Albania bez wątpienia jest krajem nietuzinkowym, pięknym i mocno kontrastowym. I to ta ostatnia cecha wpływa na to, że każdego dnia, będąc tam, trafiamy na rozmaite perełki, które umilają i rozweselają nasz pobyt. Od 2012 roku, w naszych fotograficznych zbiorach zebrało się trochę materiałów, które ukazują ten kraj z przymrużeniem oka. Bo Albanii nie da się zawsze traktować poważnie 😉
Zacznijmy od kwestii poruszania się po albańskich drogach i nie mam na myśli dziur czy też chwilowych braków asfaltu, które w szybkim tempie znikają, ustępując miejsca pięknemu asfaltowi. W Albanii spotkać możemy przeróżne pojazdy, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Część z nich to samoróbki, część to twory z innej czasoprzestrzeni. Spotkanie z nimi zawsze wzbudza emocje oraz wywołuje uśmiech na twarzy.
Z poruszaniem się po albańskich drogach wiąże się jeszcze jeden element – obserwowanie tego, co ludzie przewożą na swoich rowerach, tudzież motocyklach. Okazuje się, że zasadniczo na jednoślad można zapakować wszystko, co tylko człowiekowi przyjdzie do głowy. W końcu mawia się, że potrzeba matką wynalazku. W przypadku Albanii na pewno tak jest. Kolejno zdjęcia wykonane w Elbasanie, Vlorze i Shkodrze.
Kolejnym ważnym aspektem przebywania w Albanii są zakupy. Oczywiście część sklepów czy straganów wygląda tak, jak na całym świecie i nie ma się czym podniecać. Jednak są miejsca, w których słowo „kupowanie” nabiera nowego znaczenia. Zacznijmy od obuwia. Poniższe zdjęcie prezentuje stoisko obuwnicze w Shkodrze, które już kilkakrotnie mijaliśmy i za każdym razem zastanawiamy się, czy sprzedawcy dają jakąś zniżkę, za najszybciej sparowane te same buty. Część obuwia jest skompletowana, ale większość leży na ogromnych stertach i są ze sobą mocno wymieszane. Może przy kolejnym pobycie w tym mieście zdecydujemy się na zakupy?
Shkodra ogólnie jest swoistym, zakupowym fenomenem. Poniższe zdjęcie prezentuje stoisko? z sama nie wiem czym, chyba ubraniami. Nie mogłam zbyt długo tam stać i dumać, gdyż właściciel towaru pogonił mnie za robienie zdjęć. Zasadniczo nawet chciałam go przekonać, że fotografowałam przecudnej urody śmietniki, ale nie bardzo wiedziałam, jak to powiedzieć po albańsku, nawet na migi.
A oto inne przykłady shkoderskiego podejścia do sprzedaży.
Przede wszystkim istotne jest odpowiednie wyeksponowanie towaru.
Ponieważ temat sukni ślubnych jest dla mnie mocno na czasie, byłam oczarowana panującą w Albanii modą, na bufiaste, gigantyczne suknie ślubne. Powiem szczerze, że chyba bym nie udźwignęła takiej ilości materiału.
Nie, nie wybraliśmy się w Albanii na zakupy w „Cartierze”. Bo oprócz drinków i może czegoś do jedzenia, nie dostalibyśmy tam niczego więcej 😉 Cartier był bowiem knajpką przy plaży w Durres.
Zostawmy już te zakupy i przejdźmy do kolejnego ważnego aspektu albańskiej rzeczywistości, czyli architektury. O niej można napisać parę książek i kilkadziesiąt rozpraw naukowych, gdyż Albańczycy wyspecjalizowali się w specyficznej formie budowania. Pomijam milion niedoróbek i fakt, że za jakiś czas może przez ten kraj przejść fala katastrof budowlanych. Sama estetyka tych budowli może doprowadzić człowieka do bólu brzucha ze śmiechu.
W przypadku tego zabytku klasy zerowej ciężko jednoznacznie stwierdzić, co architekt miał kiedyś na myśli, o ile w ogóle miał. Ni to wieża, ni to słup, ale schody ma!
Nie ocenia się książki po okładce, a budynku po fasadzie? W tym przypadku fasada dostaje piątkę z plusem, ale to, co jest za nią, już nie nadaje się do oceny. Choć nie powiem, miejsce jest wyjątkowo fotogeniczne.
Mój albański faworyt – Posejdonas. Statek bez morza ani jakiegokolwiek akwenu w okolicy. Dostojny, monumentalny i uroczy. I taki albański 😉
Oprócz ciekawych budynków w Albanii dostrzec też można przeróżne konstrukcje i obiekty, które lata swej świetności mają już dawno za sobą.
To, że na plaży fajnie jest, wie większość z nas. Ale na albańskiej plaży i w jej bliskich okolicach dostrzec można wiele ciekawych elementów.
Jeśli będziecie chcieli przenocować w Melinie, to wystarczy udać się do Ksamilu.
Albania ma swój urok. A takie „smaczki” tylko sprawiają, że podróżowanie po tym kraju staje się dużo bardziej barwne i intrygujące.
