Szukaj
Close this search box.

Marcowe Podhale część 1. Białka oraz okolice Zalewu Czorsztyńskiego

4 marzec 2014

Poranek zaczynamy o 6:30. Szybkie ogarnianie, dopakowywanie ostatnich rzeczy i możemy wyruszać w drogę na południe. Wcześniej żegnamy się z moimi rodzicami, którzy zbierają się o tej porze do pracy. Wsiadamy do zapakowanej po dach Kianki i wyjeżdżamy z Kielc. Trasę do Jurgowa pokonujemy dość sprawnie. Po drodze atakuje nas deszcz, ale równocześnie świeci słońce. Tęczy niestety brak, jak i widoków na Tatry, co akurat wyjątkowo mnie smuci.

Do Jurgowa docieramy chwilę po 10. Wyrzucamy z samochodu tonę naszych gratów w tym dwa rowery rozłożone na części, jedną parę nart i butów narciarskich, dwa małe plecaki, jeden duży plecak, zapas jedzenia, jakieś Markowe narzędzia… generalnie sporo tego było.

Po umieszczenia naszych bagaży i rowerów na kwaterze, jemy drugie śniadanie (pierwsze skonsumowaliśmy w samochodzie, gdzieś przed Krakowem) i zastanawiamy się, co zrobić z tak dobrze rozpoczętym dniem, który jednak nie miał zamiaru rozpieszczać nas bajkową pogodą i widokami. Oczywiście z pomocą przyszedł nam Geocaching, który pozwolił nam zaplanować całkiem przyjemną wycieczkę.

Opuszczamy Jurgów i przez Czarną Górę kierujemy się do Trybszu, gdzie przy drewnianym, zabytkowym i wyjątkowo urokliwym kościółku zlokalizowany jest nasz pierwszy tego dnia keszyk. Szybkie poszukiwania i Marek wyciąga skrytkę.

Drewniany kościółek w Trybszu

kościółek w Trybszu

Drewniany Kościół w Trybszu: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K0W4_drewniany-kosciol-w-trybszu-wooden-church-trybsz

Żegnamy się z Trybszem i jedziemy do Przełomu Białki. Białka jako rzeka jest silnie związana z moim dzieciństwem. Od maleńkości praktycznie każde wakacje spędzałam z rodzicami na Podhalu i w Tatrach. Będąc naprawdę małą dziewczynką uwielbiałam taplać się w zimnych wodach Białki. Jednak moją ulubioną zabawą było wrzucanie kamyczków do rzeki i robienie „plum”. Wydawało mi się, że nad Przełomem Białki bywałam z rodzicami, jednak po pokazaniu im zdjęć stamtąd stwierdzili, że sami nigdy tam nie byli.

Tablica informacyjna przy jednym z parkingów

Przełom Białki

Pierwsza skrytka umieszczona została przy większej ze znajdujących się tu skał, czyli Obłazowej, obok jaskini. Mnie koordynaty wyprowadziły w pole, natomiast Marek sugerujący się podpowiedzią zawartą w opisie kesza, sprawnie go odnalazł.

Skała: http://www.geocaching.com/geocache/GC29YFW_skala-rock

Jaskinia w Obłazowej Skale

Jaskinia Obłazowa

Obłazowa robi na nas naprawdę spore wrażenie, znajdują się na niej liczne drogi wspinaczkowe. O tym, że cieszą się sporym powodzeniem świadczy fakt, iż w miejscach chwytów widać dość wyraźnie ślady po magnezji.

Drogi wspinaczkowe

Obłazowa

Warto dodać, że rejon Przełomu Białki jest bardzo popularny latem, gdy przybywają tu tłumy chętnych na piknik turystów. Dziś było tam pusto i cicho, a my mogliśmy się w pełnej samotności rozkoszować urokiem tego miejsca. Oczywiście brakowało słonka, które rozświetliłoby nieco wody Białki, jednak nawet przy kiepskich warunkach warto odwiedzić jej przełom.

Przełom Białki

Przełom Białki

Kolejny kesz zlokalizowany był kawałek dalej od Kramnicy, drugiej po tej stronie rzeki formacji skalnej. Tym razem to ja wypatrzyłam skrytkę, ale tylko dlatego, że zdradziło ją dość oczywiste maskowanie złożone z kamieni i patyków. Obłazowa i Kramnica należą do Dursztyńskich Skałek, które urozmaicają ten wyżynno – pagórkowaty region.

