Szukaj
Close this search box.

Tureckie koty, czyli z życia bezdomniaka

Chyba każdy, kto był w Turcji, zwrócił tam uwagę na: meczety, kobiety w chustach i…koty. Wiem, to zdanie brzmi trywialnie i oczywiście nie obrazuje pełnego kolorytu tureckiego krajobrazu, jednak te trzy jego elementy zauważa się dość szybko, po wjechaniu do jakiegokolwiek miasta czy miasteczka. Ja jednak w dzisiejszym wpisie skupię się na…kotach. I pewnie nikogo to nie zdziwi.

Turcy generalnie mają dość ambiwalentny stosunek do zwierząt. Wynika to przede wszystkim z ich religii – w islamie psy uważane są za nieczyste. Większość Turków nie wpada w zachwyt nad futrzastą kulką na czterech łapach, bez względu na to, jak bardzo jest urocza. Prędzej ominą szerokim łukiem lub przejdą na drugą stronę ulicy. Stąd też nie trzymają w domu zwierzaków, choć ci, którzy chcą uchodzić za „bardziej zeuropeizowanych” decydują się na zakup jakiegoś np. rasowego pieska. Prawda jest jednak taka, że znacząca większość narodu tureckiego traktuje mruczki i burki z dużą dozą dystansu, uważając za niebezpieczne i przenoszące zarazki.

W dużych miastach plącze się wiele bezpańskich kotów i psów. Te drugie widzieliśmy zachipowane, z tego co wiem są szczepione i sterylizowane/kastrowane i pozostają pod jako takim nadzorem. Koty natomiast wyglądają jak „bogowie ulicy”. Część z nich to potężne, upasione kocury, które nijak mają się z moim wyobrażeniem o biednych, zagłodzonych, tureckich kotkach. W wielu miejscach widzieliśmy bowiem miski z mlekiem, wodą lub suchą karmą wystawione na ulicach. Oznacza to, że jednak komuś się chce o nie dbać. Zarówno koty jak i psy spacerują np. pomiędzy Niebieskim Meczetem a Hagią Sofią, wspólnie z turystami jedzą obwarzanki lub chowają się w cieniu pojedynczych tam drzew. My trafialiśmy na wyjątkowo spokojne psiaki, które większość dnia przesypiały lub bez pośpiechu maszerowały wśród tłumu turystów. Koty są jednak nieco bardziej obrotne, bo plączą się w okolicy knajp z kebabami, z których o dziwo, co jakiś czas, dostają odpowiednie porcje mięcha. W sumie nie tak źle. Jednak życie bezdomniaka, zawsze pozostanie życiem bez domu, ciepłego kąta (choć ten akurat jest może mniej potrzebny ze względu na często upały nawiedzające Turcję) i człowieka, który podrapie za uchem. Z drugiej strony, czy tureckie zwierzaki mogą zatęsknić za czymś, czego nigdy nie doświadczyły?

Na dwóch campingach – w Dalyan i Goreme, gdzie mieliśmy okazję nocować, były zarówno psy i koty. Te drugie najchętniej właściciele spakowaliby nam do Kianki i wysłali w świat. Ja oczywiście chętnie bym je ze sobą zabrała, bo pokochałam je całym moim „sercem kociary”. Wiadomo jednak, że Marek jest mniej czuły na kocie wdzięki i moje roztkliwianie się na ich punkcie, w efekcie nie przywieźliśmy ze sobą tureckiego kotka. Za to, mamy całkiem pokaźną kolekcję kocich portretów, min i póz.

Zacznę od mojego ulubionego zdjęcia, które już na wyjeździe zatytułowałam: Kot sprzedający biżuterię. Natknęliśmy się na niego w nocy, w Kusadasi. Siedział sobie na nabrzeżu i pilnował stoiska z biżuterią. Po jego masie widać, że interes się dobrze kręci.

kot Kusadasi

Myszołap, bo takie imię otrzymał „mój kocur” z Goreme, był wyjątkowo wdzięcznym kompanem. Gdy wracaliśmy na camping, a ja tylko zaczynałam go wołać, wyłaniał się jak spod ziemi, donośnie mrucząc. Do tego lubił dotrzymywać nam towarzystwa, aczkolwiek Markowi dosłownie i w przenośni wchodził na głowę. Chętnie jadał bułkę z serem, popijając ją ajranem. Tu przy okazji na zdjęciu jestem z Książką w podróży, którą w styczniu zostawiłam w Skopje, w Macedonii, a z którą spotkałam się na campingu w Goreme, w Kapadocji!

