Szukaj
Close this search box.

Krótki podręcznik przekraczania granic

Temat granic powraca ostatnio w mediach, rozmowach prywatnych niczym bumerang. Kontekst jest jeden – uchodźcy. Można jednak odnieść wrażenie, że Europa nieco zapomniała, że temat emigracji nie jest niczym nowym i że w różnych okresach historycznych ludzie opuszczali swoje rodzinne kraje i wyruszali za poszukiwaniem lepszego życia gdzie indziej. W trakcie takiej wędrówki przekraczali nie tylko granice fizyczne, pomiędzy kolejnymi państwami, ale przede wszystkim opuszczali granice strefy komfortu. Żegnali się z tym, co znali, idąc często w nieznane, gdzie zazwyczaj nie byli witani z otwartymi ramionami.

Gazmend Kapllani jest Albańczykiem. Przyszło mu żyć w trakcie dyktatury Envera Hoxhy, który doprowadził do całkowitego odcięcia Albanii od reszty świata.

Samo zbliżenie się do granicy kraju o ustroju totalitarnym – a takim krajem była Albania do roku 1991 – nie mówiąc już o przejściu przez nią, oznaczało albo cud, albo grzech śmiertelny. Nieliczni, którym na to pozwalano, byli szczęściarzami.

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s.7

Gazmend KapllaniŻycie pod dyktaturą nie było usłane różami. Jednym z elementów codziennej egzystencji, było odcięcie obywateli od przekazów płynących z innych miejsc na świecie. Oczywiście próbowali to obejść, tworząc anteny pozwalające na odbiór programów telewizyjnych czy radiowych, np. z  Włoch czy Grecji. Usilnie starano im się wmówić, że są narodem wybranym, że żyją w raju i z tego właśnie powodu powinni być szczęśliwi.

Szczęście w ustroju totalitarnym to nie kwestia wyboru czy uśmiechu losu – to obowiązek. Kto się publicznie przyzna, że jest nieszczęśliwy, staje się podejrzany.

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s.22

Dla Kapllaniego granice mają wielorakie znaczenie i kojarzą się z bardzo różnymi wydarzeniami. W trakcie dzieciństwa, granica kojarzyła mu się ze śmiercią Artura – jego sąsiada. Mężczyzna ten postanowił uciec z Albanii. Wybrał 31 grudnia, sądząc, że żołnierze na granicach będą mniej czujni, zajmując się świętowaniem nadejścia nowego roku. Niestety mocno przeliczył się w swych kalkulacjach i został zastrzelony w trakcie próby przekroczenia granicy.

Śmierć Artura wstrząsnęła mną do głębi. A jednocześnie pobudziła moją wyobraźnię. W moim umyśle granica zaczęła przybierać wymiar metafizyczny. Widywałem ją w snach, a na jawie z zapartym tchem słuchałem krążących o niej opowieści: o ujętych i zabitych, o próbach ucieczki – najczęściej chybionych i nielicznych udanych.

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s.27

Kiedy upadła dyktatura Envera Hoxhy ogromne rzesze Albańczyków postanowiły opuścić biedny i wyniszczony kraj, by odnaleźć lepsze życie w państwach kapitalistycznych. Najbliższym celem ich emigracji była Grecja.

Przekroczyłem granicę obcego kraju, Grecji, piętnastego stycznie 1991 roku. Pierwszy raz w życiu widziałem granicę obcego kraju. Pierwszy raz w życiu widziałem granicę mojej ojczyzny: kres przestrzeni, w której trwaliśmy wyrzuceni poza bieg czasu, poza resztę świata.

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s.40

Niestety za granicą nie czekała ziemia obiecana, nikt ich nie witał. Szybko okazało się, że nie są mile widziani w kraju, który miał stać się dla nich nowym domem. Wielu z nich było wielokrotnie deportowanych do Albanii, lecz za każdym razem wracali wierząc, że w końcu uda im się znaleźć pracę i lepsze życie. Niestety Albańczycy w Grecji traktowani byli jako ludzie gorszej kategorii – to oni uważani byli za złodziei, złoczyńców, naród głupi i zacofany. Co z tego, że część z nich znało grecki, skoro miejscowi wyśmiewali ich akcent lub drobne błędy językowe.