Skarb Janosika: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JQJN_skarb-janosika

Wpisywanie do logbooka

geocaching

W drodze powrotnej do Kianki zdobywamy Obłazową, z której rozciąga się przyjemny widok, dziś nieco zakłócony przez chmury. Po pokonaniu dość stromego zejścia, utaplani po pachy w błocie wsiadamy do Kianki i ruszamy w dalszą drogę.

Pierwsze oznaki wiosny w Przełomie Białki

wiosna

Naszym kolejnym celem są Lorencowe Skałki, które również wchodzą w skład pasemka Dursztyńskiego. Podjeżdżamy kawałek w ich stronę autem, lecz resztę drogi pokonujemy na piechotę. Błoto niestety jest wszędzie, ale możemy częściowo oczyścić nasze buty podczas przekraczania niewielkiej rzeczki. Same skałki to zasadniczo jedna, niezbyt okazała skałka, która jednak znacząco wybija się na tle pagórkowatego i usianego łąkami i polami krajobrazu. Oczywiście znów nie trafilibyśmy tam, gdyby nie umiejscowiona obok skrytka. Udaje mi się ją bardzo szybko odnaleźć, ponieważ koordynaty były wyjątkowo dokładne.

Lorencowe Skałki a zasadniczo skałka

Lorencowe Skałki

Po zalogowaniu się do logbooka idziemy na krótki spacer po okolicy. Musi tu być pięknie na wiosnę i latem, jednak dziś również jest przyjemnie mimo braku słonka.

Lorencowe Skałki – Gęśle: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JA3H_lorencowe-skalki-gesle

Pieniny

Żegnamy się z Dursztyńskimi Skałkami i jedziemy w stronę Jeziora Czorsztyńskiego. Po drodze zatrzymujemy się w miejscowości Frydman, gdzie podejmujemy dwie skrytki. Pierwsza z nich ulokowana jest obok silnie zaniedbanego dworu. Sam budynek prezentuje naprawdę ciekawą architekturę, jednak brakuje pewnie funduszy na jego odrestaurowanie. Drugi keszyk znajduje się obok kościoła, gdzie według legendy zatrzymał się Jan III Sobieski, gdy wracał z Wiednia. Oczywiście jest to tylko legenda, gdyż podróżował przez zupełnie inny rejon Polski. Fakt, również górzysty.

Dwór we Frydmanie: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K1GH_dwor-we-frydmanie-manor-house-in-frydman

Kościół św. Stanisława we Frydmanie: http://www.geocaching.com/geocache/GC4K1N8_kosciol-sw-stanislawa-we-frydmanie

Kolejnym przystankiem na naszej geocachingowej trasie była miejscowość Falsztyn, a dokładniej niewielki półwysep, na którym znajduje się Rezerwat Zielone Skałki. Mieliśmy tam również znaleźć kolejnego kesza, jednak ten zjedzony chyba został przez bardzo pracowite bobry. Po wyjątkowo zimnych poszukiwaniach (strasznie wiało i ciągnęło od wody), daliśmy sobie na wstrzymanie. Jednak polecam odwiedzenie tego miejsca, z racji pięknego widoku na Pieniny oraz na dwa zamki: w Niedzicy i Czorsztynie. Muszę tam koniecznie wrócić przy ładniejszej pogodzie, by porobić lepsze niż dzisiaj zdjęcia.

Widok z okolic Rezerwatu Zielone Skałki

Niedzica

Ponieważ byliśmy bardzo blisko zamku w Niedzicy, postanowiliśmy go odwiedzić. Oczywiście dodatkową motywacją był kesz, ale kto by sobie zaprzątał głowę tak drobnym szczegółem. Skrytkę było dość trudno podjąć z racji kręcących się tam ludzi, ale ostatecznie udało mi się nie wzbudzić chyba zbyt większych podejrzeń. Zamek w Niedzicy znów kojarzy mi się z moim dzieciństwem, a w szczególności legenda o Białej Damie. Zawsze uwielbiałam o niej słuchać i byłam bardzo przejęta, że kiedyś sama zobaczę ducha krążącego po zamkowych krużgankach.

