Szukaj
Close this search box.

Spędzając dzieciństwo pod okiem Securitate

Polski rynek wydawniczy wypełnia się coraz to nowymi, bałkańskimi książkami. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale większość z nich wzbudza emocje, w szczególności, jeśli miało się okazje odwiedzić kraje Półwyspu. Kiedy w okolicach grudnia dowiedziałam się, że Wydawnictwo Czarne planuje wydać książkę „Zakopać maszynę do pisania. Dzieciństwo pod okiem Securitate”, zaczęłam odliczać dni do daty premiery, która miała mieć miejsce w marcu.

Carmen BuganWyobraźcie sobie, że macie dwanaście lat, żyjecie na rumuńskiej prowincji. Mieszkacie w pięknym domu, macie kochających rodziców i dziadków. Choć Wasz kraj funkcjonuje pod dyktaturą Ceaușescu, to Waszej rodzinie wiedzie się nie najgorzej. Aż pewnego dnia wszystko wywraca się do góry nogami – Wasz tata postanawia zaprotestować, wyjeżdża do Bukaresztu, a do Was przybywają funkcjonariusze Securitate, którzy nie tylko Was przesłuchują, ale także głodzą, nie pozwalają chodzić do szkoły, montują w Waszym domu podsłuch i ciągle Was obserwują i inwigilują. Nie brzmi dobrze, prawda? Ale taki los spotkał Carmen Bugan – autorkę książki „Zakopać maszynę do pisania”. Zasadniczo jej książka jest formą dziennika, w którym Bugan mierzy się ze swoją przeszłością, a także historią swej rodziny. To co zaskakuje od pierwszych stron książki, to ogromna dojrzałość, jaką miała w sobie już od najmłodszych lat. Wiadomo, życie zmusiło ją do tego, by szybciej dorosnąć. Kiedy jej ojciec decyduje się wyruszyć do Bukaresztu, by zaprotestować i rozrzucić ulotki przeciwko dyktaturze Ceaușescu, Carmen jest pod opieką babci, ponieważ jej mama przebywa w szpitalu z najmłodszym dzieckiem – synem Catalinem, a siostra Loredana uczęszcza do szkoły z internatem. Przez funkcjonariuszy traktowana jest jak osoba dorosła i nie interesuje ich to, że ma tylko dwanaście lat i nie może odpowiadać za czyny swego ojca. Ten trafia na kilka lat do więzienia, a rodzina Carmen uczy się na nowo żyć, tym razem pod czujnym okiem Securitate.

Securitate, służba bezpieczeństwa komunistycznej Rumunii, szpiegowało ludzi na wszelkie sposoby. Wykorzystywało członków rodzin i przyjaciół, których albo przekupywało, albo zastraszało. Struktura organizacji była skomplikowana. Korzystając z przeszkolonego wojskowego personelu, który donosił i rozsiewał nieprawdziwe historie o opozycjonistach, aby ich zdyskredytować, Securitate miało dostęp do najintymniejszych szczegółów życia ludzkiego. Robiono zdjęcia podejrzanym i zastraszanym, takim jak mój ojciec, nagrywano ich i cenzurowano ich korespondencję. Zbierano informację na temat życia rodzinnego, pracy, zwyczajów podróżowania, upodobań. Do szpiegowania mojego ojca wykorzystano wszystkie te metody. W czasie ostatnich pięciu lat naszego życia w Rumunii mój brat, moja siostra, matka i ja staliśmy się przedmiotem inwigilacji. Były zastraszania, groźby, a z nich trudno się otrząsnąć. Nie wiem, czy do czasu opuszczenia kraju zdołalibyśmy wskazać różnicę między spontanicznymi myślami i uczuciami a tymi, które okazywaliśmy aby się chronić. Przypominam sobie uwagę matki: „Już nie mam uczuć. Już nie potrafię czuć.” To pełne konsternacji wejrzenie w siebie, zrozumienie, że izolacja, presje, niewiedza, którzy z naszych przyjaciół są przyjaciółmi, a którzy donoszą, że nie sposób oddzielić ułudy od nadziei, sprawiły, że wszyscy przestaliśmy czuć.

Carmen Bugan, Zakopać maszynę do pisania, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015, s.239-240

No dobrze, ale pewnie interesuje Was, skąd taki a nie inny tytuł. Otóż za rządów Ceaușescu można było posiadać jedną, zarejestrowaną u Securitate maszynę do pisania. Oczywiście należało przedstawić powód, dla którego chciało się ją mieć i co jakiś czas funkcjonariusze służb bezpieczeństwa mieli prawo skontrolować, czy jest właściwie użytkowana. W przypadku rodziny Bugan, maszyna miała służyć spisywaniu przepisów kulinarnych. Jednak po nocach, rodzice Carmen tworzyli ulotki przeciwko dyktaturze Ceaușescu. Pewnego dnia autorka książki odkrywa, że ojciec, zakopuje w ogrodzie maszynę do pisania. Nie bardzo rozumiejąc, o co w tym wszystkim chodzi, wraz z siostrą zwołują rodzinne zebranie, podczas którego wychodzi na jaw, że ojciec posiada drugą niezarejestrowaną u Securitate maszynę, której fakt posiadania ukrywał przed wszystkimi domownikami. To właśnie ją, co noc umieszczał w beczce i zakopywał, by nikt się o niej nie dowiedział.