Z upływem dni, tygodni, miesięcy i lat przekonujesz się, że sam język nie wystarczy. Tubylcy nie przepuszczą żadnej okazji, żeby przypomnieć ci, że jesteś obcy. W telewizji. W urzędach, gdzie wydają pozwolenie na pobyt. Kiedy chcesz wynająć mieszkanie, czytasz albo słyszysz: „Cudzoziemcy i zwierzęta domowe wykluczeni.”

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s.80

Kapllaniemu się udało. Dzięki ciężkiej pracy i podejmowaniu różnych zajęć (m.in. jako budowlaniec czy kucharz) mógł rozpocząć studia na Uniwersytecie Ateńskim, na kierunku filozofia. W 2007 roku obronił doktorat z nauk politycznych. Sam często powtarza, że nosi w sobie syndrom granicy. Marzy mu się świat, który będzie wolny od emigrantów.

Marzę o świecie bez emigrantów. Ale świat bez emigrantów to coś nieosiągalnego. Świat bez emigrantów musiałby być światem wolnym od tyranii i nędzy, a zwłaszcza światem, w którym ludzie pragnęliby kierować własnym losem. Świat bez emigrantów i emigracji byłby znacznie nudniejszy niż ten obecny. Dlatego marząc o świecie bez emigrantów, uważam się jednocześnie za szczęściarza, bo jestem emigrantem. Koniec końców nie każdy ma dość siły, by zdecydować się na rozpoczęcie życia od zera, na stawienia czoła granicom, na zdobywanie wszystkiego od początku, na uczenie się nowego języka, nowych nazw ulic, imion, ludzi.

Gazmend Kapllani, Krótki podręcznik przekraczania granic, s. 148

Słowa Kapllaniego brzmią dziś podwójnie mocno. Po pierwsze temat emigrantów jest wciąż żywy, choć ostatnio nieco zszedł na drugi plan. Ludzie z Syrii, Iraku czy Afganistanu nadal podejmuję wędrówkę za nowym, lepszym życiem w Europie. Co czeka ich na miejscu? Często wrogo lub negatywnie nastawieni ludzie, którzy nie bardzo chcą lub mogą im pomóc. Czeka ich brak akceptacji, ze względu na odmienny wygląd, przekonania czy religię. Czekają ich trudności adaptacyjne związane z nieznajomością języka czy realiów życia codziennego. Mimo wszystko znaleźli w sobie motywację i odwagę, by opuścić dom, ojczyznę, bliskich im ludzi. Po to, aby mieć poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, spokojniejsze życie z dala od wojen, problemów ekonomicznych.

Dzisiejszy wpis ma dodatkowy wydźwięk. Wczoraj odbyły się wybory do parlamentu. Wygrała partia, która „powszechnie” nie cieszy się uznaniem, a mimo wszystko zdobyła prawie 40% głosów. Nagle portale społecznościowe zalała fala deklaracji: „Pakuję się i wyjeżdżam z kraju!” „Czas na emigrację!” itd. Problem polega na tym, że większość autorów tych tekstów nigdy nie znajdzie w sobie odwagi i siły, by wcielić w życie pomysł opuszczenia Polski. Łatwo powiedzieć: wyjeżdżam; łatwo krytykować i wyśmiewać tych, którzy z odległych krajów decydują się na trud wędrówki, by znaleźć lepsze miejsce do życia. Dużo trudniej jest rzeczywiście spakować się, by wyruszyć do innego kraju i stać się emigrantem.

A wracając do tematu granic – dla mnie one też mają jakiś metafizyczny charakter. Za każdym razem, gdy przekraczamy granice czuję swoisty niepokój. Ciężko jest mi określić jego źródła, ale może po prostu czuję wobec granic swoisty respekt. Niewątpliwie doceniam to, że Polska jest w strefie Schengen, dzięki czemu do wielu państw wjeżdżamy bez kontroli na przejściach granicznych. Na początku tego roku doświadczyliśmy ogromnych kolejek na bałkańskich granicach, a także „trzepania” naszego auta, bo zostaliśmy dwukrotnie posądzeni o przemyt marihuany z Albanii. Czuliśmy zażenowanie, złość czy wstyd, gdy nasze prywatne rzeczy z samochodu były wyciągane na oczach całego przejścia granicznego. Z drugiej strony, wielokrotnie polski paszport i przynależność do Unii Europejskiej sprawiało, że byliśmy szybciej przepuszczani przez granicę. Natomiast obywatele innych krajów byli w tym samym czasie odsyłani na dodatkowe kontrole.

