Szukaj
Close this search box.

Koronawirus w Chorwacji i wnioski z pierwszego tygodnia mieszkania w Dalmacji

Jak już wiecie, ogólna sytuacja w Europie zmusiła nas do zatrzymania się na dłużej w Chorwacji. Była to w 100% świadomie podjęta decyzja, a nie fanaberia związana z chęcią przedłużenia sobie pobytu na Bałkanach. Oczywiście koronawirus w Chorwacji jest, ale wciąż odnotowanych zachorowań mamy tu mniej, niż w Polsce i w niektórych krajach leżących na naszej trasie dojazdu do domu (wciąż ciężko nam uwierzyć, że na Węgrzech jest mniej zachorowań niż w Chorwacji). Jakie wnioski nasunęły nam się po tygodniu mieszkania w Dalmacji? Jakie decyzje podjęliśmy przez ten czas?


Koronawirus w Chorwacji – jak wygląda sytuacja?

W trakcie pisania tego tekstu, w Chorwacji było 254 osób zarażonych wirusem, ponad 13 000 przebywało w odizolowaniu. Większość zachorowań odnotowano na północy kraju, głównie na Istrii, w okolicach Zagrzebia i Osijeka. Na początku naszego pobytu na południu nie było żadnych zarażonych. Od czwartku zaczęły pojawiać się informacje o pierwszych chorych również na terenie Dalmacji, w której mieszkamy. Najwięcej chorych znajduje się w okolicach Dubrownika. Ale wiadomo, że wszędzie będzie ich przybywać. Jeśli chcecie na bieżąco monitorować sytuację w Chorwacji, wtedy zachęcam Was do śledzenie komunikatów z oficjalnej strony koronavirus.hr. Informacje są tam aktualizowane na bieżąco, nawet kilka razy dziennie.

koronawiurs w chorwacji
Źródło: koronavirus.hr, stan na 22.03 na godz. 10.00

Koronawirsu w Chorwacji – jak wygląda życie codzienne?

Kiedy przyjechaliśmy tu 13 marca, życie w Chorwacji toczyło się swoim, zwykłym rytmem. Od razu jednak musimy zaznaczyć, że wybraliśmy miejsce, w którym generalnie mieszka mało ludzi. Zarówno Baćina, jak i Ploče nie są teraz zbyt zatłoczone. I choć w drugiej z miejscowości działa port, to ruch jest znikomy. Chorwacja w ciągu kilku dni wprowadziła sporo obostrzeń. Przede wszystkim zamknięte zostały szkoły i uczelnie oraz restauracje i puby; działają tylko sklepy spożywcze, piekarnie, apteki, sklepy medyczne, targi rybne, drogerie; jest też zakaz zgromadzeń większych niż 5 osób. Dodatkowo zamknięto place zabaw, a także wprowadzono zakaz zatrzymywania się/gromadzenia w parkach, na nabrzeżach, ulicach czy placach. W sklepach są wszystkie towary, ludzie nie robią większych zakupów niż zwykle. Owszem, np. w Lidlu na dziale owocowo-warzywnym była wywieszona kartka, że z powodu ograniczenia dostaw część produktów może być niedostępna, ale dalej większość półek jest w sklepie jest zapełniona. Ogólnie możemy napisać, że jest spokojnie.

Tak wygląda okolica, w jakiej mieszkamy.

Przekaz medialny i podejście rządu

Codziennie czytamy chorwackie portale, oglądamy chorwackie wiadomości w telewizji. I dochodzimy do jednego, ciekawego wniosku. Informacje przekazywane przez media są bardzo wyważone. Albo po prostu trafiamy na taką formę przekazu. Chorwaci są informowani o tym, że sytuacja jest trudna, dostają wskazówki, jak mają się zachowywać. W czwartek wieczorem miało miejsce orędzie premiera Andreja Plenkovića. Informował o tym, że sytuacja z koronawirusem jest ciężka dla wszystkich, zarówno dla mieszkańców, jak i gospodarki. I że to pierwszy, tak poważny kryzys od czasów wojny w latach 90.. Mówił o tym, że ucierpi m.in. turystyka. Ale zaznaczył, że pracodawcy i pracownicy nie zostaną bez pomocy. Rząd postanowił przeznaczyć 30 mld HRK na zachowanie miejsc pracy i płynności finansowej firm. Dodatkowo pracodawcom zostanie wypłacone po 3250 HRK na każdego pracownika (co stanowi płacę minimalną). I do tej kwoty pracodawcy będą mogli dopłacić, by pracownicy otrzymali swoje pełne wynagrodzenia. Rząd zadeklarował także odroczenie zapłaty podatku dochodowego, a także składek emerytalnych i zdrowotnych.