Kot Goreme

kot Goreme

Myszołap miał brata. Ten jednak nie dorobił się imienia. Też lubił nam towarzyszyć, jednak był dużo bardziej zdystansowany od swego brata.

kot Goreme

Koty z Daylan to osobna opowieść, którą na pewno spiszę na blogu, natomiast w skrócie tylko powiem, że tamtejsze mruczki dały nam trochę popalić. Przede wszystkim zrobiły sobie z naszego namiotu plac zabaw, ku uciesze połowy campingu. Natomiast przygotowywanie śniadania wyglądało mniej więcej tak: wyciągnąć kota z serka do smarowania; wyrwać kotu kanapkę dla Marka i tak ją wygładzić, by wyglądała na „nieużywaną”; wyciągnąć kota z namiotu; innego kota wyciągnąć znów z opakowania po serze i ogolić pomidora, który w niewyjaśnionych okolicznościach stał się owłosiony (lub jak kto woli ofutrzony). Jak łatwo się domyślić – nie było nudno.

kot Daylan

Poniższe zdjęcie ustrzeliliśmy w Stambule. Strasznie je lubię, bo pokazuje, że Turcy jednak na swój sposób lubią zwierzaki, a towarzystwo kotów w niczym im nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, biorąc pod uwagę, że z lokalnymi mruczkami dzielą się…krzesłami.

koty Stambuł

Oczywiście najwięcej zdjęć kotów przywieźliśmy z samego Stambułu. Były wszędzie, gdzie byśmy nie poszli, ku mojej uciesze, a przy ogólnej irytacji Marka: „Przecież to tylko kot!! Czym ty się tak zachwycasz??” Pod tym kątem nigdy się nie zrozumiemy 😉

Koty Stambuł

Koty Stambuł

Koty Stambuł

Koty Stambuł

a4

Ten przystojniak doczekał się nieco bardziej rozbudowanej sesji zdjęciowej. Dołączył do nas, gdy Marek jadł w parku kebaba. Oczywiście wymusił na moim mężu podzielenie się mięsem i był w tym zakresie mocno przekonywujący.

Koty Stambuł

Koty Stambuł

Czujna mama i mniej czujny kociak, czyli takie obrazki też są w Turcji na porządku dziennym. Przynajmniej kociak nie krzyczał 24h/dobę przeciągłego „Anne!! Anne!!” (kto był w Turcji ten doskonale wie, jak irytujące są tamtejsze dzieci z tym swoim ciągłym, donośnym wrzeszczeniem mamo czyli anne właśnie).

Koty Stambuł

To zdjęcie również jest jednym z moich ulubionych z serii „tureckie koty”. Uchwycone gdzieś przy Meczecie Sulejmana.

Koty StambułW Efezie również trafiliśmy na kociaki. W otoczeniu ruin i niesamowitego krajobrazu prezentowały się naprawdę dumnie i dostojnie.

SONY DSC

a5

SONY DSC

SONY DSC

koty efez

W Sirince również spotkaliśmy koty, jednak te miały do nas wyjątkowy dystans. Nie chciały nawiązać bliższej relacji, patrząc na nas dość nieufnie.

SONY DSC

DSC02954

W Safranbolu również widzieliśmy sporo kotów. To tam stały miski z mlekiem, wodą, a także okazałe góry kociej, suchej karmy. Mruczki siadywały w kawiarenkach, na stołach, pomiędzy osobami pijącymi kawę. Były pełnoprawnymi uczestnikami miejskiego życia. Całkiem budujący widok.