Zasadniczo życie pod czujnym okiem Securitate nie było usłane różami. Podsłuch umieszczony w domu Buganów nie pozwalał im na swobodną konwersację; inwigilowani byli wszyscy, którzy ich odwiedzili lub w jakikolwiek inny sposób się kontaktowali; w szkole, zarówno Carmen i Loredana traktowane były jako uczennice gorszej kategorii, gdyż ich ojciec okazał się dysydentem.

Z drugiej jednak strony książka emanuje niesamowitym ciepłem. Opisy życia rodzinnego, w szczególności przed pojawieniem się Securitate, są niesamowicie plastyczne, tak, że człowiek całkowicie się w nich zatapia. Aż chciałoby się napisać: „chętnie bym się tam przeniosła”. Później jednak następuje zwrot akcji i z kart książki wylewa się gorycz i żal. Żal do ojca, który pewnej nocy zadecydował za wszystkich członków swej rodziny i postanowił uczynić coś, co było zgodne z jego sumieniem i jego pojmowaniem rzeczywistości. Nie wziął jednak pod uwagę, jakie konsekwencje poniosą jego najbliżsi. „Zakopać maszynę do pisania” to przede wszystkim książka o sile, jaka drzemie w kobietach. Mimo ciągłych kłopotów, upadlania ze strony służb bezpieczeństwa, potrafiły zachować godność i choć zdarzały im się chwile załamania, to szybko się z nich podnosiły i szły dalej z podniesioną głową. Była to trochę psychologiczna gra z Securitate, by pokazać im, że nic sobie nie robią z ich ciągłej, bardzo namacalnej obecności.

W 1989 roku cała rodzina Carmen, w tym również jej ojciec, który został objęty amnestią i zwolniony z więzienia, wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych (a zasadniczo są do tego poniekąd zmuszeni – został im odebrany dom, wcześniej Bugan poddany jest aresztowi domowemu). Autorka książki, po prawie 21 lat od wygnania z rodzinnego kraju, powraca do Rumunii, by przejrzeć teczki z dokumentami, jakie na nią i jej rodzinę zebrało Securitate. Jest rok 2010, gdy wyrusza do Bukaresztu. Na miejscu spotyka się z przybyłą z USA mamą, która również decyduje się zmierzyć z przeszłością swej rodziny.

Moja matka rozgląda się po czytelni; jest pełna ludzi. Podążam za jej wzrokiem. Panuje nastrój cichej rezygnacji nad złamanymi życiorysami wymieszany z poczuciem dumy: wszyscy, jak tu jesteśmy, walczyliśmy albo byliśmy częścią tych, którzy walczyli.

Carmen Bugan, Zakopać maszynę do pisania, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015, s.231

Zobacz również

12 odpowiedzi

    1. Szczerze polecam. Nawet jeśli ktoś nie do końca interesuje się samymi Bałkanami, to książka ta jest bardziej opowieścią o życiu rodzinnym, o międzyludzkich relacjach, itd.

  1. ! Ale super! Zupełnie przegapiłam tą pozycję, Dubravka będzie miała nową koleżankę -)

  2. Świetna recenzja – zachęcająca, intrygująca, daleka od banałów i zdradzania zbyt wielu informacji. A przede wszystkim spełniła swój cel – mam wielką ochotę przeczytać tę książkę 🙂

    1. A pomyśleć, że kiedyś, za czasów szkolnych, nie lubiłam pisać recenzji 😉 Jak widać, gdy człowiek robi coś dla przyjemności, przychodzi mu to znacznie łatwiej 😉 Jeśli przeczytasz „Zakopać maszynę do pisania”, to daj znać! Chętnie dowiem się jakie są Twoje wrażenia.

  3. o! jest kolejna pozycja do przeczytania wkrótce zwłaszcza, że będąc w Rumunii zainteresowało mnie imperium Ceaușescu.

    1. Imperium Ceaușescu to niewątpliwie ciekawy wątek historii, podobnie rzecz się ma w przypadku Hodży czy Titio. Większość dyktatorów miało „polot i fantazję” w rządzeniu krajami…

  4. Dzięki za taką wartościową treść. Książka być może nie dla mnie, ale już mam komu polecić (-:,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.