Przebacz mi Brunhildo: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JNRB_przebacz-mi-brunhildo

Opuszczamy zamek w Nidzicy i zjeżdżamy do Sromowców, gdzie na Polanie Sosny został umiejscowiony kolejny keszyk. Szybko, sprawnie i na temat, czyli poszukiwania nie trwały nawet sekundy, gdyż idąc za koordynatami Garmina, już z daleka widziałam miejsce ukrycia kesza.

Polana Sosny: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JW6V_polana-sosny

Kolejna w tym rejonie skrytka umieszczona była tuż przed granicą. Typowy magnetyk, który Marek wypatrzył jeszcze z samochodu.

Dwa kroki na Słowację: http://www.geocaching.com/geocache/GC4JNTB_dwa-kroki-na-slowacje

Zajeżdżamy na chwilę na Słowację, po jakieś drobne zakupy. Marek upiera się by kupić alkohol o wdzięcznej nazwie Tatra Ladoviec (72%) i wściekło niebieskim kolorze. Po późniejszej degustacji ja stwierdzam, że to absolutnie nie dla mnie. Nie dość, że wali spirytusem, to jeszcze smakuje trochę jak jakiś syrop lub płyn do płukania ust.

Opuszczamy Słowację i znów jesteśmy w Polsce. W drodze do Jurgowa zajeżdżamy jeszcze do miejscowości Kacwin, gdzie umiejscowiono dwie skrytki. Jedna, tuż obok mostu. Kesza szybko odnajdujemy, lecz po drugiego już nie idziemu, gdyż ogólnie panujące warunki nas do tego zniechęcają.

Wodospad Kacwin: http://www.geocaching.com/geocache/GC3KCYV_wodospad-kacwin

Wracamy powoli do Jurgowa. Jedziemy do niego przez miejscowość Łapszanka, gdzie na szczycie niewielkiego wzgórza znajduje się urokliwa kapliczka. Normalnie rozciąga się stamtąd rewelacyjny wprost widok na Tatry Wysokie i Bielskie, jednak tego dnia wszystko zakrywają gęste i szare chmury. Bywaliśmy w tym miejscu nie raz, lecz dopiero dziś podjęliśmy znajdującego się tam kesza (wcześniej po prostu nie mieliśmy zielonego pojęcia o geocachingu i jakichkolwiek poszukiwaniach skrytek).

Kapliczka z panoramą Tatr: http://www.geocaching.com/geocache/GC2BDBT_kapliczka-z-panorama-tatr

W okolicy robimy też niewielkie rozpoznanie terenu, związane z naszymi rowerowymi planami. Mnie przeraża długość podjazdu, jaki będzie na nas czekał, ale z drugiej strony Marek ma ze sobą swój downhillowy rower, który na podjazdach nie rozwija zbyt wielkich prędkości. Zatem nie zostawi mnie zbyt szybko daleko z tyłu. Z tą jakże radosną myślą zjeżdżamy do Jurgowa.

Wieczór spędzamy na planowaniu dnia następnego oraz gotowaniu wykwintnej obiadokolacji składającej się z włoskiego makaronu i sosu pomidorowego z serem ricotta (lubię tematyczne tygodnie w Lidlu!).

Zasadniczo nasz pierwszy dzień na Podhalu w 2014 roku uważamy oboje za bardzo udany 🙂

Zapisz

Zobacz również

7 odpowiedzi

    1. Oczywiście chodziło o Niedzicę. Nie wiem czemu, bardzo często mylę się w tej nazwie. Błąd już poprawiam 🙂

      Ja podczas tego wyjazdu odkryłam kilka miejsc w rejonie Spiszu i Podhala, do których dotychczas nie dotarłam 😉

  1. Wow, ale owocny dzionek! zazdroszczę, bo u nas – z uwagi na współudział marudnej pięciolatki – takie coś by nie przeszło 🙁 Może za parę lat… 😉

    1. To był nasz najbardziej owocny, keszowy dzień, ale później też kilka skrytek udało się złapać. A co do „marudnej pięciolatki” – nie zawsze będzie miała pięć lat, a skoro już zaszczepiasz w niej geocachingową i spacerową pasję, to później będzie już tylko lepiej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.