kot Safranbolu

Oczywiście na większości zdjęć widać koty zdrowe, dorodne i posiadające całkiem pokaźny zapas tkanki tłuszczowej. Nie fotografowaliśmy jednak kotów chorych lub wyglądających na naprawdę zabiedzone. W ich przypadku mnie krajało się serce, a Marek chyba nie widział w nich nic godnego uwiecznienia (no chyba, że też było mu ich żal, ale tego nie okazywał). Kociarze w Turcji z jednej strony będą się czuli świetnie, w końcu otoczeni będą przez pokaźne rzesze mruczków. Z drugiej zaś strony ilość bezdomnych zwierząt w Turcji jest dołująca. Niby powstają pojedyncze schroniska, a Turcy nieco bardziej pochylają się nad losem bezdomniaków. Jednak ich zmiana nastawienia do zwierząt może być procesem bardzo powolnym, w szczególności, że w grę wchodzi religia i jej mniej lub bardziej przestrzegane zasady. Jeśli więc będziecie w Turcji, podrapcie kota za uchem. Na pewno odwdzięczy się donośnym mruczeniem.

Zobacz również

21 odpowiedzi

    1. Pozdrowienia i milion głasków dla Pafcia i Jeżyka ode mnie, oraz pozdrowienia od Pimkiego i Mózga (naszych kotów) oraz Kosodrzewiny i Pysi (kotów moich rodziców) 😉

  1. koty mi się kojarzą nie tylko z Turcją, ale i z innymi państwami w okolicy, w Gruzji czy na Cyprze też ich pełno było! Ale kurcze ja jakoś kotów nie lubię, no nie potrafię się przekonać! Psy za to kocham bardzo! 😉

    1. Ja kiedyś też byłam fanką psów, a na koty miałam potworną alergię. Odkąd zaczęłam jeździć na Bałkany jakoś alergia mi przeszła i mogłam podjąć decyzję o tym, by przygarnąć do siebie jakiegoś kota. Mnie się koty kojarzą z Marokiem, choć nigdy tam nie byłam, ale znajomi zawsze przywozili mi stamtąd miliony kocich portretów 😀

  2. Widzę, że nie tylko ja mam dziwną manie robienia zdjęc kotom na wyjazdach. Z Chorwacji mamy mnóstwo zdjęć kotów 🙂 W Grecji i na Cyprze było ich tez wiele, ale na Cyprze to już miałam dośc, za duzo ich było! 🙂 Chociaż ja to od zawsze fanka kotów 🙂

  3. Koci wysyp 😛 Przywodzi mi to na myśl Rumunię i Bułgarię w której całe stada pojawiają się znikąd i strach się bać! Oprócz tego spoczywają też przy autostradach. Za kotami wyjątkowo nie przepadam, więc drapanie za uchem nigdy się nie wydarzy hihi

    1. Ja kiedyś byłam stu procentową psiarą i z racji ogromnej alergii na koty, trzymałam się od nich z daleka. Alergia jednak przeszła i teraz mogę się z kotami bliżej zaprzyjaźniać. Ale rozumiem, że nie każdy musi za nimi przepadać 😉

  4. TAK! Pamiętam pierwszą wizytę w Czarnogórze – starówka w Kotorze, koty rozsypane po chodnikach, ulicy, krawężnikach. Wszystko bolało mnie od patrzenia na te wychudzone stwory. Dopiero po kilku dniach zobaczyłam, że one nie potrzebują mojej litości, one nie są nieszczęśliwe. One po prostu taki wiodą żywot uliczny. Wygrzewają się na słońcu, gonią za instynktem.
    Uwielbiam fotkę kociej mamy z kociątkiem 🙂

    1. Kotów w Kotorze faktycznie jest też sporo, ale zarówno w Czarnogórze, jak i Turcji klimat jest łagodniejszy niż u nas, dzięki czemu los bezdomnych zwierzaków jest odrobinkę lżejszy. Nie usprawiedliwia to jednak ludzi, którzy powinni się o nie zatroszczyć. Czasami jednak różnice kulturowe są nie do przeskoczenia i to co dla nas jest formą okrucieństwa, w innych kręgach jest czymś normalnym, bo np. zwierzęta uznawane są za złe/nieczyste/niebezpieczne.
      Kocią mamę z kociątkiem też bardzo lubię 🙂

