Szukaj
Close this search box.

Lukomir i Umoljani, czyli na górskim krańcu świata

Kiedy w grudniu 2015 roku zawitaliśmy w rejonie Bjelasnicy i w Lukomirze, zakochaliśmy się po uszy w tych terenach. Zapragnęliśmy powrócić tu latem i przy okazji zobaczyć też znajdujące się po sąsiedzku Umoljani oraz Studeni Potok. Udało nam się zrealizować ten plan ostatniego dnia lipca 2016.

Nocleg przy cmentarzu

Z Tuzli udaliśmy się w stronę Sarajewa drogą M18. Oczywiście obiecywaliśmy sobie, że w stolicy Bośni i Hercegowiny spędzimy jeszcze chwilę czasu, odwiedzimy Abida i spotkamy się ze znajomymi, którzy również w tym czasie tam byli. Niestety, ponieważ zbyt długo siedzieliśmy na basenach Panonika, do Sarajewa dotarliśmy koło 21.30. Tętniące życie miasto wręcz krzyczało, by się w nim zatrzymać, ale byliśmy nieugięci. Napięty grafik pchał nas do przodu. A pchał nas w okolice cmentarza Kaursko, który pokazał nam Abid w grudniu. A dlaczego tam? Bo okolice cmentarzyska wydały nam się idealne na dziki nocleg – rozległe polany, z dala od głównej szosy i cywilizacji. Problemem okazało się trafienie do niego. W środku nocy, w egipskich ciemnościach, trudno było znaleźć właściwą, szutrową drogę prowadzącą do cmentarzyska. Ostatecznie, jednak trafiamy tam za pierwszym razem. Dość szybko znajdujemy odpowiednie, płaskie miejsce na rozbicie namiotu, w którym szybko zapadamy w sen.

Magia wschodu słońca

Fotograficzna, złota godzina – wschód i zachód słońca, to czas magiczny i raczej nikogo nie trzeba do tego przekonywać. Śpiąc pod namiotem człowiek i tak budzi się z pierwszymi promieniami, które rozświetlają niebo. Nie zawsze jednak człowiek jest na tyle zmotywowany, by opuścić ciepły śpiwór i wyjść na zewnątrz, uwiecznić piękno poranka. Jednak śpiąc przy Kaursko motywacja pojawiła się u nas bardzo szybko, bo brązowe i czarne (spalone) łąki, jakie widzieliśmy tu w grudniu, teraz były soczyście zielone, a piękna dodawała im rosa, która skrzyła się w promieniach na złoty kolor. Oboje z zapartym tchem obserwowaliśmy ten spektakl, jaki zgotowała natura. Aparaty poszły w ruch, a nieco później również dron. Magiczne było też to, że mogliśmy to wszystko obserwować w absolutnej samotności.

Kaursko

Kaursko

Kaursko

Kaursko

Do Lukomiru!

Zanim opuściliśmy okolice Kaursko, zjedliśmy jeszcze śniadanie mistrzów, czyli buły z kajmakiem, który stanowi ważny element naszej bałkańskiej diety. Najedzeni, wyruszyliśmy do Lukomiru. Najpierw podjechaliśmy pod Bjelasnicę, gdzie poniżej hoteli trwał remont drogi i budowane było rondo. Na nim pomknęliśmy na wprost asfaltem w stronę Šabići. Od głównej szosy odbiliśmy na Brdę, za którą kończy się nawierzchnia, a zaczyna szuter. Dalej czekała nas jazda wśród łąk i niewielkich, obsypanych głazami grzbietów. Minęliśmy po drodze liczne stada owiec oraz krów, pilnowanych przez pasterzy, którzy witają nas skinieniem głowy lub po prostu nam machają. Mijamy także kilka grup rowerzystów, którzy jadą w tym samym kierunku, co my. Sama droga do Lukomiru jest przejezdna praktycznie dla każdego auta, które ma nieco wyższe zawieszenie. Przez większość czas nawierzchnia jest żwirowa, a na podjazdach od czasu do czasu wystają kamienie, wypłukane przez wodę.

droga do Lukomir

Mniej więcej po godzinie 10 docieramy do Lukomiru. Parkujemy w centrum, nieopodal czynnej tu niewielkiej knajpki, w której śniadanie je motocyklowa ekipa ze Słowenii. Idziemy na punkt widokowy znajdujący się na skraju kanionu rzeki Rakitnicy. Po drodze do niego mijamy dwóch mężczyzn budujących dom. Od środa z pustaków, od zewnątrz z kamienia, tak by budynek nie zaburzył jednolitej zabudowy wioski.

Lukomir

Lukomir

Punkt widokowy jak zwykle nas nie zawiódł. Góry, Lukomir i kanion wyglądały niesamowicie. Latem ten dość surowy jednak krajobraz nabiera miękkości za sprawą zieleni traw, kop siana pochylonych na górskich zboczach oraz stad zwierząt przemykających po stokach.

Lukomir

Lukomir

Postanawiamy spojrzeć na Lukomir z nieco innej perspektywy i wspinamy się w stronę szczytu znajdującego się w kierunku na Umoljani. Choć nie docieramy na jego wierzchołek, a zatrzymujemy się nieco niżej, możemy przyglądać się, jak do najwyżej położonej w Bośni i Hercegowinie wioski suną spore grupy rowerzystów. Strasznie im zazdrościmy, gdyż planowaliśmy powrócić tu na dwóch kółkach. Nie tym razem, ale kto powiedział, że jeszcze kiedyś tu nie zawitamy?

