Od opuszczenia Sarajewa mieliśmy dość intensywny czas. Opowiedzą Wam o tym poniższe zdjęcia 🙂
Gdy wyjeżdżaliśmy z Sarajewa, mocno sypało. Więc najbardziej logiczne było wybrać się w góry. Podjechaliśmy zatem w okolice góry Igman. A później ruszyliśmy do przejścia granicznego Hum – Scepan Polje.
Opady opadami, a blokadę drogi międzynarodowej zrobić trzeba.
Pomiędzy Bośnią i Hercegowiną a Czarnogórą postanowiliśmy się zatrzymać, by uwiecznić Tarę.
W Czarnogórze też była zima i nawet takie małe sopelki tam urosły.
W drodze do Monastyru Ostrog widzieliśmy, jak jedzie pociąg. Niestety nie poczekał, aby uwiecznić go na zdjęciu.
Mieliśmy dotrzeć do samego Monastyru Ostrog, ale było tak ślisko, że odwiedziliśmy tylko niższe monastyry oraz punkty widokowe, do których dało radę dojść bez wybijania sobie zębów i łamania kończyn.
Na Monastyr Ostrog popatrzyliśmy z daleka, w towarzystwie zachodzącego słońca.
A teraz wytężcie wzrok i znajdźcie Kiankę na zdjęciu 😉
Wieczorem dotarliśmy do Shkodry. Było świątecznie i strasznie zimno.
Dlatego też udaliśmy się na nocleg do hostelu. Niestety było w nim równie zimno, jak na zewnątrz. Ale był rudy kot, reszta nie była ważna.
Za to rano, spotkaliśmy indora na smyczy. I nie były to zwidy, skoro nawet aparat go uwiecznił!
Po spotkaniu z indorem poszliśmy się pomodlić. A tam…strzelby, diabły, anioły, komuniści i mnisi. Zatęskniliśmy za indorem.
W muzeum przynajmniej było normalnie, bez żadnych ekscesów, za to w towarzystwie Włocha i Albańczyka.
Później postanowiliśmy nabrać dystansu i popatrzeć na Shkodrę z góry.
Zamku nie zdobyliśmy, za to wzgórze na przeciwko niego. Też było fajnie.
Później odwiedziliśmy Shengjin, aby sprawdzić, co się tam zmieniło od 2012. Niewiele. Pojawiło się kilka budynków, które 2 lata temu były żelbetonowymi szkieletami.
Na zachód słońca udaliśmy się na miejską plażę. Było wietrznie, zimno i romantycznie (a w każdym razie tak twierdzi Marek).
A końcówkę dnia spędziliśmy biegając po Durresu, szukając noclegu. Znaleźliśmy. Jest w nim zimno, jak chyba w całej Albanii. Pozdrawiamy szczękając zębami (a w każdym razie ruda marznie). To tyle. Cześć i czołem!
19 odpowiedzi
Cudne fotostory… A albańskie piaski -prawie jak latem o zachodzie słońca 😉 W 2010 załapałam się jeszcze na przejazd tym starym rozsypującym się drewnianym mostem w Szkodrze, z którego w 2012 został jeszcze żelazny szkielet… Czy w tym jest po nim jeszcze jakikolwiek ślad?
Są w Shkodrze, w okolicy zamku Rozafa dwa mosty, oba działające 🙂 więc może tamten drewniany znikł już.
Mnie najbardziej urzekło zdjęcie rzeki, wspaniale komponuje się z krajobrazem i przywodzi na myśl srogą, zimną północ 🙂 Swoją drogą, bardzo podoba mi się fakt, że masz swojego konika – Bałkany. Ciekawe, czy my odkryjemy kiedyś swoją destynację marzeń.
A tak by the way, Twoja koleżanka z liceum Marysia G. jest teraz moją najlepszą przyjaciółką w stolicy :-)))
Pozdrawiam!
to zdjęcie jest również naszym, jak do tej pory najbardziej ulubionym 😉
Heh widzę, że świat jest mały 😉 Pozdrów Marysię!
Pozdrowię na pewno, jutro wbijam do niej na imprezę 😉 Miłego wieczoru!
Super 🙂
Życzę w takim razie ekstra imprezy sylwestrowej!!
Pomimo problemów komunikacyjnych, zdjęcia w zimowej aurze prezentują się fantastycznie! Naprawdę bajkowo – szczególnie rzeka i droga do Monatyru Ostrog! Pozdrawiam cieplutko dla odmiany! 🙂
Niewątpliwie śnieg zmienia kompletnie krajobraz. Znane z lata trasy się odsłaniają, dzięki temu że nie ma liści na krzakach i drzewach, a biel wysyca kontrast. To nasza pierwsza zima na Bałkanach i na pewno nie ostatnia 🙂
Świetne zdjecia – szczególnie te zimowe. Pomimo tego, że zimy nie lubię, to mają w sobie jakiś urok 🙂
Zima nie jest łatwa do lubienia, w szczególności jak jest się nie lubi marznąć (ja nie lubię, dlatego w końcu zainwestowałam w puchową kurtkę i wreszcie jest mi ciepło) 😉
Niesamowite miejsca, a pogota niesamowicie zmienna !
Warunki atmosferyczne sa dynamiczne 😉 więc nudno nie jest!
Bardzo ciekawie się ogląda zdjęcia w śniegu tego, co kojarzy się prawie wyłącznie z letnią scenerią. Widoków zazdrościmy całą rodziną – kuszą, a ja jako zmarźluch – nie zazdroszczę jednak zimna…
Dobrze jest mieć takie porównanie między latem a zima na Bałkanach. Dla mnie to niesamowite doświadczenie 🙂
Zimy zazdroszczę bardzo, bo w Polsce ze śniegiem kiepsko 😉
A jeszcze niedawno śnieg sypał i w Polsce. My tu mamy w Macedonii śniegu pod dostatkiem. Może Ci trochę przywieźć?? 😀
Najbardziej podziwiam, że jesteś tam, jeździsz i ciągle jeszcze masz siłę by pisać. Kianka się spisuje?
Myślę, że gdyby mnie to pasjonowało, to bym nie miała siły by pisać, bo po całym dniu łażenia, robieniu po 20km pieszo, mój stan wieczorem określałabym jako „padam na ryj” (dosłownie i w przenośni) 😉
Kianka (odpukując) jakoś sobie radzi, mimo że nie wygląda na zadowoloną, że zabraliśmy ją z zielonej Albanii do skutej śniegiem i lodem Macedonii. Ale chwilowo odpoczywa, więc może nie będzie marudzić 🙂
Indor na smyczy to przebój… 🙂
Dziwnie tak oglądać to co się widziało w lecie, teraz w zimowej szacie. Trochę tęskno…
Obraz z klasztoru upamiętnia śmierć zakonników w płomieniach, gdy podpalili budowlę komuniści.