18 odpowiedzi
Przecudownie. Jak wiesz w Albanii byłam chwilę, i mało. Kiedyś wrócę na dłużej, bardzo zachęcasz do powrotów na Bałkany ♥
Życzę Ci tego, żebyś tam jeszcze wróciła, bo naprawdę warto 🙂
Byliśmy ostatnio na slajdach z Albanii i muszę powiedzieć ze zachwyciłam sie! Choć nie ukrywam głównie dziką i piękną przyrodą. A dzięki Tobie widzę ze w miastach też jest ciekawie 😉 Pozdrawiam!
Albańskie miasta są ciekawe, tłoczne, chaotyczne, ale szalenie intrygujące. A co do albańskiej przyrody i pejzażu, to są wprost oszałamiające. Byłam w tym kraju cztery razy i ciągle się nim zachwycam 🙂
Właśnie wybieramy się w tę część świata, ale Albania przeszła nam przed nosem. Kiedyś w końcu musimy tam trafić bo muszę przyznać potrafi zaskoczyć 🙂
Szkoda, że teraz Albania przeszła koło nosa, ale przecież nic straconego. Będzie na Ciebie czekać 🙂
Rewelacja zdjęcia, byliśmy kiedyś o krok od wypadu do Albanii, z Montenegro, ale nie wyszło. Teraz na pewno się skusimy. Albania to taka mieszanka Europy, Bliskiego Wschodu i Azji – takie przynajmniej odniosłam wrażenie po przeczytaniu twojego wpisu. Pozdrawiam serdecznie
Warto odwiedzić Albanię, nie tylko ze względu na jej kontrastowość. Przede wszystkim jednak jest to kraj o pięknych pejzażach, wspaniałej przyrodzie i wielu ciekawych zabytkach.
Kupa śmiechu, ale na swój sposób fascynująca. Ja też w podróży dostrzegam urok witryn sklepowych, fascynuje mnie to niezmiernie, nie wiem, to wszystko takie inne jest od tego co znamy, a jednocześnie takie same: na całym świecie są bazary i sklepy spożywcze i jak czasem myślę jak Anglik z Londynu widziałby bazar Pod Zamkiem w Lublinie i cukiernię U Malwinki. Może też napisałby na swoim blogu taki wpis…
Mnie właśnie również fascynuje ta odmienna od naszej rzeczywistość. Obserwacja codziennego życia w danym kraju daje sporo wiedzy na temat zwyczajów czy mentalności tamtejszych mieszkańców. Jest to też lekcja, że nie wszystko, co jest inne od tego, co znamy z własnego podwórka, jest gorsze.
Hej, w koncu musze Cie o pare rzeczy zapytac:) Jedziemy na balkany, glownie, przynajmniej dla mnie do Albanii. Wiesz cos moze o wynajmie tam samochodow zielonej karcie itp? Bo albo wezmiemy autko z Polski, albo na miejscu czegos bedziemy szukac. Pisac Ci tu, czy moze na mailu?
Bardzo milego dzionka zycze:)
Hej hej!
Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, ale byłam na wyjeździe i nie bardzo miałam głowę do spraw blogowych 😉
Generalnie biorąc auto z Polski wykupujesz zieloną kartę u swojego ubezpieczyciela. U jednych, np. PZU jest to za free, u innych należy zapłacić 25zł. Wynajmując auto na miejscu musisz się dowiedzieć, czy możesz nim wyjechać za granicę w kraju, w którym bierzesz auto. Z tego, co się orientuję jest taka możliwość, ale najlepiej przed wyjazdem napisać do firm wynajmujących auta z pytaniem o tę kwestię.
Całkowita zgoda, Albania jest zdecydowanie kontrastowym krajem. Choć byłem w niej tylko raz i tylko kilkanaście godzin, to nie dało się tego nie zauważyć. Podobało mi się i to bardzo. Przyznam jednak, że nie wszystkim osobom z grupy przypadło te miejsce do gustu. Szkoda. Ale wynika to chyba po prostu w ogóle z braku chęci poznania nowego i świadomości tego, że nie wszędzie jest tak samo. Jasne nie każdemu musi się podobać. Ale w tym przypadku niestety było raczej tak jak piszę – czyli zupełny brak świadomości różnic kulturowych.
Wiele osób jest przyzwyczajonych do zachodnioeuropejskich standardów turystycznych. I dla nich Albania będzie nie do przyjęcia, ze swoim lekkim chaosem i nieprzywiązywaniem wagi do pewnych kwestii. Według mnie to jest w podróżach wspaniałe, że możemy odkrywać miejsca, które są tak znacząco różne od tych, które znamy z własnego kraju.
Chyba rozumiem bardziej, co miał na myśli znajomy, który mówił, że Albania to taka Azja Europy 😉 Nabieram ochoty na to miejsce!
W Azji nie byłam, ale kiedy pierwszy raz odwiedziłam Albanię, miałam wrażenie, że wylądowałam w Bangladeszu lub Indiach 😉
Fajne obrazki
Dzięki 🙂