Szukaj
Close this search box.

Bałkany czyli o co tyle szumu? Część 1

Przekopując zasoby Internetu, zaglądając do księgarni, rozmawiając z różnymi osobami, można odnieść wrażenie, że Bałkany stały się popularnym, podróżniczym celem. Jednak, kiedy w 2010 roku pierwszy raz wyruszałam w ich kierunku, koleżanki kazały mi spisać testament. O dziwo, były przy tym śmiertelnie poważne i jakoś nie trafiały do nich argumenty, że w „kotle bałkańskim” już od jakiegoś czasu nie wrze. Nadal można natrafić na stereotypy, że na Bałkanach nie jest bezpiecznie, że lepiej nie zapuszczać się poza główne arterie czy podróżować na własną rękę. Jednak patrząc po wzrastającej liczbie turystów, która odwiedza ten rejon Europy, można zadać sobie pytanie: czego Ci wszyscy ludzie tam szukają?

Bałkańskie kraje, z któryś część tworzyła jedność – Jugosławię, takie jednorodne nie są. Każdy typ turysty znajdzie tam coś odpowiedniego dla siebie.

Poniżej znajdziecie pierwszą część zestawienia bałkańskich krajów, które może pomóc w wyborze podróżniczego celu. O każdym z tych krajów będę jeszcze szczegółowo pisać, ale od czegoś trzeba zacząć, żeby mieć chociaż blade pojęcie w czym rzecz!

A – jak Albania – kraj, który przez długi czas był odizolowany od reszty Europy, dzięki Enverowi Hodży. To za sprawą jego inicjatywy Albania usiana jest bunkrami wszelkiej maści i rozmiarów. Hodża wszędzie widział wrogów i najeźdźców, chciał więc się przygotować na ich atak. Długa izolacja Albanii sprawiła, że ciężko znaleźć tam popularne, globalne marki, a Tirana jest chyba jedyną, europejską stolicą, w której nie natkniemy się MacDonalda. Tempo zmian w Albanii jest naprawdę niesamowite, w szczególności widać to po budujących się drogach, hotelach, apartamentowcach i innej maści budynkach. Kiedyś Albania była krainą starych mercedesów, obecnie na drogach pojawiła się cała masa Audi, BMW i innych, lepszych używek ściągniętych głównie z Włoch.

Dla kogo Albania?? Turyści, którzy marzą o ogromnym luksusie na miarę francuskiej czy włoskiej riwiery, raczej nie powinni przyjeżdżać do Albanii. Owszem, wspaniałe hotele wyrastają jak grzyby po deszczu, jednak cała reszta infrastruktury dopiero się tworzy. Vlora i Saranda to dwa miasta, które mogą sprostać bardziej wymagającym turystom, jednak Albania stworzona jest dla tych, którzy chcą podróżować tanio i bardziej „na dziko”. Jest to raj dla offroadowców, osób które lubią spać pod namiotem, odkrywać dziewicze i puste tereny. Jednak warto zaznaczyć, że wzdłuż albańskiego wybrzeża, w szczególności w sezonie, jest dość tłoczno, a zabudowa jest gęsta. Są oczywiście odstępstwa od tej reguły, ale o tym innym razem. To góry stanowią główną moc przyciągającą tych, którzy chcą mieć ciszę i spokój. A gór w Albanii jest pod dostatkiem!

Ceny – niskie, tyczy się to zarówno benzyny, jak i jedzenia czy alkoholu.

Pogoda – Saranda ma 300 słonecznych dni w roku, nad wybrzeżem klimat śródziemnomorski. W górach, wiadomo, pogoda zmienna; śnieg może leżeć nawet do lata.

Jedzenie – duży wybór zarówno dla wegetarian, jak i mięsożerców. Genialne pekary oferujące za naprawdę śmieszne pieniądze burki, pizzę, focaccia, słodkości i zwykłe pieczywo. Restauracji jest coraz więcej, ale te znajdujące się nad morzem, mają tendencję do bycia otwartymi tylko w sezonie, czyli do końca sierpnia.

