O bałkańskich przyprawach można opowiadać wiele. Jednak jest pewna mieszanka smakowa, która chyba wielu osobom kojarzy się z tym zakątkiem Europy. Znana – na pewno! Lubiana – z tym bywa różnie. Dziś zatem małe rozważania na temat Vegety. Zapraszamy!
W latach mojej młodości o Bałkanach mówiono głównie w kontekście nieistniejącego już kraju, jakim była Jugosławia. Uchodziła za kraj prawie kapitalistyczny. To tam jeżdżono i przywożono do naszej siermiężnej ojczyzny produkty, których u nas po prostu nie było: ciuchy, kosmetyki, odżywki dla dzieci, ale przede wszystkim przyprawę do potraw z charakterystycznie uśmiechniętym kucharzem, produkowaną w Koprivnicy przez firmę Podravka. A przyprawą tą oczywiście jest Vegeta. Teraz spotkacie ją w każdym, nawet najmniejszym sklepiku, występuje w różnych odmianach, a rodzimy przemysł podchwycił temat i produkuje rozmaite Kucharki, Ziarenka Smaku itp. Natomiast w latach 70-80, jeśli znajoma podarowała ci lub przywiozła na sprzedaż ten „rarytas”, to było naprawdę coś! W sprzedaży odręcznej, w biurach czy innych firmach rozchodził się natychmiast, a panie były bardzo szczęśliwe z jej posiadania.
Vegeta występuje obecnie w wielu, różnych odmianach.
Najbardziej znane jest jednak „stare” opakowanie Vegety
Podravka produkuje oprócz samej Vegety, również miody, ajwary, mieszanki przypraw itp.
Obecnie przyprawa ta dość mocno straciła na swej dawnej popularności. Cóż jest tego powodem? Generalnie, gdy dokładnie wczytamy się w skład Vegety, to odkryjemy, że zawiera barwniki, konserwanty i cieszący się obecnie bardzo złą renomą glutaminian sodu.
Jest jesień, warzywa są dostępne i tanie, może nadszedł czas na stworzenie własnej Vegety?
Najlepiej jeśli posiada się sporo czasu i warzywa z własnego ogrodu. Można wtedy w suszarce ususzyć marchew, pora, selera wraz z liśćmi, cebulę, pietruszkę z natką, a następnie wszystkie kruszące się warzywa wsypać do blendera. Jeśli jednak nie mamy wystarczająco dużo czasu lub nie posiadamy suszarki do warzywa/grzybów/owoców, to kupujemy paczkę suszonych warzyw i dosypujemy grubą sól morską, parę łyżeczek cukru (najlepiej trzcinowego), paprykę ostrą i słodką, kurkumę w proszku (celem uzyskania koloru), pieprz mielony i krótko razem blendujemy do połączenia się składników. To jest tzw. baza. Jeśli chcemy stworzyć Vegetę do mięsa, to dodajemy suszony czosnek, tymianek i rozmaryn. Każdy może stworzyć własną wersję smakową, łącząc składniki według uznania. Proporcje są dowolne, ale taka własna przyprawa jest o niebo zdrowsza, a dodatkowo daje nam satysfakcję z własnoręcznie przygotowanej mieszanki smakowej. Gotową Vegetę DIY przesypujemy do jej oryginalnego opakowania lub do szklanego pojemniczka i cieszymy się z tego, że wyeliminowaliśmy zbędą w naszej diecie chemię (Notabene polecam Wam książki Julity Bator „Zamień chemię na jedzenie”. Niedawno wydana została druga książka z tej serii, w której znajdziecie wiele rewelacyjnych, prostych i tanich przepisów na potrawy bez chemii. ~ruda).
Życzę dobrej zabawy w tworzeniu Waszych odmian Vegety.
Pozdrawiam,
Mama rudej
7 odpowiedzi
Nigdy nie używałam tej przyprawy w sojej kuchni ,w Hiszpani mało jest tego typu mieszanek ,raczej podstawowe zioła i koniec.
Bardzo ciekawe – chyba trzeba przestać kupować vegetę 🙂
Warto jest moim zdaniem świadomie podejść do kwestii tego,co wrzucamy do naszych żołądków.Jeśli można niewielkim nakładem czasu i finansów zamienić produkt z chemią na produkt bez chemii,to warto jest się tym zainteresować 😉
Ciekawy blog, a odnośnie chemii w jedzeniu, to coraz więcej ludzi jest świadomych tego świństwa,
najlepiej by było omijać z daleka i bojkotować, nie ms wyjścia, ale mam znajomych co mówią, że i tak trzeba na coś umrzeć. Pozdrawiam serdecznie.
Też znam takie osoby,które mówią podobnie „na coś trzeba umrzeć”.Sądzę jednak,że śmierć z powodu zatrucia jest jedną z gorszych..
ooo.. nie wiedziałam że vegeta ma bałkański rodowód 😉
ja gustuję w suszonych (a czasem nawet i świeżych) ziołach, ale pomysł własnej mieszanki vegety jest ciekawy 🙂 ta oryginalna stanowczo przeraża mnie swym składem, podobnie jak maggie itp, jak również nadmierna ilość soli – „białej śmierci” 😉 – czego zwykle każdy, komu niedosalam potraw, nie rozumie ^^’
Ja zamiast soli używam ostrej papryki i większość moich potraw jest mocno pikantnych. Ale mam tak po mojej Mamie, która odkąd pamiętam gotuje ostre dania. Ale ogólnie ostrą papryką,jak i zioła pozwalają na nie używanie soli.