Świat bez granic to utopia. Bo oprócz tych namacalnych granic widocznych na mapach, istnieje wiele innych ich rodzajów. Często sami je tworzymy i je pogłębiamy. Część z nich wyznaczamy dla własnego bezpieczeństwa i komfortu. Jednak zawsze z nami będą, czy tego chcemy czy nie. Zatem warto je oswajać, a podróżowanie w tym właśnie pomaga. Krótki podręcznik przekraczania granic to lektura dla tych, którzy jeżdżą po świecie, ale również tych, którzy boją się przekraczać granice. To również ważna książka dla osób fascynujących się Bałkanami oraz Albanią i jej historią. Krótki podręcznik.. może też pomóc znaleźć odpowiedź na pytanie „Czy rzeczywiście jestem gotowy do życiowej rewolucji i przeprowadzki do innego kraju?”

Zobacz również

21 odpowiedzi

  1. Z ogromną chęcią przeczytam tę książkę,a potem z radością odstawię na półkę. Dlaczego ? Dlatego, że takie między innymi książki, o takiej tematyce lubię po prostu mieć, w wersji tradycyjnej. Wprost uwielbiam literaturę problemową.

  2. Nie wiem, czy to dziabnę – jakoś nie jestem fanem literatury problemu, bo potem muszę usiąść w rogu i płakać przez godzinę. Natomiast sama recenzja fajna, głęboka; jestem pod wrażeniem o tyle, że samemu nigdy nie miałem siły tworzyć takich tekstów. Nie podoba mi się tylko wstawka polityczna ;).

    1. Ja właśnie lubię taką literaturę, zresztą większość książek o Bałkanach dot. problemów, z jakimi te kraje się zmagają lub zmagały. Wątek polityczny pojawił się głównie w kontekście emigracji i tego, że ostatnio po wyborach wiele osób deklaruje, że wyjedzie, a wcale tego nie robi, bo po prostu brakuje im jaj.

      1. Nie wiem, czy brakuje im jaj, czy nie bardziej to po prostu takie biadolenie dla biadolenia. Ja to zawsze komentuję mniej więcej w stylu: „chcesz to wyjeżdżaj, będzie więcej pracy dla ludzi, którym faktycznie zależy”. Taka nasza mentalność i tyle ;).

  3. Granice państw mają w sobie coś mitycznego, mi zawsze towarzyszy pewien nieokreślony niepokój. Nie ma tu znaczenia ile granic już przekroczyłam. Tak jak piszesz, emigracja nie jest łatwa i dużo łatwiej powiedzieć niż zrobić. Sama spędziłam dwa lata pracując poza krajem. Doświadczenie, które wiele zmieniło we mnie i może pozwalające zrozumieć trochę bardziej tych wszystkich, którzy emigrują i szukają swojego miejsca z dużo poważniejszych powodów niż my. Po Twoim wstępie o „Krótkim podręczniku przekraczania granic” z chęcią sięgnę po tą książkę 🙂

    1. To bo honest – I have to say thank You for this book. It was one of the most important books that I had red in my whole life. Thank You for sharing with this touching and personal history, which is so current now, when refugees became huge part of new european reality.

  4. słyszałam coś o tej ksiażce, ale jakoś nigdy się bardziej nie zainteresowałam, a widze, że trzeba. Jak już Qmoh kupi to pożyczę i będzie czytane 😉

  5. Niby świat bez granic to utopia, ale tak bardzo przyzwyczaiłem się do tej utopii w wydaniu europejskim, że aż strach myśleć, jak wyglądać będzie nasz kontynent, gdy to wszystko, za przeproszeniem, szlag trafi. Wyobrażasz sobie stać w korku do szlabanu na przejściu polsko-niemieckim albo na moście w Cieszynie? Przyszło nam żyć w ciekawych czasach. Ale przy okazji w strasznych trochę.

    1. Wyobrażać sobie tego nie muszę, bo doskonale pamiętam, jak to kiedyś wyglądało i jak nadal wygląda choćby na Bałkanach. Dużo przyjemniej jedzie się, kiedy nie trzeba co ileś set kilometrów zatrzymywać na przejściu granicznym. A czasy rzeczywiście są ciekawe i straszne jednocześnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.