu! 🙂 Kianka na karteczkach z nazwiskami gości – rewelacja! Aż zachciało mi się iść na jakiś ślub i wesele – dobrze, że niedługo Przyjaciółka wychodzi za mąż.

    1. Dziękujemy Kinga 🙂
      Zdjęcia są the best, ale to wszystko zasługa naszych fotografów, którzy mają oko i refleks.
      Kianka pojawiała się w sumie w jeszcze paru miejscach, ale o tym opowiem w osobnym wpisie.
      A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Tobie, a przede wszystkim Przyjaciółce cudownego ślubu i wesela!

    1. Oj bawiliśmy się wyśmienicie 🙂
      A o sukni się dowiedziałam na weselu, że jest w greckim stylu. Cóż, chyba podświadomość zadziałała, bo gdy ją wybierałam w ogóle nie patrzyłam na nią z tej perspektywy 😀

    1. No niestety ślub na Bałkanach nie był możliwy, ale Bałkany były z nami i nasi goście również odczuli ich obecność 🙂
      Za to w podróż poślubną wybieramy się na Bałkany 😉 (cóż za niespodzianka 😛 )

  2. Piękna kieca. Powiem Ci, że miałam chrapkę na podobną trzy lata temu, ale ostatecznie była inna. 😉 Co do wesela, to ja też zawsze była zagorzałą przeciwniczką zamążpójścia. No ale pojawił się ON. 🙂 Muszę również przyznać, że to była najlepsza impreza w moim życiu. Wybawiliśmy się dziko, pojedliśmy (nie byłam statystyczną panną młodą, która całe wesele siedzi głodna) aż żal było kończyć.
    A tymczasem raz jeszcze życzę Wam życiowego i podróżniczego spełnienia na nowej, wspólnej drodze. :*

    1. Kieckę wybrałam dość szybko, ale później w bólach była do mnie dopasowywana, bo miałam chyba milion przymiarek i wciąż coś było nie tak (według pan w sklepie przytyłam prawie 7kg, co było dość dziwne, bo waga mi się nie zmieniła i we wszystkie moje ciuchy się mieściłam). Z tego też powodu uważałam, że w kiecce będę wyglądać źle. Na szczęście moja czarna wizja się nie sprawdziła.
      Na weselu owszem popiliśmy, ale na jedzenie nie mieliśmy zbytnio czasu, bo ciągle byliśmy na parkiecie lub siedzieliśmy gdzieś z gośćmi. Na poprawinach udało mi się przynajmniej kilka potraw spróbować.
      Dziękujemy Wam serdecznie, mamy nadzieję, że ta dalsza podróż przez życie będzie naprawdę super 🙂

  3. Przepiękne zdjęcia, cudowny 1 taniec i piosenka 🙂 kto to śpiewa?? Pozdrawiam i życzę szczęścia na nowej drodze życia i dalszych sukcesów :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.