Zakupy – na północy, wszystkie sklepy mają formę magazynów, więc należy poprosić sprzedawcę o konkretne produkty, co może być odrobinę utrudnione przy nieznajomości albańskiego. Ale od czego jest machanie rękami i pokazywanie palcem? Im bardziej na południe, tym więcej samoobsługowych sklepów. W Tiranie powstało nawet centrum handlowe o dumnej nazwie Tirana East Gate (znajduje się tam Carrfure i sporo sklepów z ciuchami). Jeśli szukamy pamiątek z Albanii, należy odwiedzić Kruję (położona na trasie między Shkodrem, a Tiraną). Znajdziemy tam bazarek stylizowany na turecki, a na nim kaszmirowe szale, naczynia wykonane z drzewa oliwnego, popielniczki w kształcie bunkrów i koniak Skanderberg. UWAGA: BRAK możliwości płacenia kartą! W Albanii operuje się tylko i wyłącznie gotówką. Jeśli nawet mają gdzieś znaczek VISA, to najczęściej terminal nie działa, lub nikt nie umie go obsługiwać. Bankomaty też są rzadkością, często też nie działają. W większych miejscowościach znajdziemy kantory, które po dobrym kursie wymieniają euro na leki.

SONY DSC

B jak Bośnia i Hercegowina – kraj, który ma mikroskopijny dostęp do morza, sporo gór i drogi o bardzo różnym standardzie. Według mnie Sarajweo – stolica BiH, jest jednym z najciekawszych i najbardziej różnorodnych miast na Bałkanach. Niestety w latach 1992 -95 Sarajewo było miejscem działań wojennych. Niektórzy nawet twierdzą, że jego okupacja była najkrwawszą, po okresie II wojny światowej. Sarajewo podniosło się z popiołów i przez ostatnie lata prężnie się odbudowuje. BiH to jednak nie samo Sarajewo. To także Góry Dynarskie, kaniony rzek z możliwością raftingu, piękne wodospady, np. Kravica, urocze miasteczka, np. Mostar, Blagaj czy miejsca kultu, np. Medjugorie. Nadal można w bardziej opuszczonych rejonach natknąć się na tabliczki ostrzegające przed minami.

Dla kogo BiH? Kraj ten znów będzie bardziej odpowiadał tym, którzy wolą zapuszczać się w dzikie i rzadko odwiedzane rejony. Główny ruch turystyczny kumuluje się wokół Mostaru, gdzie na jednodniowe wycieczki docierają turyści z Chorwacji. Im bardziej w głąb kraju, tym mniejsze zagęszczenie turysty na metr kwadratowy.

Ceny – bardzo niskie w przypadku benzyny, reszta rzeczy ma ceny zbliżone do tych w Polsce.

Pogoda – klimat przejściowy między klimatem śródziemnomorskim a kontynentalnym, co powoduj, że w zimie są tam niskie temperatury, a latem wysokie. Wiadomo, że im wyżej tym klimat bardziej górski z większymi wahaniami pogodowymi i niższymi temperaturami.

Jedzenie – sporo tureckich potraw; w knajpach czasami trudno dostać do picia alkohol, gdyż w BiH dominuje islam. Pekary oferują spory wybór pieczywa.

Zakupy – w BiH znajdziemy sporo sklepów sieciowych, np. Konzum. Pamiątki znajdziemy w różnych częściach kraju, na tureckich bazarach, oferujących wyroby z metalu, biżuterię, torebki i ubrania z haftami.

O Bośni przeczytacie również w artykule Bośnia i Hercegowina – ślady historii.

SONY DSCC jak Chorwacja – w teorii tylko jej dalmatyńska część zaliczana jest do Bałkanów, ale co historyk lub myśliciel, to inna opinia. Dla ułatwienia przyjmę, że całość Chorwacji jest bałkańska. Cóż, z pewnością kraj ten jest najbardziej zeuropeizowany, najdroższy (podziękujmy Niemcom), najbardziej turystyczny, najmocniej zagospodarowany. Tak, ale wszystkie te elementy dotyczą głównie wybrzeża i wysp. W głębi kraju ceny nadal są wysokie, ale już nie jest tak turystycznie. Chorwacja, dzięki swym autostradom jest najlepiej skomunikowana z Europą Zachodnią. Dzięki niemieckiemu kapitałowi, kraj ten szybko stanął na nogi po wojnie. Chorwacja zachwyca zaczynając od Plitvickich Jezior, Jezior Imotsky na wybrzeżu kończąc (Omis, Makarska, Dubrovnik, wyspy). W sezonie, kraj ten przeżywa oblężenie i trzeba się liczyć z korkami na drodze wiodącej wzdłuż morza, a zaparkowanie gdziekolwiek samochodu może być misją prawie niemożliwą. Dlatego warto odwiedzić Chorwację po za sezonem. Osobiście byłam tam w kwietniu i rzeczywiście miałam ciszę i błogosławiony spokój. Jedyny minus był taki, że lało, wiało i było zimno. W Chorwacji, podobnie jak w BiH, również można natknąć się na tabliczki „Uwaga miny”, ale głównie w rejonach górskich. Chorwacja to również raj dla wspinaczy, w szczególności mam na myśli Paklenicę.

