Szukaj
Close this search box.

Ceny w Kosowie [2016]

Przed wyjazdem do Kosowa wydawało nam się, że będzie to jeden z tańszych krajów na Półwyspie Bałkańskim. Okazało się jednak, że niekiedy ceny są tam wyższe niż w Albanii, Bośni i Hercegowinie czy w Czarnogórze, która również ma wprowadzone u siebie euro. Wybierając się do Kosowa warto mieć to na względzie i być przygotowanym, np. na jedne z najdroższych noclegów na całych Bałkanach.

  • Walutą w Kosowie jest euro. 1 € to zazwyczaj około 4,3 zł (wiadomo, kurs euro ma swoje większe lub mniejsze wahania, więc dla świętego spokoju można je po prostu przemnażać razy 4).
  • Płatność kartą w Kosowie jest dużo bardziej oczywista niż w Albanii. Na każdej stacji, w każdym, nawet malutkim sklepie można posługiwać się kartą. Trochę nas to zdziwiło, bo przecież w Kosowie w dużej mierze żyją Albańczycy. A przecież w ich rodzimym kraju płatność kartą wciąż nie jest czymś oczywistym i pewnym, a oni sami dużo bardziej wolą tam posługiwać się gotówką. Bankomatów w Kosowie jest dużo, jedyna kwestia jaka nas zastanowiła to ta, że bankomat pobierał nam prowizję w wysokości 5 € od każdej transakcji. Nasze karty pozwalają na bez prowizyjne wypłaty z bankomatów z zagranicy, więc nie bardzo wiemy, dlaczego te w Kosowie zjadały nam nasze pieniądze. Nie udało nam się też znaleźć wiarygodnego źródła tłumaczącego ten stan rzeczy.

ceny w Kosowie

ceny w Kosowie

ceny w Kosowie

Ceny innych produktów:

– wino: od 1,50 € za wino z Rahovca, po 6-10 € za wina z Czarnogóry, np. Vranaca Procorde

– 1 kg kaszkawału 5,20 € za kilogram

– burek od 0,8 do 1 €

– ajran 0,3 €

– chrupki 0,3 € do 1 €

  • Ceny benzyny w Kosowie są na szczęście dość niskie, np. w porównaniu z Albanią. Litr benzyny bezołowiowej Pb95 kosztowała 1,01 €, natomiast ON 0,97/0,98 €. Gaz oczywiście również jest dostępny. Stacji benzynowych jest w tym kraju całkiem sporo, więc nie należy się martwić o tankowanie.
  • Osoby przyjeżdżające do Kosowa własnym autem będą musiały również ponieść koszt dodatkowego ubezpieczenia, gdyż w kraju tym nie obowiązuje zielona karta. W 2016 roku dwutygodniowe ubezpieczenie kosztowało 15 €. Aktualne ceny można sprawdzić na stronie BKS. Ubezpieczenie należy wykupić bezpośrednio na granicy, gdzie znajdują się małe biura ubezpieczyciela oznaczone zielono-szarym logiem BKS.
  • Ceny noclegów mocno nas w Kosowie zaskoczyły. Niestety na minus, gdyż przygotowani byliśmy na coś zupełnie innego. Poszukiwania taniego noclegu w Prizren doprowadziły nas do białej gorączki, gdyż większość hoteli proponowała pokoje w cenie 40-50 € za jedną noc. To stanowczo przekraczało nasz skromny budżet, zresztą nigdy nie zapłaciliśmy aż tyle za nocleg. Hostele również nie oferowały konkurencyjnych cen, gdyż za nocleg w dormitorium należało uiścić opłatę 11 € od osoby plus dopłacić za parking (5 € za noc). Co łącznie dawało kwotę 27 €. Jasne, mniej niż za hotel, ale ostatecznie znaleźliśmy nocleg za 25 € z własnym pokojem z łazienką i parkingiem wliczonym w cenę, w samiusieńkim centrum. Tu kolejny raz utwierdzamy się w przekonaniu, że hostele nie są absolutnie opłacalne, gdy jest się podróżującą parą. Na co zwracać uwagę przy poszukiwaniu noclegu w Kosowie? Przede wszystkim w miastach należy zawsze znajdować hotel/hostel z parkingiem prywatnym, żeby nie dopłacać za parkowanie Waszego auta. Szukajcie mniejszych pensjonatów czy hoteli, które mniej się reklamują. Ich właściciele zazwyczaj są skłonni negocjować ceny lub po prostu oferują znacznie niższe kwoty niż okoliczna konkurencja. Można również spróbować poszukiwań przez któryś z serwisów rezerwacyjnych, bo a nuż trafi się na jakąś super promocję. Jeśli chodzi o ceny kempingów (tak, trafiliśmy na jeden w Kosowie), to zapłaciliśmy 4 € od osoby. Była to według nas zbyt wygórowana cena, jak na to, że nie było tam praktycznie żadnej infrastruktury. Ale było już późno i nie mieliśmy siły szukać czegoś na dziko.
  • W restauracjach jest stosunkowo tanio. Za obiad dla dwóch osób plus dwa piwa w centrum Prizren zapłaciliśmy 8 €. Nie był to oczywiście jakiś super wykwintny posiłek, ale można się było najeść. Kawiarnie oferujące przepyszną kawę również mają przystępne ceny. Za frappe płaciłam 1 €, a za zwykłą kawę coś ok. 0,5-0,8 €.
  • Ceny biletów wstępu są zazwyczaj dość symboliczne, np. za wejście do muzeum etnograficznego w Peću zapłaciliśmy całe 1 € od osoby. Część miejsc w ogóle można zwiedzać za darmo, więc pod tym kątem Kosowo jest dość ekonomiczne dla turystów.

