Szukaj
Close this search box.

Wyprażany ser i zupa czosnkowa? Słowacka kuchnia oferuje znacznie więcej!

Zapewne większości z Was, podobnie jak nam, słowacka kuchnia kojarzy się z bardzo ograniczoną ilością dań. Na pytanie, co jedliście w trakcie pobytu na Słowacji, zwykle odpowiadamy, że wyprażany ser, zupę czosnkową lub bryndzowe haluszki. Dodatkowo mnie, jako wegetariance, wydawało się, że po prostu kuchnia naszych południowych sąsiadów jest pod kątem wege dań dość mocno ograniczona, dlatego głównie zamawiałam serowe potrawyJednak oboje w trakcie grudniowej wizyty w tym kraju mieliśmy się przekonać, że słowacka kuchnia oferuje znacznie więcej.

Obiad w hotelu Grand Jasna

Pierwsze spotkanie z nieco innym obliczem słowackiej kuchni miało miejsce w hotelu Grand Jasna, w którym nocowaliśmy i pierwszego dnia mieliśmy także zaplanowany obiad. Jako kłopotliwa wegetarianka (zawsze widzę pewien popłoch w oczach organizatorów, gdy mówię, że nie jem ani mięsa, ani ryb) szczerze mówiąc nie liczyłam na zbyt wiele. To znaczy obstawiałam, że tradycyjnie na moim talerzu wyląduje wyprażany ser, do którego od paru, słowackich wyjazdów mam awersję (kilka razy dostałam go w wersji niezjadliwej). Jednak szybko miałam się przekonać, że kucharz przygotował dla mnie coś zupełnie innego. Na przystawkę dostaliśmy roladę z różowego naleśnika (kolor zawdzięczał soku z buraka) i hummusu, z dodatkiem jadalnych kwiatów i czegoś nieco trudniejszego do zidentyfikowania. Następnie na stół wjechała zupa dyniowa z pomarańczą i pianką (chyba kokosową, ale ręki nie dam sobie uciąć). Jako drugie danie cała ekipa, oprócz mnie, otrzymała kaczkę z pieczonymi ziemniakami. Ja natomiast dostałam ogromną porcję warzyw, która była podana z kapustą pakczoj i delikatnym, maślanym sosem. Danie nie dość, że piękne, to jeszcze wyjątkowo smakowite. Tak się nim zachwyciłam, że nie zrobiłam mu zdjęcia (ale możecie go zobaczyć w filmiku na fb ->KLIK). Natomiast deser był moim faworytem. Kokosowy sernik dla kogoś, kto sam by się najchętniej zamienił w kokosa, to prawdziwy, wygrany los na loterii. Kokosowe niebo w gębie!

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

Chalúpkovo

Drugiego wieczora mieliśmy zaplanowany posiłek w Chalúpkovie, czyli osadzie, na którą składają się drewniane domki, stylizowane na stare. Całość przypomina trochę skansen. W centralnej części osady znajduje się okazały budynek dworu, w którym mieści się restauracja. Początkowo obstawialiśmy, że nie powstał on współcześnie, ale właściciel wyjaśnił nam, że obiekt ten również został zbudowany niedawno. Restauracja specjalizuje się przede wszystkim w daniach regionalnych. Mieliśmy okazję spróbować pierogów nadziewanych bryndzą, reszta ekipy mogła skosztować jeszcze pierogów nadziewanych kaczką, kurczaka nadziewanego suszonymi pomidorami podanego na pure z batatów oraz polędwiczek wieprzowych w ziołowej panierce z grzybowym risotto. Jednak największym hitem okazał się szalenie efektowny deser. Czekoladowa kula, polewana gorącym karmelem, która po roztopieniu odkrywała lodowe wnętrze. Wszyscy byliśmy zachwyceni i dawno żadna potrawa nie wywołała u nas takiej fali radości. Restauracja w Chalúpkovie również udowodniła, że słowacka kuchnia nie koncentruje się tylko na wyprażanym serze.