Dla kogo Chorwacja? Głównie dla tych, których portfel jest bardziej zasobny. Wszystko w Chorwacji jest drogie, gdyż odwiedzają ją przede wszystkim bogaci Niemcy. Na „noclegi na dziko”  nie ma co liczyć wzdłuż wybrzeża, a i we wnętrzu kraju może być z tym różnie. Jest to typowy kraj dla ludzi lubiących dobrze zorganizowane kurorty, w których ma się wszystkie możliwe atrakcje, tak by nie musieć zbyt dużo się przemieszczać.

Ceny – bardzo wysokie, porównywalne do tych we Włoszech czy Francji.

Pogoda – wzdłuż wybrzeża lato jest upalne, mogą występować suche burze. Zima i wiosna są deszczowe i chłodne, śnieg spada głównie w górach.

Jedzenie – duży wybór wszystkiego od pizzy na wykwintnych owocach morza kończąc. Ceny różne, w zależności od typu restauracji. Pekary oczywiście również mają duży wybór ale też całkiem spore ceny.

Zakupy – sklepów w Chorwacji jest dużo, m.in. sieć Lidl. I choć u nas ta sklepowa marka jest tania, to w Chorwacji ceny znów są odpowiednio wysokie, co może być zaskakujące gdy przyjdzie płacić przy kasie. Pamiątki zakupić można praktycznie w każdej, turystycznej miejscowości. Wybór jest ogromny, lecz nie zawsze są to rzeczy na miarę rękodzieła.

SONY DSC

Zapisz

Zapisz

Zobacz również

7 odpowiedzi

  1. po pierwsze chciałabym się zapytać czy pamiętasz kto wam powiedział w zeszłym roku, że macie jechać do Albanii-hę???? i kto przewodnik wcisnął w łapę 🙂
    a po drugie kto cię ciąga na konferencje o blogowaniu???
    czuję się prawie że matką chrzestną 🙂 trzymam kciuki za wytrwałość w pisaniu 🙂

  2. Ależ oczywiście pamiętam, że to Ty nam powiedziałaś o Albanii i wcisnęłaś przewodnik, z którym jestem na zdjęciu w zakładce 'o mnie’ 😉 Co do konferencji dla blogów kulinarnych, to o ile po poprzedniej jakoś się nie zmobilizowałam do blogowego działania, tak po zeszłym tygodniu dostałam twórczego powera 🙂 Także wszem i wobec mówię: DZIĘKUJĘ 🙂

  3. Ja Chorwację pamiętam jeszcze jako tanią, sporo tańszą niż Italia czy Grecja, no ale byłam tam ho, ho… w 2002 roku.
    Najświeższe wrażenia (2009) mam z Serbii i Macedonii (na blogu wisi jakiś przedpotopowy wpis z Ohrydu: http://btth.pl/ohrid-macedonia-fyrom/). Ale o tych krajach pewnie napiszesz później.
    Pozdrawiam z biczbaru 🙂

    1. O Macedonii wpis już się pojawił 😉
      No Chorwacja niestety, tak jak i Grecja należą do najdroższych, bałkańskich krajów. Chorwacja jest przepiękna, ale biorąc pod uwagę koszty to za taką samą kasę w Albanii mogłabym spędzić 3 tygodnie, a w Chorwacji pewnie półtora tygodnia (trudność z nocowaniem na dziko, drogie campingi, żarcie itd. itd.).

    1. Oj tak, Pekary to dla mnie bałkański hit.
      Natomiast co do Chorwacji – chciałabym ją mocniej poeksplorować, ale niestety finansowo się to kompletnie nie opłaca. Jak będę dysponować portfelem jak Niemcy, to może wybiorę się tam na dłużej 😉

  4. A ja się nie zgodzę, że w Chorwacji jest drogo – byłem tam kilkatrotnie ostatnimi czasy i ceny są porównywalne jak w Polsce. Nie wiem skąd przekonanie,że to drogi kraj – a napewno już dużo tanszy niż Włochy – zdecydowanie to moge powiedzieć. Ja ze swoich pobytów nie zauważyłem strasznego zubożenia portfela – a rozrzutnym napewno nie jestem. Pozdrav.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.