Podsumowując: na pewnych rzeczach człowiek w Kosowie nie zaoszczędzi (np. na noclegach), a na niektórych tak (np. na jedzeniu). Trzeba mieć jednak na względzie to, że nie jest tam super tanio i nie liczyć na to, że wyda się tam bardzo mało. Oczywiście jeżdżąc na stopa i nocując przez couchsurfing można wydać w Kosowie nie wiele, ale jednak wybierając się własnym transportem i chcąc nocować w hotelach, podróż robi się nieco mniej niskobudżetowa. Możliwe, że dlatego w ten sposób odebraliśmy ceny w Kosowie, że byliśmy pod koniec naszej podróży i dużo bardziej musieliśmy pilnować wydatków. Niemniej nadal nie zapłacilibyśmy 50 € za pokój.

Zobacz również

7 odpowiedzi

  1. Trochę mnie zdziwiłaś informacjami o hostelach… spaliśmy w Prisztinie dwa lata temu – nocleg kosztował 10 euro od łebka (kwota dla mnie do przyjęcia), auto parkowało darmowo pod budynkiem. Mieliśmy do dyspozycji duży pokój z balkonem i telewizorem tylko dla siebie (ale w hostelu coś remontowano i nie przyjmowano ludzi bez rezerwacji, więc nie wiem jaki pokój dostalibyśmy w normalnym warunkach). Hostel położony był na wzgórzu jakieś 10-15 minut z buta od centrum. Z tego co pamiętam to hosteli z podobnymi cenami było wówczas kilka – czyżby wszystko tak podrożało?

    W sklepach 90% towarów z importu, bo w Kosowie prawie nie ma przemysłu. Większość z Niemiec i Austrii, a także od sąsiadów. Więc jakiś oryginalnych kosowskich produktów poza piwem nie zakupiliśmy 😉

    1. Ceny noclegów w Kosowie są jednymi z droższych na całych Bałkanach. I hostele, dla podróżującej pary, są kompletnie nieopłacalne (ale to akurat wniosek nie tylko z tego kraju, ale każdego innego). Z tego, co patrzyliśmy, większość hosteli oferuje podobne ceny czyli 11 € za dormitorium. Prywatna dwójka ze wspólną łazienką to koszt zazwyczaj 25-35 € (w zależności od miejsca).

      My z oryginalnych, kosowskich rzeczy kupowaliśmy piwo i wino 😉

      1. „Nieopłacalne” to chyba jednak nie są – taniej pod dachem raczej się nie prześpimy, pomijając domki kempingowe. Chyba, że chodzi o fakt, że za taką cenę nie można cieszyć się prywatnością… no cóż, to są jednak hostele i dormy stanowią najbardziej popularną formę 😉

        Za 10 euro albo i mniej spałem w prywatnym pokoju do tej pory na Bałkanach właśnie w Prisztinie, Tiranie i Belgradzie (no i w tym roku w Kiszyniowie). Pamiętam, ze w Bułgarii było dość drogo i to nawet w grupówkach.

        A, kupowałem jeszcze kosowską rakiję, ale to u Serbów w monastyrze 😉

        1. Za cenę hostelu, czyli 2×11 € za dormitorium + 5 € za parking można znaleźć pokój prywatny, w lepszych warunkach i z darmowym parkingiem. Nam w Prizren udało się znaleźć nawet nieco tańszy pokój prywatny. Także z naszego doświadczenia hostele są nieopłacalne, gdy jeździ się we dwoje. W pojedynkę, jasne. Nie znajdzie się pokoju hotelowego za 10 €. Powiem szczerze, że jeżdżąc na Bałkany zimą, wiosnę i latem jeszcze nie udało nam się znaleźć pokoju za 10 €. Standardem jest jednak 20 € wzwyż.

          1. Ja już teraz nie rozumiem, czy piszesz o pokoju za 10 euro za osobę czy za całość 😀 Bo ja miałem na myśli prywatne pokoje w hostelach (czyli 20 za całość).

            20 euro za noc dla dwójki to nasza górna granica, którą byliśmy w stanie dać. No i zazwyczaj się udawało, choć zapewne ceny idą cały czas w górę (właśnie patrzę na „nasz” hostel w Belgradzie – już jest 12,5 euro za noc w podwójnym priwie). Tak więc człowiek już wie, że tam gdzie zaoszczędzi się gdzie indziej, to straci na noclegach.

            Na Prizrenie kiedyś szukałem noclegów to 2 lata temu był tylko jeden hostel, cenowo jeszcze uszedł, ale za to nikt nie reagował na rezerwację, więc wybrałem Prisztinę.

  2. Z tym tankowaniem na stacjach w Kosowie to bym uważała jednak. Wszyscy, którzy mogą i nie chcą zepsuć sobie silnika, tankują w krajach sąsiednich. W Kosowie benzyna jest marnej jakości, często przemycana i 'chrzczona’. Dlatego np. Misja ma swoje własne stacje benzynowe i ich samochodów nie można w innych miejscach tankować.

    1. Twoje ostrzeżeni można by podpiąć pod wiele krajów, a i w Polsce można mieć pecha i zatankować na stacji, gdzie benzyna jest chrzczona. My w Kosowie tankowaliśmy i nasze auto ma się dobrze. Trudno wymagać, by ktoś mając mały bak i jeżdżąc kilka dni po tym kraju wyjeżdżał poza jego granice, tylko po to żeby zatankować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.