Jakie podejście do całej sytuacji mają mieszkańcy?

Oczywiście możemy pisać tylko z perspektywy naszych małych miejscowości. Choć po rozmowach z osobami, które siedzą w innych części Chorwacji wychodzi na to, że wszędzie jest podobnie. A mianowicie panuje spokój. Nie ma mowy o jakiejkolwiek panice. I zarówno Chorwatom, jak i nam życzę, aby tak już pozostało. Ludzie zachowują odpowiednią odległość w kolejkach w supermarketach lub w przypadku małych sklepików oczekują na swoją kolej na zewnątrz. Raczej mało ludzi się kręci na zewnątrz. A jeśli już, to pojedynczo lub parami. Nikt nie rzuca się na papier toaletowy czy mydło. Fakt, rękawiczek, maseczek czy płynów do dezynfekcji praktycznie nie można kupić, bo większość zapasów została przekierowana do szpitali. Ale tak dzieje się akurat we wszystkich krajach. Oczywiście czytamy o przypadkach łamania zakazów, ale te niestety zdarzają się wszędzie.

Matka Natura grozi palcem – trzęsienie ziemi w Zagrzebiu

W niedzielę, 22 marca, w godzinach porannych w okolicach Zagrzebia zatrzęsła się ziemia. Trzęsienie miało magnitudę rzędu 5,3. W stolicy Chorwacji zniszczonych zostało sporo budynków, w tym niestety szpital – Klinički bolnički centar. Trzęsienie spowodowało, że wielu mieszkańców wyległo na ulice. Oczywiście władze zaczęły nawoływać do przestrzegania zasad utrzymywania odpowiedniego dystansu między ludźmi itd. Ale my tak sobie myślimy, że to już za dużo. Nie dość, że koronawirus w Chorwacji też szaleje, to jeszcze Matka Natura postanowiła nam wszystkim pogrozić palcem. Fakt, na południu nie czuliśmy żadnych wstrząsów. O tym, że było trzęsienie ziemi dowiedzieliśmy się od Was. Pisaliście bowiem do nas z pytaniami, czy jesteśmy cali i zdrowi.

Koronawirus w Chorwacji vs. nasze plany

Ostatni tydzień w Chorwacji był iście wiosenny. Ba! Momentami nawet letni, bo temperatura w ciągu dnia podskakiwała do ponad 20 stopni. Póki co postanowiliśmy, że zostajemy tu na miesiąc. Po tym czasie zdecydujemy, co dalej. Wtedy też sytuacja w Europie powinna zacząć iść w którąś stronę – albo większej ilości zachorowań, albo powolnego wygaszania pandemii. Choć, wiele zależy od nas samych. Od tego, czy będziemy głównie siedzieć w domu. dbać o higienę i ograniczać kontaktu międzyludzkie do minimum. Dlatego my spędzamy 2-3 godziny dziennie na zewnątrz. W miejscach, gdzie naprawdę nikogo nie ma. Ale w Baćinie wystarczy przejść z 500 m, by znaleźć się na mało uczęszczanych ścieżkach. A 5-minutowa jazda autem w ogóle pozwala odciąć się od ludzi. Dlatego z tego korzystamy. W przyszłym tygodniu pogoda ma być gorsza i wtedy pewnie większość czasu będziemy spędzać w mieszkaniu. Niestety coraz częściej dochodzą do nas głosy, że pewnie nie uda nam się wrócić do Polski ani za miesiąc, ani za dwa. Po części jesteśmy na to przygotowani, choć nie ukrywamy, że pobyt tutaj jest też sporym obciążeniem dla naszego portfela. Aczkolwiek z drugiej strony, nie mamy powodów do narzekania. Ja (ruda) mam moje stałe prace. Roboty mam dużo (czasami nawet za dużo). Więc jakoś damy radę.

Na koniec, żeby było ciut pozytywniej, mamy dla Was kilka, słonecznych kadrów z Chorwacji.

koronawirus w chorwacji

koronawirus w chorwacji 2

koronawirus w chorwacji 2

 

Zobacz również

Jedna odpowiedź

  1. Jak się czyta o tej Waszej kwarantannie to myślę, że typowa polska natura Wam nie odpuści… będą Wam tysiące osób z zazdrości życzyć, żebyście się tam zarazili 😀 a tak poważnie, to szkoda że nie zostaliście dłużej w Czarnogórze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.