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

Hotel Tri Studničky

Ostatniego dnia, przed powrotem do Polski, odwiedziliśmy jeszcze jedną restaurację, tym razem bezpośrednio w Demianowskiej Dolinie. Hotel i restauracja Tri Studničky położone są bliżej Liptowskiego Mikulasza, przy głównej szosie biegnącej przez dolinę. Restauracja robi wrażenie swym nowoczesnym, lecz bardzo stylowym designem. Również serwowane tu jedzenie okazało się być na naprawdę wysokim poziomie. Najpierw jednak pojawił się mały zgrzyt, bo jak zwykle po poinformowaniu, że nie jem mięsa, padło pytanie A ryby? Ja nie wiem, czemu ludzie pracujący w gastronomii nie mogą ogarnąć tego, że ryba to jednak też mięso? Na szczęście kelner jakoś przyswoił sobie to, że nie chcę na talerzu niczego, co skakało, chodziło lub pływało i później już było tylko lepiej. Na przystawkę dostaliśmy świeżo wypiekane, ciepłe bułeczki, które po posmarowaniu masłem przywodziły na myśl smaki dzieciństwa. Później zaserwowano nam zupę grzybową. Bardzo aromatyczną, sycącą i… słodką. Zupy grzybowej na słodko nikt z nas nie jadł, ale mimo pierwszego szoku smakowego, później doszliśmy do wniosku, że jest naprawdę przepyszna. Następnie ja otrzymałam kozi ser na ciepło z dużą ilością sałaty oraz gruszką. Sam ser był bardzo dobry i do niczego nie mogłam się przyczepić. Reszta naszej ekipy mogła ponownie skosztować polędwiczek wieprzowych w ziołowej panierce (Marek twierdził, że te z Chalúpkova były lepsze).

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

słowacka kuchnia

Słowacka kuchnia co jeszcze?

Generalnie dania, jakie serwowano nam w wyżej opisanych miejscach, były mniej lub bardziej związane z kuchnią słowacką, która w dużej mierze wywodzi się od prostych potraw, bazujących na lokalnie dostępnych produktach: serach, kapuście czy ziemniakach. Stąd też najsłynniejszymi, dwoma daniami są bryndzowe haluszki (kluseczki ziemniaczane z bryndzą) czy strapaczki (kluseczki ziemniaczane z kapustą). Wśród zup niepodzielnie króluje Česneková polévka, czyli bardzo aromatyczna i sycąca zupa czosnkowa. Wielu osobom kojarzy się ze słowackimi schroniskami górskimi, gdzie stanowi jedno z częściej zamawianych dań. Jeśli chodzi o mięsa, to duże znaczenie ma gęsina czy wieprzowina. Z ryb jada się pstrąga lub karpia. Słowacka kuchnia to także potrawy mączne. Moim osobistym hitem są buchty na parze, czyli krągłe, spore kluchy, nadziewane np. powidłami lub czekoladą, polane roztopionym masłem i posypane kakao. Kaloryczne niebo w gębie. Inną, znaną, mączną potrawą są także knedliki, do których ja osobiście nigdy nie mogłam się przekonać. Generalnie słowacka kuchnia nie należy do zbyt dietetycznych. Większość dań jest dość tłusta i ciężka, za to na pewno bardzo sycąca (kto zjadł bryndzowe haluszki czy wyprażany ser, ten wie w czym rzecz). Niemniej w trakcie zimowych ferii lub letnich pobytów warto skusić się na któreś z tradycyjnych dań. Bo w końcu podróże to także poznawanie nowych smaków!

Dania testowaliśmy w grudniu 2017 roku w trakcie press tirpu zorganizowanego przez Region Liptov oraz Słowackie Centrum Turystyki. 

Zobacz również

2 odpowiedzi

  1. Uwielbiam podróże kulinarne i poznawanie nowych, ciekawych smaków. Myślę, że żadna kuchnia nie jest nudna i można odnaleźć wspaniałe, często zapomniane smaki. Kokosowy sernik – no rozmarzyłam się!. Wszystko co z kokosem biorę w ciemno 🙂 D

    1. W każdej kuchni można znaleźć coś, co nam będzie najbardziej pasowało i smakowało. 🙂 Dlatego warto podróżować i warto poszerzać swoje horyzonty smakowe. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.