      1. Ale Ty bzdury gadasz, Ruda… Przecież w Islamie koty się niemal czci! Turcy uwielbiają koty, są to jedyne stworzenia które wpuszczają do meczetów (Mahomet miał kotkę Muezzę), a rodzima rasa- turecki Van jest uznawany za dziedzictwo narodowe Turcji! Byłam w Turcji i widziałam, jak Turcy łagodnie obchodzą się z kotami, które w każdy możliwy sposób starają się dokarmiać, a jak gardzą nieczystymi w ich religii i kulturze psami, które kolczykują jak bydło i najlepiej trzymają się od nich z daleka, bo się ich boją, nie znają psich zachowań, a posiadanie kundla w domu to wielki wstyd!! Przecież wyłącznie pies jest stworzeniem nieczystym w Turcji, przed modlitwą w islamie modlący się nie może nawet dotknąć psa! Dlatego żaden z Turków nie zdecyduje się trzymać psa w domu! „Małe rasowe pieski”?? O jakim Ty kraju mówisz kobieto? Chyba o Wielkiej Brytanii, bo na pewno nie o kociej Turcji! Moja koleżanka znalazła raz w Efezie pobitą sukę w śmietniku. A koty mogą swobodnie przechadzać się po meczetach i są uwielbiane! Koty NIE są nieczyste w islamie/Turcji!!!

  5. Uwielbiam koty! Na Bałkanach jest ich faktycznie mnóstwo, podobnie jak w Grecji. Jak byłam młodsza zawsze wszystkie chciałam głaskać. Chociaż w sumie teraz też tak robię 😀 Moim faworytem jest Kot sprzedający biżuterię!

    1. Koty również uwielbiam, stąd w podróży nie jestem w stanie przejść obok nich obojętnie. Kot sprzedający biżuterię, to chyba moje najlepsze kocie zdjęcie przywiezione z Turcji 😉

  6. Nie mogę zrozumieć, skąd u Ciebie to jakże błędne przekonanie, powtórzone zresztą kilka razy, że Turcy uważają koty za nieczyste. Ty się kochana nie znasz na Turcji, a przede wszystkim na kotach… Dla Twojej wiadomości- Turcy to naród czczący koty! Uwielbiają koty, są to jedyne (JEDYNE) stworzenia, które wpuszczają do meczetów (Mahomet miał kotkę Muezzę), a rodzima turecka rasa- turecki Van jest uznawany za dziedzictwo narodowe Turcji! Turcy jak żaden inny naród rozumieją kocią naturę, kocie zwyczaje i bardzo czule obchodzą się z kotami, które nie tylko głaszczą, ale też w każdy możliwy sposób starają się dokarmiać (wszędzie jest kocia karma). Boją się za to psów, które są kreaturami nieczystymi w ich religii i od których trzymają się z wielkim dystansem, z daleka, bo się ich boją, nie znają psich zachowań, a posiadanie kundla w domu to wielki wstyd!! Przecież wyłącznie pies jest stworzeniem nieczystym w Turcji, przed modlitwą w islamie modlący się nie może nawet dotknąć psa! Dlatego żaden z Turków nie zdecyduje się trzymać psa w domu! „Małe rasowe pieski”?? O jakim Ty kraju mówisz kobieto? Chyba o Wielkiej Brytanii, bo na pewno nie o kociej Turcji! Moja koleżanka znalazła raz w Efezie pobitą, skatowaną sukę w śmietniku. Pies jest w Turcji traktowany jak bydło domowe w Polsce- kolczykować i wypuścić by łaziło. Koty natomiast są powszechnie trzymane w tureckich domach, rękodzieła tureckie przedstawiają głównie koty. Prorok Mahomet został uratowany przez kotkę Muezzę przed ukąszeniem węża, pies natomiast ukąsił Mahometa, stąd w Turcji i islamie nienawiść do psów i boska cześć oddawana kotom! Ale przecież Ty tego nie wiesz, prawda? Czytałaś kiedykolwiek kocią historię? Raczej nie… Koty są ubóstwiane w islamie/Turcji!

    1. Czekam w takim razie na Twoj artykuł opisujący ten temat. Skoro przybyłaś tu z kagankiem kociej oświaty. Do artykułu będącego moimi, prywatnymi odczuciami a nie traktatem naukowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.