16.07.31_10.26.39_Balkanywakacje015

16.07.31_11.08.42_Balkanywakacje016

Lukomir

Schodzimy do auta i powoli żegnamy się z Lukomirem. Nie mamy na to najmniejszej ochoty, gdyż chętnie zostalibyśmy tu na dłużej, ale czeka nas jeszcze wizyta w Umoljani i droga do Czarnogóry. A zegar tyka.

Kianka

Umoljani i Studeni Potok

Z Lukomiru jedziemy z powrotem tą samą drogą, lecz przed Brdą skręcamy w stronę Umoljani, szutrową drogą, oznaczoną strzałkami. Sądziliśmy (dość naiwnie), że jest w podobnym stanie jak ta, wiodąca do Lukomiru. Przez chwilę nawet taka była, ale gdy zaczęła schodzić ostro w dół, doszliśmy do wniosku, że chyba powinniśmy byli pojechać inaczej. Na wycofanie się było jednak za późno, bo nijak nie mieliśmy możliwości by zawrócić, a jechanie na wstecznym nie wchodziło w grę. Ostatecznie ja wysiadam i zaczynam sprzątać drogę z większych głazów. Niestety nie za wiele mogę poradzić na sporych rozmiarów rowy, które utworzyła spływająca woda. W pewnym momencie robi mi się słabo, gdy zsuwająca się Kianka ma nagle oba tylne koła w górze. Na szczęście Marek zachował zimną krew i bezpiecznie dojechał do asfaltu. Nie wiem, kiedy ktoś przejeżdżał tędy ostatni raz, ale sądzę, że korzystał z bardziej terenowego auta. Jacyś motocykliści, których mijamy przy pierwszych domach patrzą na nas z niedowierzaniem i wskazują między sobą, że zjechaliśmy tą stromą i mało komfortową drogą. Bo raczej większość turystów dojeżdża do Umoljani po prostu asfaltową szosą od  Šabići.

droga do Umoljani

Umoljani

Podjeżdżamy na niewielką łąkę poniżej restauracji Koliba, skąd zaczyna się szlak do Studeni Potok oraz Lukomiru. Szeroką drogą najpierw pniemy się do przełęczy, na której znajduje się niewielka osada pasterska. Następnie szlak do potoku schodzi do rozległej doliny, wypełnionej pachnącymi ziołami. Jesteśmy troszkę skonfundowani, bo nigdzie nie widać rzeki. Przez chwilę nawet zastanawiamy się, czy po prostu nie wyschła. W końcu, w gęstej trawie odnajdujemy jej koryto, w którym leniwie płynie woda. Ale zależało nam na tym, żeby zobaczyć fantazyjny wzór jaki Studeni Potok rysuje w dolinie. Udało nam się to dzięki dronowi. Bo dopiero z góry, z odpowiedniego dystansu dostrzec można, że potok wije się niczym ogromny wąż. Ci, którzy nie dysponują dronem, mogą po prostu wspiąć się na zbocze, które znajduje się od strony Umoljani. Wzdłuż niego wracamy do miejscowości, przedzierając się przez dość wysoką trawę.

Umoljani

Studeni Potok

Studeni Potok

Studeni Potok

Studeni Potok

Studeni Potok

Na obiad udajemy się do restauracji Koliba, która cieszy się sporą popularnością, gdyż siedzi tu sporo gości. Zamawiamy dużą sirnicę (20 KM), duże piwo dla mnie (2.5 KM) oraz coś zimnego do picia dla kierowcy (2.5 KM). Na danie główne musimy dość długo czekać, gdyż robione jest praktycznie na naszych oczach i musi się odpowiednio długo piec. W międzyczasie okazuje się, że nasz kelner, uległ wypadkowi. Przewrócił się, uderzając głową w kant stołu lub krzesła. Widzimy go, gdy z zakrwawioną głową prowadzony jest do wnętrza restauracji. Na szczęście na miejscu znajdują się osoby, które udzielają mu pierwszej pomocy. Problemem okazuje się jednak fakt, że nikt nie wie, jaki jest numer telefonu do ratowników górskich, którzy mieliby szansę szybciej dotrzeć do Umoljani niż karetka pogotowia z Sarajewa. Ogólnie robi się jedno wielkie zamieszanie, a atmosfera staje się dość ciężka. Jednak pomijając ten drobny szczegół, to sirnica była wybitna, lekka, nie tłusta i odpowiednio sycąca. Jeśli będziecie w tych okolicach, to koniecznie tam zajrzyjcie.

sirnica

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Naszą wycieczkę do Lukomiru i Umoljani najlepiej podsumowuje poniższy film. Dzięki niemu spojrzycie na te okolice również z góry. Zapraszamy!

Zapisz

Zobacz również

2 odpowiedzi

  1. Lo Boże. Dopiero w 3im akapcie napisane w jakim to kraju jest i…znalazłam ta informacje dopiero przy dwukrotnym czytaniu. zmilujcie się dla biednych czytelników :). Najważniejsze na początek :)!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.